8:00 — 19:00

Pra­cu­je­my Ponie­dzia­łek — Sobota

+48 668 935 668

Dzwoń w Każ­dej Sprawie.Tu i Teraz!

PISIE POST Fotografia autorstwa RUDOLF BALASKO a

POSTPISIE

O ile spra­wy poto­czą się pomyśl­nie, cze­ka nas, nie ma lek­ko, czas roz­li­czeń z prze­szło­ścią, okre­sem błę­dów i wypa­czeń, z cze­go zno­wu będzie wyni­kać, że nie jeste­śmy dru­gą Japo­nią i nigdy nie będziemy.

TEGO NIE BĘDZIE

Zapew­ne powo­ła­na zosta­nie jakaś komi­sja, któ­ra usta­li, że set­ki milio­nów zło­tych wyda­nych na urzęd­ni­ków spół­ki Cen­tral­ne­go Por­tu Komu­ni­ka­cyj­ne­go, pra­co­wi­cie kom­ple­tu­ją­cych papier­ki, z któ­rych chcia­no zbu­do­wać pasy star­to­we poszło się jebać. Symu­la­cje eko­no­micz­ne były zbyt opty­mi­stycz­ne. Nie ma fak­tycz­ne­go uza­sad­nie­nia do topie­nia w tym pro­jek­cie kolej­nych 100 miliar­dów, któ­rych tak napraw­dę też nie ma.

Zapew­ne ex-mini­ster prze­my­słu ze skru­chą przy­zna, że istot­nie zmar­no­wa­no 8 lat, na pro­jekt Ize­ry i w isto­cie wyda­nie 0,5 mld zł na uzy­ska­nie pro­me­sy zaku­pu łąki, na któ­rej mia­ła­by stać jej fabry­ka to nie­ja­ki sur­re­alizm. Może nawet ktoś pój­dzie sie­dzieć a  po dwóch latach wyj­dzie za dobre sprawowanie.

No nie uda­ło się też wskrze­sić prze­my­słu stocz­nio­we­go. Stęp­ka pro­mu „Bato­ry” obla­na szam­pa­nem przez Mora­wiec­kie­go nadal pozo­sta­je stęp­ką. Nie wyszło z pły­wa­ją­cym ter­mi­na­lem do prze­ła­dun­ku gazu LPG. Nie uda­ło się z por­tem zbo­żo­wym. Nie powio­dła się budo­wa  siłow­ni nukle­ar­nej. Nie uda­ło się posta­wić zapo­ry wod­nej na Kuja­wach. Nato­miast prze­ko­pa­na Mie­rze­ja Wiśla­na jest tak napraw­dę nie­że­glow­na dla stat­ków peł­no­mor­skich. Trze­ba było­by wydo­być milio­ny ton pia­chu z dna zale­wu i morza, żeby coś z tego było.

Poraż­ki te mają dodat­nią war­tość kaba­re­to­wą, nato­miast nie­ste­ty są to finan­so­we, orga­ni­za­cyj­ne, inży­nier­skie klę­ski wyni­ka­ją­ce z głę­bo­kich pokła­dów naro­do­wej nie­udacz­no­ści , któ­re po raz kolej­ny na prze­strze­ni ostat­nich 50 lat wła­dze pań­stwa chcia­ły poko­nać ata­ku­jąc je z Warszawy.

TO JUŻ BYŁO

Poprzed­nim razem podob­ny wysi­łek pod­jął pierw­szy sekre­tarz KC PZPR Edward Gie­rek zakła­da­jąc naiw­nie, choć w pew­nym sen­sie słusz­nie, że na począt­ku trze­ba tro­chę uda­wać, że się umie aby cze­goś się rze­czy­wi­ście nauczyć. Wspar­te było to pozy­ty­wi­stycz­nym prze­sła­niem, że „chcieć to móc”, któ­re przy­pi­su­je się Zofii Nał­kow­skiej. Wydat­ko­wa­no ogrom­ne środ­ki na zakup licen­cji samo­cho­dów, domów z wiel­kiej pły­ty, fabryk maszyn budow­la­nych a nawet cią­gni­ków rol­ni­czych, któ­re w owym cza­sie sami robi­li­śmy w mia­rę dobrze, zakła­da­jąc, że każ­de przed­się­wzię­cie gospo­dar­cze, to jakieś ryzy­ko a kto nie ma pie­nię­dzy aby je reali­zo­wać po pro­stu je poży­cza. Mia­no zara­zem ogrom­ną wia­rę w gospo­dar­kę ste­ro­wa­ną cen­tral­nie, nauko­we pryn­cy­pia eko­no­mii socja­li­zmu, prze­wod­nią rolę kla­sy robot­ni­czej oraz prze­świad­cze­nie, że jed­nak jeste­śmy bia­ły­mi ludź­mi, któ­rym bli­żej jest do Fran­cu­zów niż ludów koczowniczych.

