Mam dla was ściśle tajną informację.
Nikt jeszcze o tym nie wie ! Będziecie pierwsi ! Gdyby podobna wiedza trafiła do amerykańskiej opinii publicznej, budynki na Wall Street runęłyby od rezonansu wywołanego tupaniem uciekających brokerów. Rosyjscy gangsterzy z Brighton Beach zaczęliby się uczyć szwajcarskiego. A ten homoidalny żydek od Facebooka, musiał zrozumieć, że „Coracao” to nie tylko likier o kolorze denaturatu ale i miejsce na naszej planecie.
Ale w Polsce nic takiego się nie stanie. Otóż nieuchronnie, wielkimi krokami, zbliża się to co musiało się zdarzyć. Szykowana jest zmiana na stanowisku Ministra Finansów.
Nie jesteście wstrząśnięci ?
Nie czujecie strachu przed zmianami stawek: VAT‑u, CIT‑u, PIT‑u i akcyzy ? Nie czujecie zupełnie nic ? No i słusznie ! Ponieważ wraz z odejściem minister finansów, nie pamiętam jej nazwiska, chyba Magdalena Rzeczkowska, nie stanie się absolutnie nic.
To znaczy dziać się będzie że ho-ho ! ale gdyby ministrem była dalej Rzeczkowska też by się działo, w ten sam sposób, ponieważ ona sama, jak i piastowane przez nią stanowisko nie mają absolutnie żadnego znaczenia. Jest to może dla was prawda zupełnie nieistotna, jakże inaczej. Jednak postawcie się na jej miejscu.
Większość ludzi czerpię satysfakcję ze swojej pracy, mając zdrowe poczucie oddziaływania na ten świat. Fakt, że otrzymują za to jakąś zapłatę jest dowodem, że ich wysiłki mają istotne sensowne następstwa. Natomiast minister Rzeczkowska jest zupełnie tej radości pozbawiona. Przez większość swego dorosłego życia wykonywała pracę w administracji skarbowej, która nie miała żadnego sensu. Doszedłszy na szczyt doszła też do przekonania, że tutaj także nie ma nic. Być może jej upadek z piedestału, również nic dla niej nie znaczy, ponieważ przeniknięcie z pustki w pustkę, nie powinno stanowić jakiejś ogromnej zmiany stanu rzeczy.
Zacznijmy jednak od samego początku.
O ile dylemat, co było pierwsze kura, czy jajko został rozstrzygnięty (jajko było pierwsze) to nadal nie ma pewności, co było pierwsze ? — pieniądze czy podatki ?
Jedni uważają, że pieniądze, bo jak bez nich płacić podatki ? Ich przeciwnicy obstają przy pierwszeństwie podatków, bo gdyby nie one, to po co pieniądze ? Pewnym jest natomiast, że kiedyś na świecie nie było podatków. Ludzie wytwarzali tylko tyle, ile potrzebowali. Aż w okresie wczesno rolniczym pojawiły się nadwyżki. Niektórzy dawali z siebie więcej niż mogli spożytkować. Była to, obecnie tak zwana, „wartość dodana”.
Równocześnie pojawili się inni ogarnięci, dziś by rzec, duchem morawieckości albo glapińszczyzną. Ci zauważyli, że w takim razie, można nic nie robić, jeżeli zabierze się tym, którzy są ponadnormatywnie produktywni.
Aby rachunek się zgadzał a źródełko nie wyschło, nie można było okraść jednego pracowitego. Trzeba było zorganizować system represji, składający się z podobnych pomysłodawcom leniuchów, którzy każdemu pracowitemu odbierają, jakieś 10 proc. Wtedy jeden nierób na dziesięciu pracowitych, mógł już żyć na poziomie takim samym, jakby robił coś pożytecznego. Najłatwiej było pomyśleć, żeby okradać pracowitych przemocą. Ale zasadniczo jest lepiej, jak przemoc jest uczciwie uzasadniona. Beneficjent danin robi coś pożytecznego dla innych np. karmi zgłodniałe dzieci, buduje drogi lub jeszcze bardziej potrzebne kościoły.
Te wszystkie utensylia zapewne również by powstały, siłą społecznej solidarności i dobrowolnych wyrzeczeń ale świat byłby wówczas zbyt dobry. A na to przecież zgodzić się nie możemy.
