8:00 — 19:00

Pra­cu­je­my Ponie­dzia­łek — Sobota

+48 668 935 668

Dzwoń w Każ­dej Sprawie.Tu i Teraz!

ŚWIATA NAJDROŻSZY SAMOCHÓD a

Wcale tak się stać nie musiało ale w końcu do tego doszło.

Poje­cha­li­śmy do Kato­wic aby zoba­czyć egzem­plarz naj­cen­niej­sze­go samo­cho­du na świe­cie, kosz­tu­ją­ce­go już inwe­sto­rów ponad 500 mln zł,* co oczy­wi­ście zde­cy­do­wa­nie wyostrza­ło nasze zmy­sły i oczekiwania.

Naj­droż­sze auto do tej pory, Mer­ce­des 300 SLR “Uhlen­haut” ( jeden z trzech ist­nie­ją­cych egzem­pla­rzy sprze­da­no za rów­no­war­tość 630 mln zł ale nie było to auto współ­cze­sne, tyl­ko z lat pięć­dzie­sią­tych, kie­dy każ­dy samo­chód w ogó­le był luk­su­sem), więc słusz­nie i nie­słusz­nie po współ­cze­sno­ści spo­dzie­wa­li­śmy się nie wia­do­mo czego.

Pod­czas „4 Design Days”  w kato­wic­kim cen­trum wysta­wo­wym, gdzie zapre­zen­to­wa­no auto po raz pierw­szy, zwy­kły czło­wiek mógł go dotknąć, trza­snąć drzwia­mi oraz umo­ścić tyłek w  fote­lu o deli­kat­no­ści wykła­dzi­ny dywa­no­wej stop filt – czy­li takiej,  na któ­rej się nie śli­zgasz. Mie­li­śmy trud­no­ści ze zna­le­zie­niem owe­go wehi­ku­łu, gdyż wyróż­nia się on spo­śród innych samo­cho­dów, jak oso­ba obję­ta pro­gra­mem ochro­ny świat­ków. Pierw­sze wej­rze­nie jest takie, że to auto,  podob­nie zresz­tą jak więk­szość pojaz­dów elek­trycz­nych, jest  kro­kiem wstecz w sto­sun­ku do osią­gnięć wyso­ko­emi­syj­nej moto­ry­za­cji. Fel­gi ma tro­chę za duże a okna bocz­ne nie­co za małe. Nie ma w ogó­le chro­mów oraz żad­nej wyde­cho­wej nikiel rury ( choć­by imi­ta­cji). To oczy­wi­ście dla mło­de­go Pola­ka mał­pu­ją­ce­go się na połu­dnio­wo­ame­ry­kań­skie­go dile­ra nar­ko­ty­ków jest nie do zaak­cep­to­wa­nia. To raczej auto dla wasze­go nauczy­cie­la geo­gra­fii, obec­nie pobie­ra­ją­ce­go 14 eme­ry­tu­rę. Cenią­ce­go sobie wod­ne odku­rza­cze a nie­na­wi­dzą­ce­go homo­sek­su­ali­stów w nabi­tych ćwie­ka­mi sku­rza­nych kurt­kach, dosia­da­ją­cych harleye.

WTYCZKA NA KÓŁKACH

Nie będę utrzy­my­wał was dalej w nie­pew­no­ści. Idzie  oczy­wi­ście o pol­skie auto elek­trycz­ne Ize­ra, któ­re sądząc z anon­sów spół­ki, wystę­pu­je teraz w dwóch egzem­pla­rzach – bia­łym i czer­wo­ny. Wła­śnie poka­za­no to czer­wo­ne. Przy­pusz­czal­nie to samo, któ­rym cza­ro­wa­no naiw­nych wybor­ców PiS,  2 lata temu.

Ize­ra spra­wia wra­że­nie umiar­ko­wa­nie oty­łej kobie­ty po czter­dzie­st­ce na die­cie Pale­to – dopusz­cza­ją­cej jedy­nie kon­sump­cje nasion ostu, żabich udek oraz szyn­ki z kre­ta. Rzu­ca­ją się w oczy zabu­rze­nia pro­por­cji wyni­kłe zapew­ne z tego, że pro­to­typ zapro­jek­to­wa­ny jest przez inży­nie­rów, któ­rzy w cało­ści samo­cho­dów do tej pory nie wymy­śla­li. Za to czy­ta­li o nich dużo w książ­kach swo­ich dzie­ci. Luster­ka są za małe ( ale są tam, gdzie zwy­kle w samo­cho­dach są luster­ka). Klo­sze świa­teł pozy­cyj­nych wyglą­da­ją, jak­by samo­chód mru­żył oczy. Tyl­ne kie­run­kow­ska­zy mają  mini­ma­li­stycz­ne roz­mia­ry, jak­by się ich wstydzono.