Ten opty­mizm dopro­wa­dził do kil­ku­na­sto­let­nie­go kry­zy­su, któ­ry wraz z hor­ren­dal­ny­mi wydat­ka­mi na zbro­je­nia, pol­ska armia liczy­ła w pory­wach 350 tys. ludzi, spo­wo­do­wał, że masło było na kart­ki, ben­zy­na dostęp­na co dru­gi dzień dla posia­da­czy talo­nów, talo­ny były rów­nież na buty, wód­ka z przy­dzia­łu, wyłą­cze­nia prą­du zda­rza­ły się trzy razy w tygo­dniu, aku­rat wte­dy, kie­dy w tele­wi­zji mia­ła iść bur­żu­azyj­na „Dyna­stia”1.

War­to przy­po­mnieć, ponie­waż ludzi, któ­rzy to prze­ży­li jest coraz mniej. Poma­rań­cze były za dola­ry, odku­rza­cze na zapi­sy, olej jadal­ny, z tak zwa­nych darów, roz­pro­wa­dzał kościół.  Brak per­spek­tyw, bez­na­dzie­ja, zamknię­cie gra­nic, nie­moc dopro­wa­dzi­ły do wybu­chu spo­łecz­ne­go, w któ­rym po obu stro­nach bary­ka­dy, na szczę­ście, było to samo prze­świad­cze­nie: Socja­lizm nie działa.

BŁĘDY U PODSTAW

Gospo­dar­ka ste­ro­wa­na przez pań­stwo to absurd. Nasza chrze­ści­jań­ska pro­mi­nen­cja, zakła­da­ją­ca bez­in­te­re­sow­ną miłość bliź­nie­go, nie­ste­ty nie pozwa­la na sen­ty­men­ty w świe­cie rachun­ku eko­no­micz­ne­go. Wal­ka o prze­trwa­nie na ryn­ku musi być bru­tal­na, cho­ciaż nie koniecz­nie krwa­wa. Pro­duk­cja prze­my­sło­wa to bar­dziej kon­ku­ren­cja niż sym­bio­za, cha­os niż har­mo­nia. Zga­dy­wa­nie wygry­wa z pla­no­wa­niem. Intu­icja jest lep­sza niż wykształcenie.

Potem mię­li­śmy wręcz mode­lo­wą pry­wa­ty­za­cję gospo­dar­ki. Każ­dy dostał kawa­łek Pol­ski w for­mie  „świa­dec­twa udzia­ło­we­go” Pro­gra­mu Powszech­nej Pry­wa­ty­za­cji, jed­nak sko­rzy­sta­ło na tym fak­tycz­nie nie­wie­lu. Kie­dy już wszyst­ko roz­kra­dzio­no, przez 20 lat wycho­dzi­li­śmy na pro­stą i nie­źle to szło.

Poko­le­nie Kaczyń­skie­go, któ­re jed­nak mia­ło w tym PiS-ie coś do powie­dze­nia oraz posia­da­ło wspo­mnie­nia minio­ne­go sys­te­mu, o dzi­wo doko­ny­wa­ło cze­goś na kształt gier­ko­wi­za­cji pań­stwa, któ­ra nie mogła­by się udać nawet, jak­by rzą­dy PiS trwa­ły jesz­cze 15 lat. Jed­nak ta pro­pa­gan­da przy­szłych suk­ce­sów mia­ła  donio­słe zna­cze­nie psy­cho­lo­gicz­ne, budu­jąc poczu­cie naro­do­wej dumy. Miło było pomy­śleć, że będzie­my mie­li armię, któ­ra sama potra­fi się obro­nić, naj­więk­szy hub lot­ni­czy w Euro­pie a nasze stat­ki pruć będą spie­nio­ne bał­wa­ny Pacy­fi­ku i Morza Barentsa.

