8:00 — 19:00

Pra­cu­je­my Ponie­dzia­łek — Sobota

+48 668 935 668

Dzwoń w Każ­dej Sprawie.Tu i Teraz!

ZNIEWALAJĄCA PAMIĘĆ a

BĘDZIE BOLAŁO

Drżę na widok strzy­kaw­ki, przez igłę któ­rej pobie­rać mi będą krew. O wizy­cie u den­ty­sty sta­ram się zapo­mnieć jesz­cze zanim zamknę oczy sia­da­jąc na sto­ma­to­lo­gicz­nym fote­lu. Nie lubię, jak ktoś wkła­da mi pal­ce do nosa, choć­by to było moje dziec­ko. O podob­nych okrut­nych incy­den­tach sta­ram się zapo­mnieć, czym prę­dzej oraz nie zry­wam stru­pów z podra­pa­ne­go łokcia.

MIŁOŚNICY BÓLU

Jed­nak nie wszy­scy sta­ra­ją się wypie­rać z pamię­ci trau­ma­tycz­ne prze­ży­cia. Uni­kać bólu, oka­le­czeń, zła­mań i pobi­cia za wszel­ką cenę. Są też tacy, któ­rzy każ­de­go ran­ka doko­naw­szy wypróż­nie­nia i wypiw­szy kawę, walą się młot­kiem w kola­no. Następ­nie otwie­ra­ją kawał­ka­mi szkła rany na nad­garst­kach, któ­re zro­bio­ne tydzień wcze­śniej jesz­cze się nie zago­iły. Nie myją mosz­ny pod prysz­ni­cem bo lubią, żeby ich swę­dzia­ła. I tak codzien­nie. Potem idą pra­co­wać do Insty­tu­tu Pamię­ci Naro­do­wej — aby przez całe swo­je bole­sne fizycz­ne życie, cier­pieć psy­chicz­nie napa­wa­jąc się okru­cień­stwa­mi, jakie  naród pol­ski wyrzą­dzał naro­do­wi pol­skie­mu oraz zbrod­nia­mi, któ­re wyrzą­dza­ły nasze­mu naro­do­wi naro­dy ościenne.

Sia­da­ją przy biur­ku pośród góry celu­lo­zo­wych odpa­dów, w któ­rych tyl­ko: zbrod­nie, mor­dy, mor­der­stwa, zabój­stwa, krwa­wa łaź­nia, mokra robo­ta, masa­kra, ludo­bój­stwo, skry­to­bój­stwo,  tor­tu­ry, likwi­da­cja, roz­strze­li­wa­nia, gazo­wa­nie, pod­pa­le­nie żyw­cem, prze­śla­do­wa­nia, poni­że­nie,  wsze­te­czeń­stwo, nie­rząd i przestępczość.

Jak­że trud­na jest to pra­ca, wie każ­dy psy­cho­log oraz kapłan. Nie bez powo­du Chry­stus nauczał a Tade­usz Eichel­ber­ger się z nim zga­dza, że naj­gor­szą reak­cją na zra­nie­nie jest bez­u­stan­ne powra­ca­nie do nie­go myśla­mi, pie­lę­gno­wa­nie nie­na­wi­ści do spraw­cy nie­szczę­ścia a naj­więk­szym darem dla same­go sie­bie przebaczenie.

LOGIKA DZIEJÓW

Pra­cu­ją­cy w IPN pro­ku­ra­to­rzy chrze­ści­jań­skiej pro­mi­nen­cji, jed­nak nie są też naj­lep­szy­mi psy­cho­lo­ga­mi. Czy­nią wszyst­ko, żeby zamę­czać sie­bie i innych aby­śmy nie zapo­mnie­li, cier­pie­li, na powrót prze­ży­wa­li, szu­ka­li zemsty lub znaj­do­wa­li powo­dy do wyrów­ny­wa­nia nie­po­we­to­wa­nych krzywd zazna­nych i zada­nych przez ludzi, któ­rzy już nie żyją.