Ize­ra przy­po­mi­na nie­co Dacię (tę pro­du­ko­wa­ną na fran­cu­skiej licen­cji) lub pod­ra­bia­ne­go Role­xa. W środ­ku nie jest spe­cjal­nie brzyd­ko. Skrom­na, sto­no­wa­na deska roz­dziel­cza w doty­ku przy­po­mi­na­ją­ca sty­ro­pian. Wykoń­cze­nia z saty­no­wa­nej sta­li (taką, jaką macie w nowo­cze­snych lodów­kach) wyko­na­ne z pla­sti­ku. Wszyst­ko, łącz­nie z szy­ba­mi, zespo­lo­ne z karo­se­rią jakimś nowo­cze­snym kle­jem o intry­gu­ją­cym zapa­chu naf­ta­li­ny i naf­ty. Źle uda­wa­na kla­sycz­na ele­gan­cja z nutą współ­cze­snej stylistyki.

3 PLUS

Chciał­bym teraz napi­sać coś dobre­go o tym samo­cho­dzie ale chy­ba się nie da. Nie ma roz­rusz­ni­ka, alter­na­to­ra, tych wszyst­kich w chuj skom­pli­ko­wa­nych ukła­dów wtry­sku, sprzę­gła i zgrzy­ta­ją­cej skrzy­ni bie­gów. Ale zasad­ni­czo są to zale­ty wszyst­kich aut elek­trycz­nych. Zgod­nie ze spe­cy­fi­ka­cją Ize­ra ma być nie­co bar­dziej rącza niż remi­za stra­żac­ka. Co do wła­ści­wo­ści trak­cyj­nych nie mam pra­wa się wypo­wia­dać. Wie­rzę, że samo­chód jeź­dzi choć go nie prowadziłem.

Jest to bar­dzo prze­cięt­ne auto, co oczy­wi­ście uznać moż­na za suk­ces. Bo pierw­sze skon­fi­gu­ro­wa­ne z dostęp­nych na świa­to­wym ryn­ku moto­ry­za­cyj­nym czę­ści, przez pol­skich inży­nie­rów. Za pierw­szym razem rzad­ko co się w ogó­le uda­je, a tu pro­szę oce­na na pozio­mie 3 plus.

TROCHĘ PRZYKRO

Pro­blem jest zasad­ni­czo inny, niż to że kosz­to­wać to będzie jesz­cze 6 mld zł  z publicz­nych pie­nię­dzy. Za kil­ka lat się oka­że, że nawet Pola­cy Ize­ry nie chcą — bo kon­ku­ren­cja jest lep­sza i tań­sza. Obie­cu­ją­cy rynek hin­du­ski mógł­by wchło­nąć całą pro­duk­cję ( pla­nu­je się 150 tys. sztuk rocz­nie). W bar­te­rze w zamian za świę­te kro­wy. W rela­cji jeden do jeden.

Nie cho­dzi o defe­tyzm lub te makro­eko­no­micz­ne donio­sło­ści. Po pro­stu Fran­cu­zi robią dosko­na­łe wina i sery, Niem­cy pro­du­ku­ją samo­cho­dy, Szwe­dzi nie­znisz­czal­ne pre­zer­wa­ty­wy a my do robie­nia samo­cho­du się nie nadajemy.

Samo­dziel­na pro­duk­cja samo­cho­du oso­bo­we­go jest sprzecz­na z pol­ską men­tal­no­ścią. Nie­ko­he­rent­na z duchem naro­du. To wia­do­mo od daw­na. Gdy­by na świe­cie żyli wyłącz­nie Pola­cy, nadal cho­dzi­li­by­śmy pie­szo i jeź­dzi­li san­ka­mi, wyłącz­nie w zimę. Brak nam, tej takiej wyobraź­ni i pomy­ślun­ku, żeby zro­zu­mieć, iż nogi moż­na zastą­pić koła­mi. Rower i wóz dra­bi­nia­sty to tak­że wyna­laz­ki impor­to­wa­ne. Licen­cjo­no­wa­nie cudzych pomy­słów na pojaz­dy koło­we rów­nież wycho­dzi­ło nam tak sobie.

