8:00 — 19:00

Pra­cu­je­my Ponie­dzia­łek — Sobota

+48 668 935 668

Dzwoń w Każ­dej Sprawie.Tu i Teraz!

makulaturotwórczości CENTRUM a

CBA w NCBiR

Po 7 latach pro­ku­ra­tu­ra i CBA ponow­nie weszły do Naro­do­we­go Cen­trum Badań i Roz­wo­ju. Przy­po­mnij­my ten skan­dal, kie­dy była tam po raz ostat­ni, w 2016 roku. Otóż wów­czas, cho­dzi­ło o to, że żona sze­fa Cen­trum prof. Krzysz­to­fa Jana Kurzy­dłow­skie­go zatrud­nio­na zosta­ła w spół­ce, któ­rej dora­dza­ła, jak uzy­skać dota­cję. Za to ów Kurzy­dłow­ski spę­dził 2 mie­sią­ce w aresz­cie. CBA wyli­czy­ło, że przy­jął korzy­ści mająt­ko­we w wyso­ko­ści: 546 286,06 zł (Pro­szę zwró­cić uwa­gę na tę pre­cy­zję. Impo­nu­ją­ce jest one 6 gro­szy. Nie­praw­daż !?) za przy­zna­nie dota­cji przez kie­ro­wa­ną przez się insty­tu­cję, w wyso­ko­ści 12 mln. Akt oskar­że­nia  skie­ro­wa­no po 4 latach. Obec­nie spra­wa toczy się w pierw­szej instan­cji. Ponie­waż moż­li­we są jesz­cze dwie, o tym, czy Kurzy­dłow­ski jest win­ny czy nie, dowie­my się za jakieś 7–10 lat.

Tym razem jednak tak dobrze nie będzie.

Cho­dzi wsze­la­ko o 175 mln. Zapo­wia­da­ne są kon­tro­le wszyst­kich bene­fi­cjen­tów z ostat­nich lat. Bio­rąc pod uwa­gę, że od 2016 roku NCBiR – dys­po­no­wał kwo­tą mię­dzy 4,5 a 5 mld zł rocz­nie ( to jest tyle, ile mniej wię­cej wyno­si budżet Pozna­nia) robo­ty jest huk. Świat pol­skich wyna­laz­ców, odkryw­ców i uczo­nych, któ­rych  inno­wa­cyj­ne pomy­sły oce­nia­ne mają być tym razem przez pro­ku­ra­to­rów ma się cze­go bać.

Chciał­bym zoba­czyć minę tego pro­ku­ra­to­ra, któ­ry się dowie, że na bada­nie niedź­wie­dzi bru­nat­nych w Pol­sce wyda­no 3,9 mln zł a jest ich wszyst­kich 118 sztuk. Nie ma takie­go pacjen­ta NFZ – któ­ry był tak dokład­nie prze­ba­da­ny, jak pol­ski niedź­wiedź. Ba wię­cej !  Wnio­sko­daw­cy tego pro­jek­tu musie­li prze­ko­nać urzęd­ni­ków NCBiR – że pro­jekt jest ren­tow­ny czy­li, na sie­bie zaro­bi. Nie wia­do­mo, jak to zro­bi­li, bo na przy­kład ucze­ni zabie­ga­ją­cy o milion dota­cji na wyho­do­wa­nie żubra z pró­bów­ki nie dosta­li nic. Uzna­no, że przed­się­wzię­cie nie jest spo­łecz­nie uży­tecz­ne a i eko­no­micz­nie żadne.

Zapew­ne pew­nym pro­ble­mem będzie prze­ko­na­nie pro­ku­ra­tu­ry do celo­wo­ści i sen­sow­no­ści wydat­ko­wa­nia milio­na zł, któ­re otrzy­ma­ła Pol­ska Izba Prze­my­słu Skó­rza­ne­go na zapro­jek­to­wa­nie butów dla senio­rów wypo­sa­żo­nych w zdal­nie ste­ro­wa­ny sys­tem auto sznu­ro­wa­nia. Pro­jekt zakoń­czył się w 2018 roku a eme­ry­ci nadal nie mają zdal­nie ste­ro­wa­nych sznurowadeł.