W każdym razie
‚mądrością miecza i krzyża pojawiła się człowiecza lepszość, której się należy a także jej dzieciom i dzieciom tych dzieci. Radość pobierania podatków stała się dziedziczna podobnie, jak udręka ich płacenia. W końcu wszyscy zapomnieli, że u źródeł tego dziwnego pomysłu, zwanego daninami publicznymi — leży złodziejstwo. Oczywisty występek przeciwko biblijnemu zakazowi kradzieży (VII przykazanie) lub jak wyznawcy czego innego uważają „niebrania niedanego”. Występek ten został skutecznie zdenazyfikowany i zamaskowany.
Ba ! Nawet ugruntowało się przekonanie, że ci którzy unikają podatków są złodziejami. Natomiast, ci którzy w ogromnym systemie marnowania wytworzonych przez innych dóbr, nie robiący niczego użytecznego — to dobroczyńcy. Na żadnym polu aktywności ludzkiej nie znajdziecie tylu nonsensów, nieuczciwości i śmieci, ile wytwarza aparat fiskalny.
W miarę rozgarnięty człowiek uwikłany w to szalbierstwo, choć na początku może nie, ale potem tak, musi spostrzec, że coś tu nie w porządku.
Żeby zrozumieć ten mechanizm
przypomnijcie sobie scenę z filmu Romana Polańskiego „Pianista”. Przystojny esesman ( grał go Cezary Krajewski), ogolony i pachnący, w mundurze od Hugo Bossa wraz z podwładnymi, powala kopniakami i kolbami karabinów starszych mężczyzn na ziemię. Następnie podchodzi do każdego leżącego. Z parabellum wypala w potylice. Po ósmym strzale kończy się amunicja. Krajewski wymienia magazynek aby dokończyć egzekucji.
Pal licho niedolę Żydów, nad którą ubolewają wszyscy. Zastanówmy się nad odwagą, determinacją i poczuciem słuszności esesmana, udawanego przez Krajewskiego, wykonującego, co tu dużo mówić, dość niebezpieczne zajęcie. Mógł chybić. Strzelić sobie w stopę.
Esesman Krajewski jest głęboko przekonany o swojej misji. Wbijano mu w głowę, że zabijając Żydów, czyni świat lepszym oraz, że jego odwaga będzie nagrodzona. Może, jako człowiek mieć będzie kiedyś niejakie wątpliwości ale wobec autorytetu władzy, która podarowałam mu doniosłą misję egzekutora, w gruncie rzeczy jego sumienie jest bezsilne.
Podobnie rozumują urzędnicy skarbowi. Do nikogo nie strzelają. Teraz po prostu aby zakończyć akt egzekucji wciskają: enter, enter, enter ! To są ludzie o umyśle egzekutora Krajewskiego. Zresztą słowo „egzekucja” w przepisach podatkowych, jak ktoś to obliczył dobrze lub nie, pojawia się 723 razy. Można się do niego przyzwyczaić a nawet polubić.
Tak ten system jebania człowieka przez człowieka wygląda. Na jego czele stoi obecnie szef bezproduktywnego departamentu, nazywanego Ministerstwem Finansów.
W gruncie rzeczy,
aby zostać ministrem finansów w obecnych czasach, trzeba być albo bardzo wyrafinowanym cynikiem, o wyjałowionym sumieniu, byle zdolnym wypowiadać się z pozoru rzeczowo na każdy temat, o którym nie ma się pojęcia. Takim był poprzedni minister finansów Tadeusz Kościński. Bez skrupułów podpisał ustawę o tak zwanym „Polskim Ładzie” będącą dziełem idiotów. Jakimś usprawiedliwieniem jest, że Kościński nie przeczytał z lenistwa nawet jej dwóch stron z tysiąca. Zawsze lepiej wyjść na nieroba niż kretyna.