POLONEZ

Że przy­po­mnę naj­bar­dziej pol­skie­go Polo­ne­za  ( nie się­gaj­my do póź­ne­go plej­sto­ce­nu, kie­dy robi­li­śmy Syren­ki). Skon­stru­owa­ny na pod­wo­ziu Fia­ta, z sil­ni­kiem Fia­ta, z fote­la­mi od Fia­ta i nad­wo­ziem wzo­ro­wa­nym na rol­ni­czym Tar­pa­nie. Sam jeź­dzi­łem takim autem. Uwa­żam, że Jere­mi Clark­son ( bry­tyj­ski dzien­ni­karz moto­ry­za­cyj­ny) nazy­wa­jąc go dru­gim naj­gor­szym samo­cho­dem w histo­rii moto­ry­za­cji nie­co go skrzywdził.

Polo­nez był­by swo­je­go cza­su nie­złą furą,  gdy­by kopuł­ka roz­dzie­la­cza wyko­na­na z ebo­ni­tu, nie pęka­ła z nie­zna­nych przy­czyn, drzwi były spa­so­wa­ne z nad­wo­ziem, łań­cuch roz­rzą­du nie roz­ry­wał się na gwa­ran­cji, iskry z prze­wo­dów wyso­kie­go napię­cia nie sza­la­ły po całym prze­dzia­le sil­ni­ko­wym a rdza nie zże­ra­ła podłuż­nic bar­dziej niż­by nie były one w ogó­le pomalowane.

Polo­nez pro­du­ko­wa­ny był w miło­ści do dzia­do­stwa i z duchem pol­skie­go cwa­niac­twa, któ­re trak­tu­je­my jako prze­jaw inte­li­gen­cji. Tech­no­log wyli­czył, że wtry­skar­ka ma pra­co­wać przy 250  stop­niach Cel­sju­sza ale prze­cież przy 210 też dzia­ła i jest taniej. To nic, że mię­li­śmy dostar­czyć bla­chę kwa­so­od­por­ną, sko­ro zwy­kła wyglą­da zupeł­nie tak samo, pokry­ta far­bą pod­kła­do­wą. Izo­la­cje prze­wo­dów powin­ny być z nie­pal­ne­go teca­na­tu ale ten nowy sztucz­ny kau­czuk ze Sto­mi­lu też jest dobry. Bar­dzo podob­ny do sili­ko­nu oraz łatwiej­szy w obrób­ce. Polo­nez mon­to­wa­ny na Żera­niu, z kom­po­nen­tów od ponad 200 dostaw­ców był sumą podob­nych fan­ta­zji do któ­rych  FSO – dokła­da­ło jesz­cze swo­je­go kaca. Poród był trud­ny a nowo­ro­dek od począt­ku dyspanseryjny.

STRUKTURA INFRASTRUKTURY

I to się nie zmie­ni­ło. Nie sztu­ką jest zbu­do­wać mon­tow­nie pojaz­dów z dostar­cza­nych pod­ze­spo­łów. Ona musi funk­cjo­no­wać w kul­tu­rze gospo­dar­ki, któ­ra pro­du­ku­je śru­by, któ­re się nie zry­wa­ją, uszczel­ki któ­re nie par­cie­ją,  two­rzy­wa któ­re nie pęka­ją, błot­ni­ki któ­re nie rdze­wie­ją i 12 tys. innych czę­ści, z jakich skła­da się współ­cze­sny samochód.

W tych set­kach  fabryk muszą być maszy­ny, dużo bar­dziej skom­pli­ko­wa­ne niż te samo­cho­dy, zdol­ne wypro­du­ko­wać owe mar­gi­nal­ne zda­wa­ło­by się pier­do­ły. Ludzie czu­ją­cy się za ich jakość odpo­wie­dzial­ni. Stwo­rze­nie łań­cu­cha zaufa­nych dostaw­ców w Pol­sce a nawet korzy­sta­jąc z ele­men­tów impor­to­wa­nych prze­kra­cza nasze zdol­no­ści. My tego nie umiemy.