Nie chciał­bym być też w butach, sta­ją­cych przed pro­ku­ra­to­rem uczo­nych reali­zu­ją­cy pro­jekt za pra­wie 15 mln zł pod tytu­łem: „Meto­do­lo­gia wyzna­cza­nia swe­et spo­t’ów na pod­sta­wie wła­sno­ści geo­che­micz­nych, petro­fi­zycz­nych, geo­me­cha­nicz­nych w opar­ciu o kore­la­cję wyni­ków badań labo­ra­to­ryj­nych z pomia­ra­mi geo­fi­zycz­ny­mi i mode­lem gene­ra­cyj­nym 3D.”  W efek­cie uka­za­ło się 16 arty­ku­łów w cza­so­pi­śmie „Naf­ta i Gaz”. Zor­ga­ni­zo­wa­no dwie mię­dzy­na­ro­do­we kon­fe­ren­cje. Paten­ty i pra­wa ochron­ne – zero, wdro­że­nia zero, efek­ty prak­tycz­ne — zero, nie­ru­cho­mo­ści i infra­struk­tu­ra – zero.

Nie będę się dalej wyzłośliwiać. 

Praw­da jest taka, że NCBiR  sfi­nan­so­wał wię­cej pro­jek­tów nie­uda­nych niż uda­nych. Gdy­by się dokład­niej przyj­rzeć owym wnio­skom o dofi­na­so­wa­nie, w któ­rych obie­cy­wa­no nie wia­do­mo co, a uzy­ska­no cokol­wiek  to  było­by tego z 10 proc.

Pro­blem jest zasad­ni­czo taki  a zara­zem błąd myślo­wy leżą­cy u fun­da­men­tów  insty­tu­cji zwa­nej NCBiR-em, że im się tam zda­je, że są w posia­da­niu paten­tu na to, jak się doko­nu­je wyna­laz­ków. Oni uwa­ża­ją, że mają na to algorytm.

Ów fałszywy algorytm 

jest dość skom­pli­ko­wa­ny. Zda­niem NCBiR praw­dzi­wy wyna­laz­ca nie może dys­kry­mi­no­wać homo­sek­su­ali­stów, świat­ków jeho­wy oraz czar­no­skó­rych. Jego pomy­sły muszą być toż­sa­me z pomy­sła­mi poli­ty­ków Unii Euro­pej­skiej wyzna­cza­ją­cych hory­zon­tal­ne cele gospo­dar­cze i spo­łecz­ne. Pro­ces twór­czy musi odby­wać się w Pol­sce. Nie może być roz­po­czę­ty przed przy­zna­niem dofi­nan­so­wa­nia. Naj­le­piej, jak­by wyna­laz­ca miał kole­gów, któ­rzy podzie­la­ją jego entu­zjazm do wyna­laz­ku, któ­re­go jesz­cze nie ma. Podob­ny lub toż­sa­my wyna­la­zek nie został nigdzie na świe­cie opa­ten­to­wa­ny lub zastrze­żo­ny. Na nie­ist­nie­ją­cy jesz­cze wyna­la­zek ist­nieć musi zapo­trze­bo­wa­nie ryn­ko­we. Pro­duk­cja lub wdro­że­nie efek­tów wyna­laz­czo­ści muszą być opła­cal­ne. Wyna­laz­ca znać musi wszyst­kie kosz­ty swo­je­go wynaj­do­wa­nia. Oraz okre­ślić, jak dłu­go będzie myślał i naj­waż­niej­sze, kie­dy skoń­czy. Ile odpro­wa­dzi podat­ku VAT ? Ile kosz­to­wać będą pra­cow­ni­cy na eta­tach a ile ci na umo­wę zle­ce­nie. No i  jesz­cze mieć wła­sne lub wspól­ni­ka pie­nią­dze, w wyso­ko­ści 20 proc. war­to­ści pro­jek­tu.  Jest to oczy­wi­ście lista absur­dów. Wyma­gań, któ­rym nikt nie jest w sta­nie sprostać.

