BĘDZIE BOLAŁO
Drżę na widok strzykawki, przez igłę której pobierać mi będą krew. O wizycie u dentysty staram się zapomnieć jeszcze zanim zamknę oczy siadając na stomatologicznym fotelu. Nie lubię, jak ktoś wkłada mi palce do nosa, choćby to było moje dziecko. O podobnych okrutnych incydentach staram się zapomnieć, czym prędzej oraz nie zrywam strupów z podrapanego łokcia.
MIŁOŚNICY BÓLU
Jednak nie wszyscy starają się wypierać z pamięci traumatyczne przeżycia. Unikać bólu, okaleczeń, złamań i pobicia za wszelką cenę. Są też tacy, którzy każdego ranka dokonawszy wypróżnienia i wypiwszy kawę, walą się młotkiem w kolano. Następnie otwierają kawałkami szkła rany na nadgarstkach, które zrobione tydzień wcześniej jeszcze się nie zagoiły. Nie myją moszny pod prysznicem bo lubią, żeby ich swędziała. I tak codziennie. Potem idą pracować do Instytutu Pamięci Narodowej — aby przez całe swoje bolesne fizyczne życie, cierpieć psychicznie napawając się okrucieństwami, jakie naród polski wyrządzał narodowi polskiemu oraz zbrodniami, które wyrządzały naszemu narodowi narody ościenne.
Siadają przy biurku pośród góry celulozowych odpadów, w których tylko: zbrodnie, mordy, morderstwa, zabójstwa, krwawa łaźnia, mokra robota, masakra, ludobójstwo, skrytobójstwo, tortury, likwidacja, rozstrzeliwania, gazowanie, podpalenie żywcem, prześladowania, poniżenie, wszeteczeństwo, nierząd i przestępczość.
Jakże trudna jest to praca, wie każdy psycholog oraz kapłan. Nie bez powodu Chrystus nauczał a Tadeusz Eichelberger się z nim zgadza, że najgorszą reakcją na zranienie jest bezustanne powracanie do niego myślami, pielęgnowanie nienawiści do sprawcy nieszczęścia a największym darem dla samego siebie przebaczenie.
LOGIKA DZIEJÓW
Pracujący w IPN prokuratorzy chrześcijańskiej prominencji, jednak nie są też najlepszymi psychologami. Czynią wszystko, żeby zamęczać siebie i innych abyśmy nie zapomnieli, cierpieli, na powrót przeżywali, szukali zemsty lub znajdowali powody do wyrównywania niepowetowanych krzywd zaznanych i zadanych przez ludzi, którzy już nie żyją.
Dziwię się, że jeszcze na to nikt nie wpadł – zwłaszcza, że to jest już dokładnie 24 lata, jak to archiwum cierpień, nadające sobie posmak naukowości i poszukiwania historycznej prawdy ciężko pracuje nad tym, aby nauka historii była przykra oraz niepedagogiczna.
ZMARNOWANE ŻYCIE
Pierwsze pokolenie prokuratorów IPN, którzy zmarnowali życie na badaniu nieszczęść, mających tak niewiele osobistych radości, odchodzi właśnie na emeryturę. Nabawili się pylicy, grzybicy, drożdżycy paznokci, kurzajek, toczenia rumieniowatego przez kontakt ze śmierdzącymi, zawilgoconymi, archiwaliami perforowanymi przez karaczany książkowe. Przez nabyty pesymizm, deklinizm, abnegację, defetyzm, depresję oraz bardziej subtelne nerwice, mają koszmarne sny oraz żony i nierozumiejące ich dzieci. Niektórzy popadli w alkoholizm. Występują nawet o przywileje inwalidzkie. Nic dziwnego. Należy im się. Praca w IPN – jest bardziej toksyczna niż w deratyzacji a życie prywatne mniej więcej tak nieszczęśliwe, jak krowy w ubojni bydła.