W Pol­sce poza kole­ja­mi ( oraz sta­cja­mi pali­wo­wy­mi) nie ma żad­nej naro­do­wej  sie­ci gospo­dar­czej ogar­nia­ją­cej cały kraj.   Jak nas zaopa­trzyć w ciu­chy, żar­cie czy tele­fo­ny nauczy­li nas Niem­cy, Fran­cu­zi lub Szwe­dzi. Nie mamy nawet wła­snej sie­ci hote­li. Żeby sprze­dać 100 tys. samo­cho­dów potrzeb­na jest sieć diler­ska, któ­rej nie ma i nie będzie.  Potrzeb­ne są  warsz­ta­ty napraw­cze, do któ­rych doje­chać muszą czę­ści zamien­ne. Pań­stwo nicze­go takie­go nie stwo­rzy. Pry­wat­ny inwe­stor szyb­ciej zain­we­stu­je w kolej­ny salon Ško­dy, niż w han­del towa­rem inte­re­su­ją­cym samot­nych eko­idio­tów jeż­dżą­cych elek­trycz­ny­mi rowe­ra­mi, któ­rzy doszli do wnio­sku, że trze­ba prze­siąść się na coś bar­dziej eks­tra­wer­tycz­ne­go, gdyż przy­szedł na nich czas prokreacji.

WIĘCEJ REALIZMU

Suge­ro­wał­bym ban­kie­rom i sza­leń­com trwo­nią­cym nasze pie­nia­dze. Zarzuć­cie ten pro­jekt. Szu­kaj­cie nowych pomy­słów na pol­ski prze­mysł, któ­re zasa­dzać się muszą na takich mniej wię­cej pryncypiach :

Nie­zbyt skom­pli­ko­wa­na pro­duk­cja urzą­dzeń o dłu­giej żywot­no­ści, przy któ­rej, na każ­dym sta­no­wi­sku tech­no­lo­gicz­nym potrzeb­ny jest rosyj­ski mło­tek a nie szwaj­car­ska obra­biar­ka ste­ro­wa­na nume­rycz­nie. W tym jeste­śmy aku­rat­ni. Loko­mo­ty­wy, wago­ny, tram­wa­je,  jach­ty. To nam się uda­je. Robi się to powo­li, może być na bani. Pół roku w tą, czy w tam­tą nie robi róż­ni­cy. Potem cho­dzi to 20 lat a może i dłużej.

To muszą być  rze­czy pro­ste. Wyko­ny­wa­ne w opar­ciu o lokal­ną infra­struk­tu­rę kil­ku dostaw­ców ( naj­wy­żej 5). Z któ­rymś zawsze jest się skłó­co­nym. Kato­lem albo kryp­to­ko­mu­ni­stą jada­ją­cym golon­kę w pią­tek. Ale jed­ne­go da się zamie­nić. Jak w gospo­dar­kę zaprzę­gnie­my chiń­ski kon­fu­cja­nizm i spe­dy­cję na dystan­sie 10 tys. kilo­me­trów — no to nie. Myślę zatem o pral­kach,  kotłach cen­tral­ne­go ogrze­wa­nia, wła­zach prze­ciw­bu­rzo­wych i na przy­kład pom­pach prze­my­sło­wych dużej mocy.

W ogó­le, co jasno widać, Pola­cy powin­ni  wytwa­rzać mate­rial­ną rze­czy­wi­stość, w któ­rej jest mało ele­men­tów rucho­mych. Polak to uro­dzo­ny budow­la­niec. Obec­nie sta­wia altan­ki ogro­do­we w Anglii, komu­nal­ne blo­ki dla bie­do­ty w Szwe­cji a ongiś cukrow­nie i cemen­tow­nie dooko­ła świa­ta. Nawet, jak coś się spier­do­li na budo­wie, tego od razu nie widać. Cho­dzi o to aby pra­wi­dło­wo obsa­dził drzwi i okna, któ­re na szczę­ście zro­bio­ne są przez Kana­dyj­czy­ka lub Niemca.