Walka o dotacje z NCBiR 

– to w grun­cie rze­czy kon­kurs reto­ry­ki, sztu­ka oszu­stwa, mistrzo­stwa Pol­ski w hipo­kry­zji. Owe donio­słe doku­men­ty zwa­ne: „Wnio­ska­mi o dofi­nan­so­wa­nie” to na ogół opo­wiast­ki fan­ta­stycz­no-nauko­we, upięk­szo­ne cyfer­ka­mi kre­atyw­nych księ­go­wych, nazwi­ska­mi z wizy­tó­wek bar­dziej dys­tyn­go­wa­nych kole­gów, świa­dec­twa­mi moral­no­ści wspie­ra­ny­mi przez nie­uczci­wość się­ga­ją­cą szczy­tów głupoty.

Każ­dy skła­da­ją­cy wnio­sek do NCBiR wal­czy ze swo­im sumie­niem, inte­li­gen­cją, reali­zmem i odkry­tym przez naukę zasad­ni­czym pra­wem przy­ro­dy, że natu­ra jest obiek­tyw­nie nie­prze­wi­dy­wal­na a jej dzia­ła­nie pozba­wio­ne celu. Miło­wać musi przede wszyst­kim pieniądze.

Prawdziwe historie

wiel­kich wyna­laz­ków lub odkryć wyglą­da­ją mniej wię­cej tak: Anty­bio­ty­ki wyna­le­zio­no przez przy­pa­dek, szcze­pie­nia ochron­ne powsta­ły w wyni­ku szczę­śli­we­go zbie­gu oko­licz­no­ści.  Ane­ste­zjo­lo­gia to rezul­tat pew­nej spo­strze­gaw­czo­ści wobec zna­nych już reak­cji orga­ni­zmu na nie­któ­re gazy. Rönt­gen odkrył swo­je pro­mie­nie nie­chcą­cy, kuchen­ka mikro­fa­lo­wa powsta­ła mimo­wol­nie pod­czas pra­cy nad rada­rem. Teflon wyna­le­zio­no jakimś cudem. Roz­rusz­nik ser­ca miał począt­ko­wo słu­żyć do cze­goś zupeł­nie inne­go. Podob­nie jak wia­gra była lekiem na ser­ce a nie środ­kiem na kuś­ki sto­je­nie. Szkła kon­tak­to­we powsta­ły w rezul­ta­cie wypad­ku lot­ni­cze­go. Prze­ko­na­nie świa­ta nauki, że są bez­piecz­ne dla oczu a biz­ne­su, że da się na tym zaro­bić trwa­ło 30 lat. Pla­ste­li­na to pro­dukt ubocz­ny pra­cy nad opo­na­mi do samo­lo­tów. Ope­ra­cje pla­stycz­ne  dały się odkryć w trak­cie poszu­ki­wań tera­pii zeza.  Zapew­ne tych przy­pad­ko­wych przy­pad­ków jest zde­cy­do­wa­nie wię­cej niż woli­cjo­nal­nych odkryć.  Być może potrze­ba jest mat­ką wyna­laz­ku – tyle, że zanim owa mat­ka coś wresz­cie uro­dzi, potrze­bu­ją­cy na ogół już nie żyje.