Dzi­wię się, że jesz­cze na to nikt nie wpadł – zwłasz­cza, że to jest już dokład­nie 24 lata,  jak to archi­wum cier­pień, nada­ją­ce sobie posmak nauko­wo­ści i poszu­ki­wa­nia histo­rycz­nej praw­dy  cięż­ko pra­cu­je nad tym, aby nauka histo­rii była przy­kra oraz niepedagogiczna.

ZMARNOWANE ŻYCIE

Pierw­sze poko­le­nie pro­ku­ra­to­rów IPN, któ­rzy zmar­no­wa­li życie na bada­niu nie­szczęść, mają­cych tak nie­wie­le  oso­bi­stych rado­ści, odcho­dzi wła­śnie na eme­ry­tu­rę. Naba­wi­li się pyli­cy, grzy­bi­cy, droż­dży­cy paznok­ci, kurza­jek, tocze­nia rumie­nio­wa­te­go przez kon­takt ze śmier­dzą­cy­mi, zawil­go­co­ny­mi, archi­wa­lia­mi per­fo­ro­wa­ny­mi przez kara­cza­ny książ­ko­we. Przez naby­ty pesy­mizm, dekli­nizm, abne­ga­cję, defe­tyzm, depre­sję oraz bar­dziej sub­tel­ne ner­wi­ce, mają kosz­mar­ne sny oraz żony i nie­ro­zu­mie­ją­ce ich dzie­ci. Nie­któ­rzy popa­dli w alko­ho­lizm. Wystę­pu­ją nawet o przy­wi­le­je inwa­lidz­kie. Nic dziw­ne­go. Nale­ży im się. Pra­ca w IPN – jest bar­dziej tok­sycz­na niż w dera­ty­za­cji a życie pry­wat­ne mniej wię­cej tak nie­szczę­śli­we, jak kro­wy w uboj­ni bydła.

Nikt jed­nak nie sta­ra się zatrzy­mać tego sza­leń­stwa, źró­dła naro­do­wej infek­cji psy­chicz­nej. W dwie deka­dy budżet IPN wzrósł 5‑krotnie ( z 70 do 400 mln zł) a zatrud­nie­nie 30-krot­nie. Ale nawet pro­ku­ra­tor­ska pen­sja wyno­szą­ca  20 tys. zł mie­sięcz­nie nie może zre­kom­pen­so­wać psy­chicz­nej i fizycz­nej degeneracji.

Gdy­by histo­ria, taka jaką pre­zen­tu­je IPN była nauczy­ciel­ką życia, więk­szość opra­co­wań insty­tu­tu pro­wa­dzi do jed­ne­go gene­ral­ne­go wnio­sku:  — War­to być świnią !

NIECH ŻYJĄ ŚWINIE !

Pro­ku­ra­to­rzy IPN nie­stru­dze­nie dowo­dzą, że  świń­stwo popła­ca, daje satys­fak­cję, zaszczy­ty, sta­no­wi­ska i prze­pust­kę do jesz­cze więk­sze­go świ­nie­nia. Z upo­rem dowo­dzą nie­ist­nie­nia Pana Boga, gdyż gdy­by ten ist­niał, nale­ża­ło­by przy­jąć, że Naj­wyż­szy pro­mu­je wyłącz­nie łaj­dac­twa, pozo­sta­wia­jąc ich spraw­ców bez­kar­ny­mi i okry­ty­mi wie­czy­stą sła­wą a ofia­ry mar­twy­mi ska­za­ny­mi na wiecz­ną niepamięć.

Więk­szość pra­co­wi­cie zin­wen­ta­ry­zo­wa­nych przez  IPN dra­ma­tów,  dowo­dzi że opraw­com na ogół wio­dło się zna­ko­mi­cie aż do same­go koń­ca.  85 pro­cent owych docho­dzeń to sztu­ka dla sztu­ki. Pano­wie pro­ku­ra­to­rzy upra­wia­ją ją, co naj­wy­żej dla wła­snej maso­chi­stycz­nej satys­fak­cji lub apa­na­ży. Nie wyobra­żam sobie aby zdro­wy psy­chicz­nie czło­wiek pra­co­wał w takich warun­kach z zamiłowania.