W mię­dzy­na­ro­do­wym podzia­le pra­cy nie powin­ni­śmy też wsty­dzić się rol­nic­twa. Jabł­ka, kar­to­fle oraz szpa­ra­gi a nawet tru­skaw­ki. Tu jest poten­cjał, tra­dy­cja oraz pol­ska mar­ka. Nie­kwe­stio­no­wa­na jakość pocho­dzą­ca od mat­ki natu­ry. Jako jedy­ni na świe­cie potra­fi­my kwa­sić ogór­ki i kisić kapu­stę – wyko­rzy­staj­my te uni­kal­ne z  na ska­lę glo­bu sprawności.

No i w koń­cu jeże­li już musi­my z tym prze­my­słem maszy­no­wym. Muszą być to pro­duk­ty, w któ­rych este­ty­ka ma dru­go­rzęd­ne i pomi­jal­ne zna­cze­nie. Sty­li­ści rodzą się w Wene­cji i w Neapo­lu. Naszym desi­gne­rom z Kali­sza powie­rzył­bym jakieś pra­ce wykoń­cze­nio­we przy maszy­nach rol­ni­czych ( tych bez wła­sne­go napę­du) i pane­lach ogro­dze­nio­wych.  O tak ! Pło­ty to z pew­no­ścią nasza naro­do­wa spe­cjal­ność. Wiel­ko­ga­ba­ry­to­we kon­struk­cie sta­lo­we opar­te o kra­tow­ni­ce ( np. słu­py wyso­kie­go napię­cia), ele­men­ty infra­struk­tu­ry dro­go­wej np. barie­ry kine­tycz­ne i dźwię­ko­chłon­ne lub na przy­kład, jakieś zuni­fi­ko­wa­ne mosty śred­niej nośności.

W moto­ry­za­cji, któ­ra ma sto lat, spo­łe­czeń­stwo skła­da­ją­ce się w więk­szo­ści z kie­row­ców w pierw­szym poko­le­niu, na świa­to­wą ska­lę nie ma szans. Pocze­kaj­my aż ilość śmier­tel­nych ofiar w wypad­kach dro­go­wych wynie­sie zero. Wte­dy moż­na się zastanawiać.

Napisał:

Robert Jaruga

PRZYPISY:

* —  że Ize­ra jest naj­droż­szym samo­cho­dem świa­ta, jest to oczy­wi­ście obec­nie jesz­cze dopusz­czal­na publi­cy­stycz­na prze­sa­da. Chy­ba, że przyj­mie­my iż owe 500 mln zł wyda­li­śmy tyl­ko na dwa egzem­pla­rze. Dało­by to 250 mln za sztu­kę. Naj­droż­szy fabrycz­ny, nowy samo­chód na ryn­ku Bugat­ti La Voitu­re Noire sprze­da­wa­ny jest za ok. 19 mln dola­rów ( nie jest tego wart). Nato­miast w kate­go­rii nas inte­re­su­ją­cej. Zmia­na nad­wo­zia pojaz­du w pro­duk­cji, na przy­kład przej­ście Seata Ibi­zy z  trój­ki na czwór­kę kosz­to­wa­ło Volks­wa­ge­na 200 mln dola­rów. Pra­ce kon­cep­cyj­ne, zupeł­nie nowy pro­jekt oraz linia pro­duk­cyj­na nowe­go mode­lu pojaz­du w ist­nie­ją­cej fabry­ce to ok 600 mln dolarów.

NOTA REDAKCYJNA

Nota Redak­cyj­na, to sto­pień  dosko­na­ło­ści tek­stu, jaką zda­niem zespo­łu redak­cyj­ne­go osią­gnął autor mozo­ląc się przy komputerze.

Ów sto­pień wyra­ża­my w pro­cen­tach, ponie­waż wszyst­ko, co zawie­ra pro­cen­ty jest dużo bar­dziej god­ne uwa­gi niż to, co pro­cen­tów nie zawie­ra,  vide piwo bezalkoholowe.

Ide­al­ny tekst, czy­li taki, któ­ry nie ist­nie­je otrzymałby

100 PROCENT

Dziś dajemy:

0

Ponieważ :

- spra­wa jest na mia­rę być albo nie być narodu.

Bra­ku­je nam jed­nak, tego o co w każ­dym dobrym kry­mi­na­le cho­dzi – mia­no­wi­cie, kto zabił ?

Bez tych per­so­na­liów, nie moż­na powie­dzieć, że tekst jest stu­pro­cen­to­wy, bo nie jest.