Albo, żeby dziś być ministrem finansów, trzeba nie mieć żadnych priorytetów, poglądów, planu pracy, celów życiowych, wyobraźni, poczucia odpowiedzialności. Ale posiadać obsesyjną biegłość w mnożeniu tych skomplikowanych przepisów formułowanych niezrozumiałym urzędniczym żargonem. Wierzyć zapewne, że wynikają one wprost z nowego testamentu. Pochodzą od samego pana Boga, z którym się przecież nie polemizuje. Właśnie taką osobowością jest, jak jej tam Rzeczkowska, czy jakoś tak.
Minister Generał Magdalena Rzeczkowska
Każda z tych osobowości,
musi mieć jeszcze jedno zapamiętane: Jest jeden wódz ! Jest tylko jeden wódz ! Nazywa się Mateusz Morawiecki, faktyczny minister finansów, który obsadza to stanowisko pod siebie, bezwolnymi w gruncie rzeczy, chłopcami i dziewczynkami do bicia.
Bądźmy uczciwi. Pod rządami Morawieckiego była jedna minister finansów, która myślała , że może mieć własne zdanie. Nazywała się Teresa Czerwińska. Ta usłyszawszy o planach rozdawnictwa PiS‑u sugerowała, że prezes Kaczyński zapewne oszalał. Skończyła w NBP, na intratnej posadzie, którą opłacane jest jej milczenie: specjalisty od informatyzacji systemu bankowego. Nie odróżnia debiana od ubuntu – ale to nie szkodzi.
Wróćmy do nadchodzącej dymisji,
wspomniawszy o zaletach obecnej minister zanim zostaną zupełnie zapomniane. Minister, no ta Rzeczkowska, wykazuje absolutną indyferentność na otaczającą sytuację. Lub świadomą zdolność do prezentowania programu politycznego PiSu „Polska w Ruinie” w jego żywszych odcieniach. Podkreślam słowu lub. Zacznijmy od tego drugiego:
Wynagrodzenia w gospodarce rosną. Wpływy z podatków wzrosły. Następny budżet będzie dysponował jeszcze większymi środkami. Rośnie sprzedaż obligacji rządowych, od których renta również wzrosła. Produkt krajowy brutto i netto i na osobę zwiększa się z pewnością wynoszące 99,99 proc. Ulżono kredytobiorcom. Finansowanie programu zbrojeniowego będzie pozarynkowe (czyli jakie ?). Z 750 mld Krajowego Planu Odbudowy wyszły nici ale poradzimy sobie bez tych pieniędzy. Posiadanie własnej waluty zapewnia bezpieczeństwo gospodarcze i pieniężne w większym stopniu niż przystąpienie do euro.
Ten optymizm jest to być może coś, co można by nazwać „Odwalaniem Mateusza”. Albo, co chyba bardziej prawdopodobne, pozostawianiem w realiach roku 2019. Ostatnie raporty makroekonomiczne dostępne na witrynie Ministerstwa Finansów pochodzą z tego okresu. Wówczas największym problemem świata finansów było, że Cyklon Idai nawiedził Zimbabwe, które zaczęło eksperymentować, po 4 letniej dolaryzacji państwa, z własną walutą. Poprzednia własna waluta Zimbabwe, została wycofana 5 lat wcześniej, z powodu 250 milionów procent inflacji.
Niewykluczone, że Rzeczkowska nie chce produkować na siebie kwitów. Gdyby chcieć poprzeć jej wynurzenia liczbami trzeba byłoby je wyssać z palca. Zakrawa na karalne fałszerstwo. Zapewne minister liczy się z możliwością dymisji ale nie więzienia.
Dymisja Rzeczkowskiej
planowana jest zatem jeszcze przed wyborami. Jeżeli nie, to w lipcu musielibyśmy się od niej dowiedzieć, że obroty stacji benzynowych wzrosły trzykrotnie, zdecydowanie dobrze dzieje się w branży piekarniczej, gdzie zysk netto po opodatkowaniu będzie średnio dwa i pół, raza większy rok do roku. Natomiast oszczędności Polaków wzrosły tak, że nie mieszczą się na kontach. Wydatkujemy 400 mld na sanację fiskalnej infrastruktury informatycznej, aby liczby były 17 cyfrowe. Spowoduje to wzrost płac w innowacyjnej branży IT, która w naszym nowoczesnym państwie staje się kołem zamachowym gospodarki. Zadyszki dostała branża budowlana oraz przemysł bankowy, ale jest to świadoma polityka niezależnego od Ministra Finansów Narodowego Banku Polskiego, namierzona na schłodzenie nieco już przegrzanej gospodarki.