Nie­wąt­pli­wie też wyna­laz­ki poja­wia­ją się w rezul­ta­cie przy­pusz­czeń, opar­tych o wcze­śniej­sze obser­wa­cje. Tak było z więk­szo­ścią wyna­laz­ków elek­tro­tech­nicz­nych. Edi­son zauwa­żył, że sko­ro drut, w któ­rym pły­nie prąd nagrze­wa się do czer­wo­no­ści – do dało­by się z nie­go zro­bić coś będą­ce­go elek­trycz­nym źró­dłem świa­tła. Nie nazy­wał tego nawet żarów­ką. Za set­nym razem się uda­ło. Podob­nie było z sil­ni­kiem elek­trycz­nym. Ktoś zauwa­żył, że zasi­la­na elek­try­ką cew­ka może się obra­cać siłą wła­sne­go pola magnetycznego.

Wydaje się zatem, 

że zde­cy­do­wa­nie nale­ży prze­orien­to­wać filo­zo­fię NCBiR  ( lepiej pasu­ją­cą do wyobra­żeń nauki, jaka była w Związ­ku Radziec­kim)  – lub po pro­stu insty­tu­cję zlikwidować.

Ten dru­gi postu­lat jest o tyle uza­sad­nio­ny, że w  spo­łe­czeń­stwach o wyso­kiej kre­atyw­no­ści, podob­nych orga­nów cen­tral­nych zarzą­dza­ją­cych twór­czo­ścią inży­nier­ską nie ma. Kosz­ty inno­wa­cji pono­szą przed­się­bior­cy i uczel­nie, któ­re przez to pła­cą mniej­sze podat­ki. U nas zabie­ra się prze­my­sło­wi w podat­kach aby oddać mu w dota­cjach. Mał­pi biznes.

W Pol­sce pro­blem jest jed­nak spe­cy­ficz­ny. Biz­nes jest za bied­ny aby inwe­sto­wać w bada­nia pod­sta­wo­we i pra­ce wdro­że­nio­we. Pie­nią­dze, któ­ry­mi obda­ro­wu­je NCBiR – pocho­dzą od zachod­nio­eu­ro­pej­skich podat­ni­ków. Bez pośred­nic­twa jakiejś insty­tu­cji quasi mini­ste­rial­nej trud­no by było je w gospo­dar­kę upakować.

Wróćmy do pierwszego, 

onej zmia­ny filo­zo­fii, któ­rej bez pomo­cy, urzęd­ni­cy mnie­ma­ją­cy,  że licz­ba (-9) jest więk­sza od licz­by (-2)  (w rze­czy­wi­sto­ści jest odwrot­nie)   nie doko­na­ją   moca­mi obli­cze­nio­wy­mi oso­bi­stych sza­rych komórek.

Nie chciał­bym powie­dzieć, że wiem, cze­go nie wiem, mia­no­wi­cie, jak wyna­leźć lata­ją­cą łódź pod­wod­ną lub szcze­ka­ją­cy talerz, nato­miast są pew­ne cechy wspól­ne dla zja­wi­ska wyna­laz­czo­ści, któ­re chcąc sku­tecz­nie alo­ko­wać środ­ki trze­ba brać pod uwagę.

