30 lutego 2021 roku
30 lutego 2021 roku
Jak wynika z ustaleń kontroli, jaką dziennikarze Radia RMF FM przeprowadzili w komendzie powiatowej Straży Pożarnej w Bochni, podnośnik koszowy SHD 25, dwukrotnie (2x) w minionym roku, został użyty przez strażaków w celu innym niż ustawowe zadania ochrony przeciwpożarowej. Zdaniem dziennikarzy z podnośnika ścinano gałęzie wysokich drzew, za co forsę inkasował komendant wspomnianej jednostki strażackiej. Komendant twierdzi, że owszem ścinali ale nieodpłatnie. Postępowanie wszczęła Prokuratura w Tarnowie, bo oni tam też w robocie słuchają radia, ale wyłącznie służbowo.
W Brzozowie na Podkarpaciu wataha zaatakowała pracujących w lesie pilarzy. Dwa wilki gryzły jednego pilarza od przodu, a trzeci od tyłu. Na pomoc ruszył mu drugi pilarz odpędzając zwierzęta piłą spalinową na najwyższych obrotach. Zdaniem atakowanych walka z wilkami trwała ponad 15 minut. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zbada teraz, czy „zaistniały przesłanki do wydania zezwolenia na wyeliminowanie określonej liczby osobników danego gatunku chronionego zwierząt” – jak to eufemistycznie ujął Piotr Otrębski, rzecznik prasowy ochrony środowiska. Nie ma, co badać ! Kula w łeb każdemu z ludojadów !
Gdański magistrat ukarał NSZZ „Solidarność” grzywną w wysokości 47 tys. zł za banery umieszczone na elewacji budynku przy ulicy Wały Piastowskie. Tablice są niezgodne z uchwałą krajobrazową a związkowcy nie ściągali ich mimo licznych monitów władz miasta. Na banerach było napisane, że: „Człowiek rodzi się i żyje wolnym” i że: „Nie ma wolności bez solidarności”. No cóż trudno sobie doprawdy wyobrazić, większą obrzydliwość, szpecącą harmonijny krajobraz miasta sługi bożego, prałata Henryka Jankowskiego.
Zaprzestano poszukiwań 42-latka, który był poszukiwany, karany i notowany za liczne przestępstwa przez policję w Gdańsku. Wspomniany bandyta zmarł w kilka minut po tym, jak został rozpoznany przez miejscowy patrol policji. Był agresywny, wulgarny i wyraźnie stawiał opór. Ale jak wspomnieliśmy nie ma się, co przejmować. Drań zwyczajnie nie żyje, bo umarł naturalnie.
Sąd Rejonowy w Toruniu przyznał rację ZUS-owi, który pozwał nauczycielkę jednej z miejscowych szkół, żądając zwrotu zasiłku chorobowego. Jak wynikało ze zdjęć zamieszczonych na Facebooku, w trakcie zwolnienia lekarskiego, pani pedagog szusowała sobie w górach wysokich, dorabiając do zasiłku chorobowego, jako opiekun na zimowisku. Niestety trzeba się liczyć z ciemną stroną mediów społecznościowych, które oprócz naszych zazdrosnych znajomych, uwielbiają równie zazdrosne instytucje na 3 litery vide ZUS. Wszystko, co dobrze świadczy o Tobie, może również świadczyć źle. Nigdy tego nie zapominajmy chwaląc się na Facebooku.
Niektórzy posiadacze telefonów komórkowych mogli być zdziwieni SMS-ami o mrożącej w żyłach krew treści: “dziecko już zakopane, od dzisiaj się nie znamy”. Niektórzy nawet o sprawie poinformowali policję. W rezultacie dość prostego dochodzenia ustalono, że numer nadawcy wiadomości należy do 15-letniej nieletniej. Dziewczyna wiadomość wspomnianą wysłała osobom, których numery wstukała z klawiatury telefonu przypadkowo. Zdaniem sprawczyni, jej postępowanie było dowcipne.