Nikt jednak nie stara się zatrzymać tego szaleństwa, źródła narodowej infekcji psychicznej. W dwie dekady budżet IPN wzrósł 5‑krotnie ( z 70 do 400 mln zł) a zatrudnienie 30-krotnie. Ale nawet prokuratorska pensja wynosząca 20 tys. zł miesięcznie nie może zrekompensować psychicznej i fizycznej degeneracji.
Gdyby historia, taka jaką prezentuje IPN była nauczycielką życia, większość opracowań instytutu prowadzi do jednego generalnego wniosku: — Warto być świnią !
NIECH ŻYJĄ ŚWINIE !
Prokuratorzy IPN niestrudzenie dowodzą, że świństwo popłaca, daje satysfakcję, zaszczyty, stanowiska i przepustkę do jeszcze większego świnienia. Z uporem dowodzą nieistnienia Pana Boga, gdyż gdyby ten istniał, należałoby przyjąć, że Najwyższy promuje wyłącznie łajdactwa, pozostawiając ich sprawców bezkarnymi i okrytymi wieczystą sławą a ofiary martwymi skazanymi na wieczną niepamięć.
Większość pracowicie zinwentaryzowanych przez IPN dramatów, dowodzi że oprawcom na ogół wiodło się znakomicie aż do samego końca. 85 procent owych dochodzeń to sztuka dla sztuki. Panowie prokuratorzy uprawiają ją, co najwyżej dla własnej masochistycznej satysfakcji lub apanaży. Nie wyobrażam sobie aby zdrowy psychicznie człowiek pracował w takich warunkach z zamiłowania.
Przez 24 lata Instytut Pamięci Narodowej nie odkrył niczego, dla czego, minionym pokoleniom w Polsce warto byłoby żyć. Mniej więcej od 80 lat, zdaniem naukowców i prawników z IPN nic takiego się na ziemiach Polski nie wydarzyło. Do wstąpienia Lecha Kaczyńskiego na fotel prezydencki a od śmierci gen. premiera Sikorskiego (obu zresztą zabili Rosjanie) nie było w Polsce żadnego przywódcy ani urzędnika wyższej szarży, którego czyny w świetle rozumowania prokuratorów IPN, nie mogłyby być traktowane jako przynajmniej przestępstwa.
KOŃCZY SIĘ PALIWO
Wyraźnie jednak widać, że instytut powoli staje przed kryzysem intelektualnym. Ta fabryka obróbki koszmarów zatrudniająca ponad 2,5 tys. ludzi zaczyna cierpieć na brak paliwa, którego przepalanie jest istotą jej egzystencji. Zbrodni popełnionych w okresie, którym szczególnie się interesują, tak zwani naukowcy, było za mało no a z czegoś żyć trzeba. I tutaj widać wyraźną tendencję rozwoju Instytutu w trzech kierunkach.
Po pierwsze zadręczanie dzieci złem wszelakim w cukierkowej, facebookowo-gamingowej formule.
IMPLEMENTACJA KRZYWDY
Aby przygotować młodocianych do przyszłej traumy i nieszczęść, biedy i niedostatku oraz prześladującego nasz naród pecha IPN, opracował i wydał już: szybką grę wojenną „Bitwa Warszawska”. Jest dla tych, którzy przez analogię do przeszłości, tracić będą życie w obronie Warszawy przed armiami Putina. Zagrać mogą dwie strony. Jedna wciela się w Putina inna w Dudę. Jak odzyskamy nie do końca wolność po aneksji przez Rosję, dzieci wyedukować się mogą dzięki grze poważnie traktującej osiągnięcia “Solidarności Walczącej”. Jednym z nich było podpalenie altanki w ogródku działkowym wrocławskiego komendanta milicji . Gdyby po raz kolejny niemieckie luftwaffe bombardowało Warszawę lub płk. Hnat Stefaniw odbić chciał Lwów, wiedzieć będzie się co i jak dzięki planszówkom: „Alarm dla Warszawy” oraz „W obronie Lwowa”. Problematykę zdobywania klasztoru na Monte Cassino przybliży nam gierka „Miś Wojtek”. Jest jeszcze „Bitwa o Anglię”, z której wynika , że Dywizjon 303 wygrał II wojnę światową oraz „ORP Orzeł”, z której wnosimy, że ten jeden z dwóch polskich u‑botów zatopiłby wszystkie niemieckie u‑boty, gdyby oczywiście sam nie zatonął pierwszy. IPN organizuje też turnieje szachowe, które co do zasady, nie są imprezami społecznie szkodliwymi, natomiast utrudniają zrozumienie faktu, że czarne może być białe i na odwrót.