Przez 24 lata  Insty­tut Pamię­ci Naro­do­wej nie odkrył nicze­go, dla cze­go, minio­nym poko­le­niom w Pol­sce war­to było­by żyć.  Mniej wię­cej od  80 lat, zda­niem naukow­ców i praw­ni­ków z IPN nic takie­go się na zie­miach Pol­ski nie wyda­rzy­ło. Do wstą­pie­nia Lecha Kaczyń­skie­go na fotel pre­zy­denc­ki a od śmier­ci gen. pre­mie­ra Sikor­skie­go (obu zresz­tą zabi­li Rosja­nie) nie było w Pol­sce żad­ne­go przy­wód­cy ani urzęd­ni­ka wyż­szej szar­ży, któ­re­go czy­ny w świe­tle rozu­mo­wa­nia pro­ku­ra­to­rów IPN, nie mogły­by być trak­to­wa­ne jako przy­naj­mniej przestępstwa.

KOŃCZY SIĘ PALIWO

Wyraź­nie jed­nak widać, że insty­tut powo­li sta­je przed kry­zy­sem inte­lek­tu­al­nym. Ta fabry­ka obrób­ki kosz­ma­rów zatrud­nia­ją­ca ponad 2,5 tys. ludzi  zaczy­na cier­pieć na brak pali­wa, któ­re­go prze­pa­la­nie jest isto­tą jej egzy­sten­cji. Zbrod­ni popeł­nio­nych w okre­sie, któ­rym szcze­gól­nie się inte­re­su­ją, tak zwa­ni naukow­cy, było za mało no a z cze­goś żyć trze­ba.  I tutaj widać wyraź­ną ten­den­cję roz­wo­ju Insty­tu­tu w trzech kierunkach.

Po pierw­sze zadrę­cza­nie dzie­ci złem wsze­la­kim w cukier­ko­wej, face­bo­oko­wo-gamin­go­wej formule.

IMPLEMENTACJA KRZYWDY

Aby przy­go­to­wać mło­do­cia­nych do przy­szłej trau­my i nie­szczęść, bie­dy i nie­do­stat­ku oraz prze­śla­du­ją­ce­go nasz naród pecha IPN, opra­co­wał i wydał już: szyb­ką grę wojen­ną „Bitwa War­szaw­ska”. Jest dla tych, któ­rzy przez ana­lo­gię do prze­szło­ści, tra­cić będą życie w obro­nie War­sza­wy przed armia­mi Puti­na. Zagrać mogą dwie stro­ny. Jed­na wcie­la się w Puti­na inna w Dudę. Jak odzy­ska­my nie do koń­ca wol­ność po anek­sji przez Rosję, dzie­ci wyedu­ko­wać się mogą dzię­ki grze poważ­nie trak­tu­ją­cej osią­gnię­cia “Soli­dar­no­ści Wal­czą­cej”. Jed­nym z nich było pod­pa­le­nie altan­ki  w ogród­ku dział­ko­wym wro­cław­skie­go komen­dan­ta mili­cji . Gdy­by po raz kolej­ny nie­miec­kie luft­waf­fe  bom­bar­do­wa­ło War­sza­wę lub płk. Hnat Ste­fa­niw odbić chciał Lwów, wie­dzieć będzie się co i jak dzię­ki plan­szów­kom: „Alarm dla War­sza­wy” oraz „W obro­nie Lwo­wa”. Pro­ble­ma­ty­kę zdo­by­wa­nia klasz­to­ru na Mon­te Cas­si­no przy­bli­ży nam  gier­ka „Miś Woj­tek”. Jest jesz­cze „Bitwa o Anglię”, z któ­rej wyni­ka , że Dywi­zjon 303 wygrał II woj­nę świa­to­wą oraz „ORP Orzeł”, z któ­rej  wno­si­my, że ten jeden z dwóch pol­skich u‑botów zato­pił­by wszyst­kie nie­miec­kie u‑boty, gdy­by oczy­wi­ście sam nie zato­nął pierw­szy. IPN orga­ni­zu­je też tur­nie­je sza­cho­we, któ­re co do zasa­dy, nie są impre­za­mi spo­łecz­nie szko­dli­wy­mi, nato­miast utrud­nia­ją zro­zu­mie­nie fak­tu, że czar­ne może być bia­łe i na odwrót.