Inżynieria finansowa najwyższej próby dotarła do Regionalnego Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie również na wysokim poziomie jest bioinżynieria. Otóż oni tam ustalili, że bioodpady w workach plastikowych szybciej gniją i bardziej śmierdzą, a ludzie nie lubią smrodu. Marzena Wodzińska, prezes owego przedsiębiorstwa wymyśliła, że aby zwalczyć smród trzeba podnieść cenę przyjmowanych od obywateli śmieci. Od lutego cena bioodpadów w workach wynosi 550 zł a jeżeli są zbierane do pojemników to 400 zł za tonę. Prawda, że genialne !?
A w Jaworznie przy ulicy Kolejowej, pijanego 71-latka, jadącego z nadmierną prędkością przez przejście dla pieszych hulajnogą elektryczną, potrącił kierowca peugeota, któremu odebrano prawo jazdy za nadmierną prędkość. Na miejscu znalazł się przypadkiem dziennikarz jaworznickiej gazety “Co Tydzień”. Ten udzielił pijanemu pierwszej pomocy, aby następnie powierzyć właściwe czynności reanimacyjne ratownikowi medycznemu, który po pracy również przypadkowo zmierzał Kolejową, do domu. Takie koincydencje, których wyjaśnić się po prostu nie da, zdarzają się w Jaworznie często.
Przed sądem w Oslo zakończyła się sprawa z pozwu 50-letniego robotnika budowlanego z Polski, który będąc pijanym (Polak miał 2,5 promila we krwi) spadł z dachu w czasie pracy. W rezultacie doznał uszczerbku na zdrowiu. Zażądał od pracodawcy odszkodowania. Sąd uznał, że odszkodowanie się budowlańcowi jak najbardziej należy, albowiem znajdował się on w pracy a strona pozwana nie udowodniła, że stan upojenia alkoholowego przyczynił się do wypadku. No jasne, jak komu mogło przyjść do głowy, że pijany Polak nie może pracować niczym każdy trzeźwy biały człowiek. To nonsens.
Anonimowy darczyńca wpłacił ponad 2 mln zł na zbiórkę dla Lenki Mazur z Nidzicy, lat 3, chorującej na rdzeniowy zanik mięśni. W rezultacie kwesty za pośrednictwem portalu internetowego siepomaga.pl zebrano na zakup specjalistycznych medykamentów 5 240 384 zł. I co wy na to zatwardziali realiści ?!
Policjanci z bielskiej drogówki zatrzymali 46-letniego mężczyznę, który kierował oplem, mając w organizmie 0,8 promila alkoholu. Kierowca posiadał już pięć sądowych dożywotnich zakazów prowadzenia oplów i innych samochodów po trzeźwemu, jak i po pijaku, które otrzymał w rezultacie pięciokrotnego samochodowego pijaństwa. Przyjąć trzeba, że prowadził też po pijaku, kiedy indziej, kiedy policja go nie nękała. Ale jak dotąd wypadku nie spowodował. Dlatego też trzeba wreszcie otwarcie przyznać, że z tym pijackim zagrożeniem w ruchu drogowym to jednak jest trochę ściema.
Równierz w Bielsku-Białej policja i Straż Graniczna rozbiły, jak to nazwano, gang straszliwie groźnych sutenerów. Mafia trzech alfonsów zatrudniała kilka lub kilkanaście – tego jeszcze nie wiadomo, prostytutek, przy których znaleziono pieniądze, telefony komórkowe oraz marihuanę. Narzucanie dość brutalnych określeń, stosunkowo łagodnej przestępczości powoli staję się w Polsce państwową normą.
Radość! Wielka radość w środowisku polskich archeologów, którzy w Dębianach (woj. świętokrzyskie) wykopali 7 kilkudziesięciometrowych grobowców megalitycznych sprzed 5,5 tys. lat. To największe z cmentarzysk z okresu kamienia gładzonego w Polsce, utrzymuje archeolog Marcin Przybyła, który również twierdzi, że cmentarzysko wypatrzono dzięki zdjęciom satelitarnym. Wyobrażamy sobie tą radość uczonych w archeologii, którzy za 5 tys. lat odkopią sobie Powązki.