ZMIANA PARADYGMATU

Wir­tu­al­ne powo­dy do nie­uza­sad­nio­nej dumy zni­ka­ją a będzie trze­ba przed­sta­wić naro­do­wi nowe. Jest to o tyle trud­ne, że powo­dy do dumy są zazwy­czaj odwrot­nie pro­por­cjo­nal­ne do ich rze­czy­wi­stej uży­tecz­no­ści a na bez­u­ży­tecz­ność już nas nie stać. Egip­cja­nie są dum­ni z pira­mid, któ­re w grun­cie rze­czy są prze­cież zwy­kły­mi gro­ba­mi, pomni­ka­mi mega­lo­ma­ni prze­szłych kró­lów, wybu­do­wa­ny­mi kosz­tem zmar­no­wa­nia życia i cier­pie­nia tysię­cy pra­daw­nych nie­wol­ni­ków. Naj­więk­szym powo­dem do dumy jest wszak nie­wy­god­ny, zawod­ny, nie­bez­piecz­ny super samo­chód, vide lam­bor­ghi­ni, kosz­tu­ją­cy ile 100 nor­mal­nych samo­cho­dów choć nie war­ty nawet ułam­ka nowej sko­dy. Przy­no­szą­ce prze­moc i znisz­cze­nie czoł­gi, tak napraw­dę opła­ca­ne są cier­pie­nia­mi tysię­cy ludzi pozba­wio­nych wła­ści­wej opie­ki w szpi­ta­lach bo pie­nią­dze nie poszły na pie­lę­gniar­ki, tyl­ko na gwin­to­wa­ne lufy. Czołg wzbu­dza podziw na defi­la­dzie i daje poczu­cie mocy a sta­ru­szek, któ­re­mu o kil­ka lat prze­dłu­żo­no życie na wóz­ku inwa­lidz­kim, niko­go nie rajcuje.

Wyda­je mi się jed­nak, iż ten poziom wyso­kie­go samo­za­do­wo­le­nia z byle cze­go, tak napraw­dę spo­wo­do­wa­ny jest przed­sta­wia­niem spraw mogą­cych być przy­czyn­kiem do zasłu­żo­ne­go splen­do­ru w nie­wła­ści­wym świe­tle i kon­tek­ście. Ów kon­tekst trze­ba zmie­nić na naj­bliż­szy czas, bo jak nie , będzie rewo­lu­cja, woj­na domo­wa lub jakiś zamach stanu.

ŚWIATŁOŚCI W CIEMNOŚCIACH

Musi­my zatem sobie uświa­do­mić nasze ogrom­ne naro­do­we zasłu­gi dla higie­ny dnia codzien­ne­go całej Euro­py, gdzie co trze­ci Euro­pej­czyk pie­rze swo­je gacie w wypro­du­ko­wa­nej w Pol­sce pral­ce. Jeste­śmy naj­więk­szym na kon­ty­nen­cie eks­por­te­rem tych wydłu­ża­ją­cych życie, pod­no­szą­cych jego kom­fort, popra­wia­ją­cych jakość sto­sun­ków mię­dzy­ludz­kich urzą­dzeń. Może Nie­miec nie wie kim był Mic­kie­wicz ale wkła­da­jąc kale­so­ny do bęb­na musi czuć ule­głość i sza­cu­nek dla naszych prze­świet­nych mon­te­rów, lakier­ni­ków i elek­try­ków, któ­rzy wła­śnie dla nie­go zro­bi­li to nie­zbęd­ne do prze­trwa­nia urzą­dze­nie. Na pew­no też żału­je, że jego dzia­dek zbom­bar­do­wał Westerplatte.

Może nie uro­dzi­li­śmy Bil­la Gate­sa, któ­ry pod szyl­dem „Win­dow­sów” skon­stru­ował pierw­szą wir­tu­al­ną maszy­nę do pisa­nia ale to dla­te­go, że mamy fir­mę „Dru­tex”, któ­ra jak sama wska­zu­je nazwa, zaj­mu­je się pro­duk­cją okien. Co dru­gie okno w nowo­bu­do­wa­nych domach izo­lu­ją­ce Fran­cu­za,  Fina czy Szwe­da od upa­łu i zawie­ru­chy, ule­wy i śnie­ży­cy, od ram po szy­by zro­bio­ne jest przez Polaków.