Po dru­gie dok­to­rzy i dok­to­ran­ci opra­co­wu­ją meto­dy pre­zen­to­wa­nia pre­hi­sto­rii w for­mu­le zro­zu­mia­łej dla tik­to­ko­wych idio­tów. Weź­my na przy­kład wiel­ką wysta­wę „Gospo­dar­ka III Rze­szy”. W War­sza­wie przy Trak­cie Kró­lew­skim obec­nie. Zło­żo­ny pro­blem eko­no­mi­ki wojen­nej Hitle­ra opo­wie­dzia­ny jest na 8 usta­wio­nych na świe­żym powie­trzu pylo­nach, wyso­ko­ści wzro­stu pra­cow­ni­ka IPN.  Moż­na się z nich dowie­dzieć, że pra­ca czy­ni­ła wol­ny­mi pol­skich robot­ni­ków przy­mu­so­wych i to Pola­cy, zwłasz­cza dzie­ci w ilo­ści 200 tys. przy­czy­ni­ły się do dru­go­wo­jen­nej oraz obec­nej potę­gi Mer­ce­de­sa, BMW, Simen­sa, Thys­se­na, Hugo Bos­sa. Potę­gę eko­no­micz­ną tysiąc­let­nie­go raj­chu wyku­wa­li w pocie czo­ła nasi dzia­do­wie, dzię­ki temu, że szko­py wzię­ły ich do galo­pu. Gdy­by Niem­cy woj­nę wygra­ły, każ­dy Polak jeź­dził­by zatem wypro­du­ko­wa­nym w Pozna­niu volks­wa­ge­nem tyle, że już przed 60 laty.

WIEDZ, ŻE NIE WIESZ 

W koń­cu kolej­nym, zda­je się naj­bar­dziej nie­bez­piecz­nym kie­run­kiem roz­wo­ju dzia­łal­no­ści IPN, jest wsz­czy­na­nie postę­po­wań prze­ciw oso­bom posia­da­ją­cym jakieś infor­ma­cje i doku­men­ty dowo­dzą­ce zbrod­ni, któ­rych IPN nie może dowieść. W 2 lata zle­co­no pro­ku­ra­tu­rom rejo­no­wym 4 może 5 śledztw w spra­wach. Dwa skoń­czy­ły się w sądach wyro­ka­mi, nie­zbyt uciąż­li­wy­mi ale zawsze. Pro­blem pole­ga na tym, że moż­na dostać 8 lat krat za posia­da­nie doku­men­tu, nawet pry­wat­ne­go, co do któ­re­go o przy­dat­no­ści dla dzia­łal­no­ści IPN – wie jedy­nie IPN.

Jest to poważ­ny pro­blem poważ­nych ludzi, któ­rzy rozu­mie­ją, że IPN‑u poważ­nie trak­to­wać nie moż­na. Aby histo­ria nie zosta­ła zupeł­nie zakła­ma­na, lepiej by było prze­ka­zać PRL-owskie arte­fak­ty ame­ry­kań­skie­mu Archi­wum Hoovera.

Zatem,  czy pra­wo jaz­dy gen. Kisz­cza­ka ?  kwit z pral­ni piża­my Jaru­zel­skie­go ?  albo skra­wek gaze­ty „Neu­es Deutsch­land”, w któ­rym pre­mier Mie­czy­sław Rakow­ski, wła­sno­ręcz­nie zakre­ślił nazwi­sko Lecha Wałę­sy na pew­no powin­ny się u Ame­ry­ka­nów zna­leźć ? Ponie­waż nie wia­do­mo, czy tak czy nie, kon­stru­owa­ny jest w Insty­tu­cie od zbrod­ni komu­ni­stycz­nych, mecha­nizm praw­ny kry­mi­na­li­zo­wa­nia takie­go sobie roz­daw­nic­twa, wła­sno­ści przod­ków przez dzie­ci, wdo­wy i wnu­ki. Będzie źle ale na pew­no będzie ciekawie.