Wyna­laz­ca, odkryw­ca – w któ­re­go umy­śle dzie­ją się wyna­laz­ki, jest oso­bi­sto­ścią w spo­sób rzu­ca­ją­cy się w oczy odmien­ną od więk­szo­ści popu­la­cji. Zma­ga­ją­cą się na ogół z jaki­miś zabu­rze­nia­mi, uza­leż­nie­nia­mi, et cete­ra. Kon­kret­nie. Miko­łaj Tesla – alko­ho­lik. Ein­ste­in nie­chluj dotknię­ty zespo­łem Asper­ge­ra, cier­pią­cy na mydłow­stręt. Iza­ak New­ton – impo­tent. Leonar­do Da Vin­ci – homo­sek­su­ali­sta. Alan Turing — zatwar­dzia­ły homo­sek­su­ali­sta. Edi­son – zapóź­nio­ny w roz­wo­ju. Ste­phen Haw­king – całe życie żył tyl­ko w poło­wie. Robert Koch śmier­tel­nym nudzia­rzem był. Nasz Koper­nik był księ­dzem – co też nie jest zapew­ne prze­ja­wem zdro­wia psy­chicz­ne­go.  Geniusz i umiar­ko­wa­ne obłą­ka­nie to róż­ne cechy tego same­go umy­słu.A zara­zem, co już wiem z autop­sji, wynalazcy/odkrywcy są z regu­ły skrom­ni, zakom­plek­sie­ni, świa­do­mi swo­ich nie­do­stat­ków, nie­za­rad­ni życio­wo. Napi­sa­nie dla nich jakie­goś wnio­sku o pie­nią­dze do insty­tu­cji, któ­ra ze sto­sun­ko­wo skrom­nych biur przy Nowo­grodz­kiej 47  prze­pro­wa­dzi­ła się do eks­klu­zyw­nych ofi­sów Var­so Tower — naj­wyż­sze­go budyn­ku w Euro­pie, jest rów­nie nie­wy­ko­nal­ne, jak poko­na­nie wła­snej cho­ro­bli­wej nieśmiałości.

Aby ta innowacyjność 

i wyna­laz­czość była przez NCBiR reali­zo­wa­na sku­tecz­nie trze­ba odwró­cić role. To nie wyna­laz­cy mają szu­kać finan­so­wa­nia. To NCBiR na zasa­dach takich samych, jak poli­cja poszu­ku­je prze­stęp­ców, musi poszu­ki­wać wyna­laz­ców, wyna­laz­ków i odkryw­ców. Trze­ba stwo­rzyć gru­pę ope­ra­cyj­ną, któ­ra ma podob­ne poli­cyj­nym kom­pe­ten­cje śled­cze, ponie­waż wyna­laz­ca lubi się kryć po kątach, niczym ban­dy­ta. Wbrew pozo­rom wyna­laz­ców jest dużo, nato­miast też nie nale­ża­ło­by ich szu­kać wśród ludzi z dok­to­ra­ta­mi. Czę­ściej  będą to nie­do­pa­ten­to­wa­ni inży­nie­ro­wie, lub nawet w ogó­le osob­ni­ki bez matury.

NCBiR – powinien wydawać więcej na promocję.

Ale nie tego, ile prze­pu­ścił pie­nię­dzy na głu­po­ty, tyl­ko stwo­rze­nie pew­ne­go eto­su wyna­laz­cy. Pośród cele­bry­tów są już kucha­rze, fry­zje­rzy,  pił­ka­rze oraz poka­zu­ją­ce dupę pie­śniar­ki. Mato­łec­two !  Zatem, nie wykre­owa­nie cele­bry­tów ze śro­do­wi­ska wyna­laz­ców i odkryw­ców to poważ­ne zanie­dba­nie obo­wiąz­ków w zakre­sie popu­la­ry­za­cji nauki. Wyna­laz­cy muszą się stać widzial­ni i roz­po­zna­wal­ni. Wystę­po­wać w rekla­mach tele­fo­nów, jak Hołow­czyc, któ­ry wszak ma zupeł­nie inny zawód niż telefonistka.

Moż­na by rów­nież stwo­rzyć coś na kształt Kodek­su Wyna­laz­cze­go opie­ra­jąc się na przy­kład, na Kodek­sie Kar­nym. Zatem:

Kodeks Wynalazczy

Art. 1.

  • 1. Kto przy­czy­nia się do wydłu­że­nia życia ludz­kie­go o 10 lat, doce­nio­ny będzie bene­fi­tem w wyso­ko­ści 1000 śred­nich pen­sji kra­jo­wych, oraz tytu­łem magi­stra hono­ris cau­sa, jeże­li tytu­łu magi­stra nie posiada.
  • 2. Pomoc­nic­two w tej pomy­sło­wo­ści doce­nio­ne będzie bene­fi­ta­mi w wyso­ko­ści od 100 do 500 śred­nich pen­sji krajowych.