Niech się Duń­czyk nie obno­si ze swo­im Lego a Holen­der z Heine­ke­nem, ponie­waż te drzwi  wej­ścio­we, któ­re zabez­pie­cza­ją go przed utra­tą całe­go mająt­ku i gnie­wem ludzi wyzna­nia odmien­ne­go, przy­by­ły­mi z Afry­ki, wypro­du­ko­wa­ne zosta­ły na pew­no w Pol­sce. I niech ten Holen­der nie zapo­mi­na, że ów Heine­ken, któ­ry  jest dla nie­go niczym dla nas „Czy­sta Wybo­ro­wa” – to tak napraw­dę wypro­du­ko­wa­ny został w Żyw­cu z wód rze­ki Soły.

Żaden huge­noc­ki Hal­lo­we­en, nie mógł­by się odbyć, gdy­by­śmy nie dostar­czy­li Euro­pie dyń. Jeste­śmy naj­więk­szym na świe­cie  eks­por­te­rem tych owo­ców ( może warzyw) dając milio­nom dzie­ci 400 tysię­cy ton corocz­nej radości.

Może nie zna­my się na elek­trycz­no­ści a żarów­ki z Piły sprze­da­wa­ne są pod fla­ga­mi Phi­lip­sa, ale co dru­ga świe­ca w euro­pej­skim domu, na gro­bie i prze roman­tycz­nej kola­cji odla­na zosta­ła w Pol­sce. Magia pło­ną­ce­go kno­ta pocho­dzi znad Wisły.

Musi­my jasno powie­dzieć, że nie wszyst­kie owo­ce są rów­ne. Bana­ny to w grun­cie rze­czy nie­co mięk­sze słod­ka­we kar­to­fle w za gru­bej skó­rze. Poma­rań­cze … i to ma być dobre ? Z tą skó­rą, od któ­rej czu­je­my szczy­pa­nie pod paznok­cia­mi ? A  może te ana­na­sy mają­ce korę zamiast skó­ry ‚któ­re po oskal­po­wa­niu sie­kie­rą moż­na jakoś prze­łknąć, jeże­li wydo­bę­dzie się je z pusz­ki ?! Praw­da jest jed­nak taka: Owo­cem, o któ­rym każ­dy inny owoc myśli: „ pozwól mi boże być takim jak on” ,  jest jabł­ko !  To jest wszech owoc ! Owoc panów i tutaj praw­da jest po naszej stro­nie. Jeste­śmy naj­więk­szym pro­du­cen­tem jabłek na świe­cie, któ­re w Chi­nach i Japo­nii ucho­dzą za pro­duk­ty luk­su­so­we. A te nasze soki jabł­ko­we ! Mniam, mniam !  Zała­mu­ją świa­tło, jak 12 let­nia whi­sky i mają zero alko­ho­lu. Cały maho­me­tań­ski Bli­ski Wschód poi nimi wiel­błą­dy a poboż­ni ima­ni za szklan­kę jabł­ko­we­go wyrze­ka­ją się nawet seksu.

W ten spo­sób doszli­śmy do kar­pia. Jeste­śmy naj­więk­szym eks­por­te­rem tej kró­lew­skiej ryby, w Euro­pie wła­ści­wie jedy­nym, dla spo­ży­cia któ­rej przy­zwo­ity Austriak będzie kradł, żebrał, kła­mał lub oszu­ki­wał. Taka jest to dla nie­go pokusa.

Prze­two­ry z aro­nii pole­ca się do powszech­ne­go sto­so­wa­nia przy lecze­niu nad­ci­śnie­nia, arte­rio­skle­ro­zy, zapa­le­nia bło­ny ślu­zo­wej żołąd­ka, hemo­ro­idów i cho­rób naczyń wło­so­wa­tych. Kto jest naj­więk­szym  pro­du­cen­tem tego spe­cy­fi­ku – nie­ste­ty musi­my być szcze­rzy. Polacy.