Dzia­łal­ność IPN na prze­strze­ni już pra­wie ćwierć­wie­cza, zmu­sza do reflek­sji nad gene­ra­lia­mi, ponie­waż z punk­tu widze­nia czło­wie­czeń­stwa, z fak­tu, że chłop­ski mili­cjant uto­pił pani­cza rewi­zjo­ni­stę  w gno­jo­wi­cy, żad­na uni­wer­sal­na nauka nie wynika.

FILOZOFIA HISTORII

Obiek­tyw­ność sen­su i isto­ty dzie­jów, wypły­wa­ją­ca z pomy­ślun­ku IPN‑u, dzie­dzic­two pro­ku­ra­to­rów obec­nych, któ­re spły­nie na wstę­pu­ją­cych, jest przy­kre w swo­jej wymo­wie: Świat jest okrut­ny, pełen sady­zmu, pato­lo­gii, per­wer­sji. Nie­pod­da­ją­cy się żad­nym zasa­dom moral­nym. Nato­miast Pol­ska to mikro uni­wer­sum pozba­wio­ne wszel­kiej przy­pad­ko­wo­ści, gdzie zbrod­nie sprzed lat powró­cą, aby nakrę­cać spi­ra­lę wszech­ogar­nia­ją­ce­go koszmaru.

IPN jest rów­nie potrzeb­ny, jak epi­de­mie dżu­my, cho­le­ry i kowi­da, choć musi­my zro­zu­mieć, że te epi­de­mie choć nie potrzeb­ne są fak­tycz­nie ist­nie­ją­ce.  Wal­czy­my z dewia­cja­mi natu­ry ale tak napraw­dę, jeże­li zni­ka­ją to bar­dziej w rezul­ta­cie samo­bój­stwa, samo­za­tru­cia lub upad­ku pod cię­ża­rem wła­sne­go niezrozumienia.

MUSI BYĆ GORZEJ

Ode­rwij­cie się zatem od swo­ich smart­fo­nów, sztucz­nych wagin i peni­sów na bate­ryj­ki. Prze­trzyj­cie oczy. Czte­rech  jeźdź­ców apo­ka­lip­sy po raz kolej­ny nad­jeż­dża. Chło­pa­ki z IPN nie mają w tej spra­wie żad­nych wąt­pli­wo­ści poza jed­ną. Czy będzie to osta­tecz­na apo­ka­lip­sa? A może apo­ka­lip­sa jakich już były tysią­ce i będą jesz­cze milio­ny, jeże­li  oczy­wi­ście ten świat zamie­rza się kie­dyś skoń­czyć. Jeże­li dąży do wiecz­no­ści, to apo­ka­lip­sy zapi­sy­wać by trze­ba w licz­bach nie­skoń­cze­nie wiel­kich. Zda­niem uczo­nych z IPN‑u „inte­li­gent­ny pro­jekt” wszech­świa­ta zasa­dza się na łań­cu­chu nieszczęść.

Napisał:

Robert Jaruga

NOTA REDAKCYJNA

Nota Redak­cyj­na, to sto­pień  dosko­na­ło­ści tek­stu, jaką zda­niem zespo­łu redak­cyj­ne­go osią­gnął autor mozo­ląc się przy komputerze.

Ów sto­pień wyra­ża­my w pro­cen­tach, ponie­waż wszyst­ko, co zawie­ra pro­cen­ty jest dużo bar­dziej god­ne uwa­gi niż to, co pro­cen­tów nie zawie­ra,  vide piwo bezalkoholowe.

Ide­al­ny tekst, czy­li taki, któ­ry nie ist­nie­je otrzymałby

100 PROCENT

Dziś dajemy:

0

Ponieważ :

- spra­wa jest na mia­rę być albo nie być narodu.

Bra­ku­je nam jed­nak, tego o co w każ­dym dobrym kry­mi­na­le cho­dzi – mia­no­wi­cie, kto zabił ?

Bez tych per­so­na­liów, nie moż­na powie­dzieć, że tekst jest stu­pro­cen­to­wy, bo nie jest.