Art. 2.

  • 1. Kto opra­cu­je sys­tem zmniej­sza­ją­cy real­ne zuży­cie ener­gii elek­trycz­nej w budyn­ku jed­no­ro­dzin­nym, wie­lo­ro­dzin­nym, prze­my­sło­wym, biu­ro­wym lub urzę­do­wym, któ­re da się skwan­ty­fi­ko­wać war­to­ścią więk­szą niż 12 proc. doce­nio­ny zosta­nie bene­fi­tem w wyso­ko­ści pię­cio­let­nich korzy­ści wyni­kłych z uzy­ska­nych oszczędności.

Art. 3.

  • 1. Kto wynaj­dzie meto­dę lecze­nia kotów z tok­so­pla­zmo­zy otrzy­ma bene­fit w posta­ci 11 do 17 kotów oraz 70 opa­ko­wań zbior­czych kociej kar­my w odstę­pach sześciomiesięcznych.
  • 2. W przy­pad­ku wyna­le­zie­nia spe­cy­fi­ku na tę cho­ro­bę u ludzi, bene­fit rów­nież wypła­co­ny będzie w kotach i kar­mie, przy prze­licz­ni­ku śred­nia masa cia­ła czło­wie­ka przez masę kota razy 100 sztuk i 230 opa­ko­wań zbior­czych kociej kar­my dostar­cza­nych w odstę­pach ośmiomiesięcznych.

I tak dalej i dalej. W koń­cu jest też prze­cież meto­da pre­mio­wa­nia odkryw­ców za suk­ces. Obec­nie na przy­kład ofe­ru­je się 5 mln dola­rów dla tego, któ­ry wyja­śni skąd się wziął kod gene­tycz­ny w spi­ra­li DNA – pierw­szej żywej komórki.

Nie upie­ram się, że te pomy­sły mają uni­wer­sal­ną sku­tecz­ność. Nato­miast wyda­ją się bar­dziej prag­ma­tycz­ne niż pro­duk­cja setek ton doku­men­tów, któ­re mają dowieść tyl­ko tego, że pie­nią­dze wydat­ko­wa­ne na naukę nie zosta­ły bez­czel­nie rozkradzione.

Napisał:

Robert Jaruga

NOTA REDAKCYJNA

Nota Redak­cyj­na, to sto­pień  dosko­na­ło­ści tek­stu, jaką zda­niem zespo­łu redak­cyj­ne­go osią­gnął autor mozo­ląc się przy komputerze.

Ów sto­pień wyra­ża­my w pro­cen­tach, ponie­waż wszyst­ko, co zawie­ra pro­cen­ty jest dużo bar­dziej god­ne uwa­gi niż to, co pro­cen­tów nie zawie­ra,  vide piwo bezalkoholowe.

Ide­al­ny tekst, czy­li taki, któ­ry nie ist­nie­je otrzymałby

100 PROCENT

Dziś dajemy:

0

Ponieważ :

- spra­wa jest na mia­rę być albo nie być narodu.

Bra­ku­je nam jed­nak, tego o co w każ­dym dobrym kry­mi­na­le cho­dzi – mia­no­wi­cie, kto zabił ?

Bez tych per­so­na­liów, nie moż­na powie­dzieć, że tekst jest stu­pro­cen­to­wy, bo nie jest.

O AUTORZE :

Jest suk­ce­sem repro­duk­cyj­nym ojca Józe­fa i mat­ki Marii. Jasno z tego wyni­ka, że uro­dził się w świę­tej rodzi­nie. Skoń­czył dzien­ni­kar­stwo w War­sza­wie i nauki poli­tycz­ne w Hamburgu.