Jeże­li cho­dzi o grzy­by, to taki Szwed i Nor­weg nie wie­dział­by, że to się nada­je do jedze­nia. Wje­cha­li­śmy do tej Skan­dy­na­wii, hodo­wa­ny­mi na koń­skim łaj­nie pie­czar­ka­mi i trzy­ma­my ich za mosz­ny. Dure­xa­mi nam nie zaim­po­nu­ją. Jeste­śmy naj­po­tęż­niej­si we wszech­świe­cie. Na Mar­sie nie ma prze­cież pieczarek.

Jeste­śmy też naj­więk­szym dostar­czy­cie­lem aku­mu­la­to­rów lito­wo-jono­wych. Wpraw­dzie rzą­dzą tym Kore­ań­czy­cy ale jeże­li Hel­mu­to­wi w Ham­bur­gu zapa­li się Tesla, to nie powi­nien mieć żad­nych wąt­pli­wo­ści czy­ja to spraw­ka. Oczy­wi­ście pre­ten­sje kie­ro­wać ma do swo­ich pro­to­pla­stów. Nor­mal­ne obcią­że­nie kar­micz­ne za te bara­ki pod Oświęcimiem.

Jeste­śmy też moc­ni w wago­nach i loko­mo­ty­wach. W cią­gu pię­cio­le­cia podwo­ili­śmy pro­duk­cję. Nie sprze­da­je­my tego tyle ile jabłek, ale nasze pocią­gi kur­so­wa­ły od Lon­dy­nu po Moskwę, w cza­sach kie­dy ta ostat­nia jesz­cze ist­nia­ła. Na ryn­ku prze­tar­gów publicz­nych kra­jo­wych i zagra­nicz­nych byd­go­ska PESA w minio­nym roku mia­ła same suk­ce­sy. Nie zano­si się na odwró­ce­nie trendu.

RUSZYMY Z POSAD BRYŁĘ ŚWIATA

Nie mamy się cze­go wsty­dzić. Potom­ko­wie będą czy­tać o naszych osią­gnię­ciach z poczu­ciem dumy i uspra­wie­dli­wio­nej wyż­szo­ści. Zgod­nie z zasa­dą nie panuj lecz służ, ode­grać może­my jesz­cze zna­czą­cą rolę w dzie­jach tego kon­ty­nen­tu i świa­ta w ogó­le. Jest tyl­ko jeden waru­nek. Poli­ty­cy! Precz z łapa­mi od gospo­dar­ki. To wy jeste­ście dla niej a nie ona dla was.

Napisał:

Robert Jaruga

  1. „Dyna­stia” – ame­ry­kań­ski serial tele­wi­zyj­ny (220 odcin­ków), wyświe­tla­ny w TVP mię­dzy 1981 a 89 rokiem, prze­ko­nu­ją­cy zwy­kłych ludzi, że bogac­two, jest gnu­śne, nud­ne i nie­war­te zacho­du. Na to dowód jest taki, że więk­szość odtwór­ców głów­nych ról obec­nie nie żyje lub led­wo żyje.

NOTA REDAKCYJNA

Nota Redak­cyj­na, to sto­pień  dosko­na­ło­ści tek­stu, jaką zda­niem zespo­łu redak­cyj­ne­go osią­gnął autor mozo­ląc się przy komputerze.

Ów sto­pień wyra­ża­my w pro­cen­tach, ponie­waż wszyst­ko, co zawie­ra pro­cen­ty jest dużo bar­dziej god­ne uwa­gi niż to, co pro­cen­tów nie zawie­ra,  vide piwo bezalkoholowe.

Ide­al­ny tekst, czy­li taki, któ­ry nie ist­nie­je otrzymałby

100 PROCENT

Dziś dajemy:

0

Ponieważ :

- spra­wa jest na mia­rę być albo nie być narodu.

Bra­ku­je nam jed­nak, tego o co w każ­dym dobrym kry­mi­na­le cho­dzi – mia­no­wi­cie, kto zabił ?

Bez tych per­so­na­liów, nie moż­na powie­dzieć, że tekst jest stu­pro­cen­to­wy, bo nie jest.