O AUTORZE :

Jest suk­ce­sem repro­duk­cyj­nym ojca Józe­fa i mat­ki Marii. Jasno z tego wyni­ka, że uro­dził się w świę­tej rodzi­nie. Skoń­czył dzien­ni­kar­stwo w War­sza­wie i nauki poli­tycz­ne w Hamburgu.

Wol­no mu więc o sobie mówić, że jest praw­dzi­wym ham­bur­ge­rem. Pocie­sza go, że skła­da się z inte­li­gent­nej mate­rii o masie 1300 gra­mów (waga mózgu).

Mar­twi, że zli­cza­jąc masę 7,3 miliar­da mózgów zamiesz­ku­ją­cych Zie­mię wycho­dzi, że inte­li­gent­na mate­ria sta­no­wi pomi­jal­ny pro­cent mate­rii nie­in­te­li­gent­nej, z któ­rej skła­da się makrokosmos.

(Per­fek­cyj­ny w pie­lę­gna­cji swej inte­lek­tu­al­nej nie­za­leż­no­ści – przyp. red).

ZOSTAŃ AUTOREM 

bądź jednym z nas

Nawkładaj Autorowi ile wlezie


Formularz Kontaktowy

    SKOMENTUJ


    ALE…

    Możesz zamie­ścić swój komen­tarz  poni­żej. Być może obraź­li­wy, prze­śmiew­czy a nawet wul­gar­ny pod warun­kiem, że pod­pi­szesz go wła­snym imie­niem i nazwi­skiem figu­ru­ją­cy­mi w  doku­men­tach metrykalnych.
    Wszel­kie komen­ta­rze, któ­rych auto­rzy wsty­dzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozu­mie­my nie­chęć do wyja­wia­nia swo­ich danych, będą usuwane.
    Jeże­li czu­jesz potrze­bę nawsa­dza­nia auto­ro­wi bez­po­śred­nio a chciał­byś być ano­ni­mo­wy, użyj for­mu­la­rza kon­tak­to­we­go powyżej.
    Two­je uwa­gi, zgryź­li­wo­ści oraz jak przy­pusz­cza­my rów­nież peany, tra­fią  do skrzyn­ki mailo­wej auto­ra. Wią­że się to z nie­bez­pie­czeń­stwem, że możesz nawet otrzy­mać jakąś odpo­wiedź, pro­po­zy­cję lub zostać wyzwa­ny na pojedynek.

     


    TY DECYDUJESZ, ILE ZAROBI AUTOR

    W życiu wydawcy nadchodzi ten krytyczny moment, kiedy trzeba zapłacić za opublikowany tekst.
    Po drugie żaden wydawca, tego nie lubi, bo chciałby wydawać wszystko z wyjątkiem pieniędzy.
    Po pierwsze musi on dokonać trudnej sztuki wyszacowania wartości artykułu, w oparciu o subiektywne kryteria, mogące być przecież krzywdzące.
    Aby pozbyć się tego pierwszego problemu, scedowaliśmy radość wyceny pracy redaktorów na czytelników.
    To Twoja decyzja wpływa na to :  czy będzie kaszanka, czy kawior ?
    Klikając na pieniążki poniżej przyznasz autorowi od 1 do 5 zł !

    Owego aktu sprawiedliwości możesz dokonać tylko raz ! 

    W rezultacie owych kliknięć, na koncie autora, pojawi się zagregowana kwota zadysponowanego przez czytelników wynagrodzenia (iloczyn średniej wyceny i liczby wyceniających).

    Te pieniądze w żaden sposób Cię nie obciążają. Nie są odejmowane, ani dodawane  do wartości Twojej subskrypcji. Nic cię zatem nie kosztują.

    Kierując się najwyższą starannością i uczciwością odpowiedz sobie na pytania :
    1. Ile jest warte, co przeczytałeś ?
    2. Na ile zmniejszyło strefę niewiedzy ?
    3. A może czytanie w ogóle zdeprecjonowało Twoje rozumienie świata?

    Dysponuj pieniędzmi pamiętając, że honorarium pomniejszone zostanie o podatek oraz składkę ubezpieczeniową, stanowiące razem ok. 48 proc. jego wartości.

    Frazy kluczowe ( tagi ) :

    Brak komentarzy

    Co o tym myślisz ?