Niestety tego kitu nie kupi nawet najgłupszy wyborca PiS widząc, co rzeczywiście się dzieje. Na czasy przedwyborcze potrzebny będzie minister finansów ostatniej szansy i nowego rozdania wyrażający się
w następujący sposób:
Tąpniecie wynikło niejakie w stosunku do założeń analiz podażowo-pobytowych opartych na leferystycznych sądach wartościujących case study z drugiego miesiąca, trzeciego kwartału ubiegłego roku. Obecna sytuacja monetarna rezultuje z niedoskonałości pomiarowych narzędzi, w których zatarły się niekomplementowane wskaźniki nieznacznieniezerowe, przez co niedostrzegalna stała się podatność na wybaczenia skrętne budżetowania, symetrycznie do osi odciętych. Żeby to łatwiej Państwo zrozumieli — przykład z życia wzięty. Jak Państwo wiecie nie da się piłki futbolowej uszyć z samych sześciokątów. Aby powstała działająca futbolówka potrzeba dwudziestu białych sześciokątów i dwunastu białych pięciokątów. O to w tym mniej więcej chodzi. Życzę sobie i Państwu ogromu szczęścia wszystkim. Módlmy się i pracujmy aby dojść do celu.
Taki musi być minister finansów generacji PiS 4.0, kiedy Rzeczkowska wyczerpie swoje niezbyt imponujące jednak możliwości. Jeżeli wydaje się wam, że trudno o takiego bałwana jesteście w błędzie. Przynajmniej dwóch kandydatów stoi już w blokach startowych.
Napisał:
Robert Jaruga
NOTA REDAKCYJNA
Nota Redakcyjna, to stopień doskonałości tekstu, jaką zdaniem zespołu redakcyjnego osiągnął autor mozoląc się przy komputerze.
Ów stopień wyrażamy w procentach, ponieważ wszystko, co zawiera procenty jest dużo bardziej godne uwagi niż to, co procentów nie zawiera, vide piwo bezalkoholowe.
Idealny tekst, czyli taki, który nie istnieje otrzymałby
100 PROCENT
Dziś dajemy:
Ponieważ :
- sprawa jest na miarę być albo nie być narodu.
Brakuje nam jednak, tego o co w każdym dobrym kryminale chodzi – mianowicie, kto zabił ?
Bez tych personaliów, nie można powiedzieć, że tekst jest stuprocentowy, bo nie jest.
O AUTORZE :
Jest sukcesem reprodukcyjnym ojca Józefa i matki Marii. Jasno z tego wynika, że urodził się w świętej rodzinie. Skończył dziennikarstwo w Warszawie i nauki polityczne w Hamburgu.
Wolno mu więc o sobie mówić, że jest prawdziwym hamburgerem. Pociesza go, że składa się z inteligentnej materii o masie 1300 gramów (waga mózgu).
Martwi, że zliczając masę 7,3 miliarda mózgów zamieszkujących Ziemię wychodzi, że inteligentna materia stanowi pomijalny procent materii nieinteligentnej, z której składa się makrokosmos.
(Perfekcyjny w pielęgnacji swej intelektualnej niezależności – przyp. red).
Nawkładaj Autorowi ile wlezie
Formularz Kontaktowy
SKOMENTUJ
ALE…
Możesz zamieścić swój komentarz poniżej. Być może obraźliwy, prześmiewczy a nawet wulgarny pod warunkiem, że podpiszesz go własnym imieniem i nazwiskiem figurującymi w dokumentach metrykalnych.
Wszelkie komentarze, których autorzy wstydzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozumiemy niechęć do wyjawiania swoich danych, będą usuwane.
Jeżeli czujesz potrzebę nawsadzania autorowi bezpośrednio a chciałbyś być anonimowy, użyj formularza kontaktowego powyżej.
Twoje uwagi, zgryźliwości oraz jak przypuszczamy również peany, trafią do skrzynki mailowej autora. Wiąże się to z niebezpieczeństwem, że możesz nawet otrzymać jakąś odpowiedź, propozycję lub zostać wyzwany na pojedynek.