O AUTORZE :

Jest suk­ce­sem repro­duk­cyj­nym ojca Józe­fa i mat­ki Marii. Jasno z tego wyni­ka, że uro­dził się w świę­tej rodzi­nie. Skoń­czył dzien­ni­kar­stwo w War­sza­wie i nauki poli­tycz­ne w Hamburgu.

Wol­no mu więc o sobie mówić, że jest praw­dzi­wym ham­bur­ge­rem. Pocie­sza go, że skła­da się z inte­li­gent­nej mate­rii o masie 1300 gra­mów (waga mózgu).

Mar­twi, że zli­cza­jąc masę 7,3 miliar­da mózgów zamiesz­ku­ją­cych Zie­mię wycho­dzi, że inte­li­gent­na mate­ria sta­no­wi pomi­jal­ny pro­cent mate­rii nie­in­te­li­gent­nej, z któ­rej skła­da się makrokosmos.

(Per­fek­cyj­ny w pie­lę­gna­cji swej inte­lek­tu­al­nej nie­za­leż­no­ści – przyp. red).

ZOSTAŃ AUTOREM 

bądź jednym z nas

Nawkładaj Autorowi ile wlezie


Formularz Kontaktowy

    SKOMENTUJ


    ALE…

    Możesz zamie­ścić swój komen­tarz  poni­żej. Być może obraź­li­wy, prze­śmiew­czy a nawet wul­gar­ny pod warun­kiem, że pod­pi­szesz go wła­snym imie­niem i nazwi­skiem figu­ru­ją­cy­mi w  doku­men­tach metrykalnych.
    Wszel­kie komen­ta­rze, któ­rych auto­rzy wsty­dzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozu­mie­my nie­chęć do wyja­wia­nia swo­ich danych, będą usuwane.
    Jeże­li czu­jesz potrze­bę nawsa­dza­nia auto­ro­wi bez­po­śred­nio a chciał­byś być ano­ni­mo­wy, użyj for­mu­la­rza kon­tak­to­we­go powyżej.
    Two­je uwa­gi, zgryź­li­wo­ści oraz jak przy­pusz­cza­my rów­nież peany, tra­fią  do skrzyn­ki mailo­wej auto­ra. Wią­że się to z nie­bez­pie­czeń­stwem, że możesz nawet otrzy­mać jakąś odpo­wiedź, pro­po­zy­cję lub zostać wyzwa­ny na pojedynek.

     


    TY DECYDUJESZ, ILE ZAROBI AUTOR

    W życiu wydawcy nadchodzi ten krytyczny moment, kiedy trzeba zapłacić za opublikowany tekst.
    Po drugie żaden wydawca, tego nie lubi, bo chciałby wydawać wszystko z wyjątkiem pieniędzy.
    Po pierwsze musi on dokonać trudnej sztuki wyszacowania wartości artykułu, w oparciu o subiektywne kryteria, mogące być przecież krzywdzące.
    Aby pozbyć się tego pierwszego problemu, scedowaliśmy radość wyceny pracy redaktorów na czytelników.
    To Twoja decyzja wpływa na to :  czy będzie kaszanka, czy kawior ?
    Klikając na pieniążki poniżej przyznasz autorowi od 1 do 5 zł !

    Owego aktu sprawiedliwości możesz dokonać tylko raz ! 

    W rezultacie owych kliknięć, na koncie autora, pojawi się zagregowana kwota zadysponowanego przez czytelników wynagrodzenia (iloczyn średniej wyceny i liczby wyceniających).

    Te pieniądze w żaden sposób Cię nie obciążają. Nie są odejmowane, ani dodawane  do wartości Twojej subskrypcji. Nic cię zatem nie kosztują.

    Kierując się najwyższą starannością i uczciwością odpowiedz sobie na pytania :
    1. Ile jest warte, co przeczytałeś ?
    2. Na ile zmniejszyło strefę niewiedzy ?
    3. A może czytanie w ogóle zdeprecjonowało Twoje rozumienie świata?

    Dysponuj pieniędzmi pamiętając, że honorarium pomniejszone zostanie o podatek oraz składkę ubezpieczeniową, stanowiące razem ok. 48 proc. jego wartości.

    Frazy kluczowe ( tagi ) :

    Brak komentarzy

    Co o tym myślisz ?