O AUTORZE :

Jest suk­ce­sem repro­duk­cyj­nym ojca Józe­fa i mat­ki Marii. Jasno z tego wyni­ka, że uro­dził się w świę­tej rodzi­nie. Skoń­czył dzien­ni­kar­stwo w War­sza­wie i nauki poli­tycz­ne w Hamburgu.

Wol­no mu więc o sobie mówić, że jest praw­dzi­wym ham­bur­ge­rem. Pocie­sza go, że skła­da się z inte­li­gent­nej mate­rii o masie 1300 gra­mów (waga mózgu).

Mar­twi, że zli­cza­jąc masę 7,3 miliar­da mózgów zamiesz­ku­ją­cych Zie­mię wycho­dzi, że inte­li­gent­na mate­ria sta­no­wi pomi­jal­ny pro­cent mate­rii nie­in­te­li­gent­nej, z któ­rej skła­da się makrokosmos.

(Per­fek­cyj­ny w pie­lę­gna­cji swej inte­lek­tu­al­nej nie­za­leż­no­ści – przyp. red).

ZOSTAŃ AUTOREM 

bądź jednym z nas

Nawkładaj Autorowi ile wlezie


Formularz Kontaktowy

    SKOMENTUJ


    ALE…

    Możesz zamie­ścić swój komen­tarz  poni­żej. Być może obraź­li­wy, prze­śmiew­czy a nawet wul­gar­ny pod warun­kiem, że pod­pi­szesz go wła­snym imie­niem i nazwi­skiem figu­ru­ją­cy­mi w  doku­men­tach metrykalnych.
    Wszel­kie komen­ta­rze, któ­rych auto­rzy wsty­dzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozu­mie­my nie­chęć do wyja­wia­nia swo­ich danych, będą usuwane.
    Jeże­li czu­jesz potrze­bę nawsa­dza­nia auto­ro­wi bez­po­śred­nio a chciał­byś być ano­ni­mo­wy, użyj for­mu­la­rza kon­tak­to­we­go powyżej.
    Two­je uwa­gi, zgryź­li­wo­ści oraz jak przy­pusz­cza­my rów­nież peany, tra­fią  do skrzyn­ki mailo­wej auto­ra. Wią­że się to z nie­bez­pie­czeń­stwem, że możesz nawet otrzy­mać jakąś odpo­wiedź, pro­po­zy­cję lub zostać wyzwa­ny na pojedynek.

     


    TY DECYDUJESZ, ILE ZAROBI AUTOR

    W życiu wydawcy nadchodzi ten krytyczny moment, kiedy trzeba zapłacić za opublikowany tekst.
    Po drugie żaden wydawca, tego nie lubi, bo chciałby wydawać wszystko z wyjątkiem pieniędzy.
    Po pierwsze musi on dokonać trudnej sztuki wyszacowania wartości artykułu, w oparciu o subiektywne kryteria, mogące być przecież krzywdzące.
    Aby pozbyć się tego pierwszego problemu, scedowaliśmy radość wyceny pracy redaktorów na czytelników.
    To Twoja decyzja wpływa na to :  czy będzie kaszanka, czy kawior ?
    Klikając na pieniążki poniżej przyznasz autorowi od 1 do 5 zł !

    Owego aktu sprawiedliwości możesz dokonać tylko raz ! 

    W rezultacie owych kliknięć, na koncie autora, pojawi się zagregowana kwota zadysponowanego przez czytelników wynagrodzenia (iloczyn średniej wyceny i liczby wyceniających).

    Te pieniądze w żaden sposób Cię nie obciążają. Nie są odejmowane, ani dodawane  do wartości Twojej subskrypcji. Nic cię zatem nie kosztują.

    Kierując się najwyższą starannością i uczciwością odpowiedz sobie na pytania :
    1. Ile jest warte, co przeczytałeś ?
    2. Na ile zmniejszyło strefę niewiedzy ?
    3. A może czytanie w ogóle zdeprecjonowało Twoje rozumienie świata?

    Dysponuj pieniędzmi pamiętając, że honorarium pomniejszone zostanie o podatek oraz składkę ubezpieczeniową, stanowiące razem ok. 48 proc. jego wartości.

    Brak komentarzy

    Co o tym myślisz ?