Wol­no mu więc o sobie mówić, że jest praw­dzi­wym ham­bur­ge­rem. Pocie­sza go, że skła­da się z inte­li­gent­nej mate­rii o masie 1300 gra­mów (waga mózgu).

Mar­twi, że zli­cza­jąc masę 7,3 miliar­da mózgów zamiesz­ku­ją­cych Zie­mię wycho­dzi, że inte­li­gent­na mate­ria sta­no­wi pomi­jal­ny pro­cent mate­rii nie­in­te­li­gent­nej, z któ­rej skła­da się makrokosmos.

(Per­fek­cyj­ny w pie­lę­gna­cji swej inte­lek­tu­al­nej nie­za­leż­no­ści – przyp. red).

ZOSTAŃ AUTOREM 

bądź jednym z nas

Nawkładaj Autorowi ile wlezie


Formularz Kontaktowy

    SKOMENTUJ


    ALE…

    Możesz zamie­ścić swój komen­tarz  poni­żej. Być może obraź­li­wy, prze­śmiew­czy a nawet wul­gar­ny pod warun­kiem, że pod­pi­szesz go wła­snym imie­niem i nazwi­skiem figu­ru­ją­cy­mi w  doku­men­tach metrykalnych.
    Wszel­kie komen­ta­rze, któ­rych auto­rzy wsty­dzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozu­mie­my nie­chęć do wyja­wia­nia swo­ich danych, będą usuwane.
    Jeże­li czu­jesz potrze­bę nawsa­dza­nia auto­ro­wi bez­po­śred­nio a chciał­byś być ano­ni­mo­wy, użyj for­mu­la­rza kon­tak­to­we­go powyżej.
    Two­je uwa­gi, zgryź­li­wo­ści oraz jak przy­pusz­cza­my rów­nież peany, tra­fią  do skrzyn­ki mailo­wej auto­ra. Wią­że się to z nie­bez­pie­czeń­stwem, że możesz nawet otrzy­mać jakąś odpo­wiedź, pro­po­zy­cję lub zostać wyzwa­ny na pojedynek.

     


    TY DECYDUJESZ, ILE ZAROBI AUTOR

    W życiu wydawcy nadchodzi ten krytyczny moment, kiedy trzeba zapłacić za opublikowany tekst.
    Po drugie żaden wydawca, tego nie lubi, bo chciałby wydawać wszystko z wyjątkiem pieniędzy.
    Po pierwsze musi on dokonać trudnej sztuki wyszacowania wartości artykułu, w oparciu o subiektywne kryteria, mogące być przecież krzywdzące.
    Aby pozbyć się tego pierwszego problemu, scedowaliśmy radość wyceny pracy redaktorów na czytelników.
    To Twoja decyzja wpływa na to :  czy będzie kaszanka, czy kawior ?
    Klikając na pieniążki poniżej przyznasz autorowi od 1 do 5 zł !

    Owego aktu sprawiedliwości możesz dokonać tylko raz ! 

    W rezultacie owych kliknięć, na koncie autora, pojawi się zagregowana kwota zadysponowanego przez czytelników wynagrodzenia (iloczyn średniej wyceny i liczby wyceniających).

    Te pieniądze w żaden sposób Cię nie obciążają. Nie są odejmowane, ani dodawane  do wartości Twojej subskrypcji. Nic cię zatem nie kosztują.

    Kierując się najwyższą starannością i uczciwością odpowiedz sobie na pytania :
    1. Ile jest warte, co przeczytałeś ?
    2. Na ile zmniejszyło strefę niewiedzy ?
    3. A może czytanie w ogóle zdeprecjonowało Twoje rozumienie świata?

    Dysponuj pieniędzmi pamiętając, że honorarium pomniejszone zostanie o podatek oraz składkę ubezpieczeniową, stanowiące razem ok. 48 proc. jego wartości.

    Frazy kluczowe ( tagi ) :

    Brak komentarzy

    Co o tym myślisz ?