Po drugie doktorzy i doktoranci opracowują metody prezentowania prehistorii w formule zrozumiałej dla tiktokowych idiotów. Weźmy na przykład wielką wystawę „Gospodarka III Rzeszy”. W Warszawie przy Trakcie Królewskim obecnie. Złożony problem ekonomiki wojennej Hitlera opowiedziany jest na 8 ustawionych na świeżym powietrzu pylonach, wysokości wzrostu pracownika IPN. Można się z nich dowiedzieć, że praca czyniła wolnymi polskich robotników przymusowych i to Polacy, zwłaszcza dzieci w ilości 200 tys. przyczyniły się do drugowojennej oraz obecnej potęgi Mercedesa, BMW, Simensa, Thyssena, Hugo Bossa. Potęgę ekonomiczną tysiącletniego rajchu wykuwali w pocie czoła nasi dziadowie, dzięki temu, że szkopy wzięły ich do galopu. Gdyby Niemcy wojnę wygrały, każdy Polak jeździłby zatem wyprodukowanym w Poznaniu volkswagenem tyle, że już przed 60 laty.
WIEDZ, ŻE NIE WIESZ
W końcu kolejnym, zdaje się najbardziej niebezpiecznym kierunkiem rozwoju działalności IPN, jest wszczynanie postępowań przeciw osobom posiadającym jakieś informacje i dokumenty dowodzące zbrodni, których IPN nie może dowieść. W 2 lata zlecono prokuraturom rejonowym 4 może 5 śledztw w sprawach. Dwa skończyły się w sądach wyrokami, niezbyt uciążliwymi ale zawsze. Problem polega na tym, że można dostać 8 lat krat za posiadanie dokumentu, nawet prywatnego, co do którego o przydatności dla działalności IPN – wie jedynie IPN.
Jest to poważny problem poważnych ludzi, którzy rozumieją, że IPN‑u poważnie traktować nie można. Aby historia nie została zupełnie zakłamana, lepiej by było przekazać PRL-owskie artefakty amerykańskiemu Archiwum Hoovera.
Zatem, czy prawo jazdy gen. Kiszczaka ? kwit z pralni piżamy Jaruzelskiego ? albo skrawek gazety „Neues Deutschland”, w którym premier Mieczysław Rakowski, własnoręcznie zakreślił nazwisko Lecha Wałęsy na pewno powinny się u Amerykanów znaleźć ? Ponieważ nie wiadomo, czy tak czy nie, konstruowany jest w Instytucie od zbrodni komunistycznych, mechanizm prawny kryminalizowania takiego sobie rozdawnictwa, własności przodków przez dzieci, wdowy i wnuki. Będzie źle ale na pewno będzie ciekawie.
Działalność IPN na przestrzeni już prawie ćwierćwiecza, zmusza do refleksji nad generaliami, ponieważ z punktu widzenia człowieczeństwa, z faktu, że chłopski milicjant utopił panicza rewizjonistę w gnojowicy, żadna uniwersalna nauka nie wynika.
FILOZOFIA HISTORII
Obiektywność sensu i istoty dziejów, wypływająca z pomyślunku IPN‑u, dziedzictwo prokuratorów obecnych, które spłynie na wstępujących, jest przykre w swojej wymowie: Świat jest okrutny, pełen sadyzmu, patologii, perwersji. Niepoddający się żadnym zasadom moralnym. Natomiast Polska to mikro uniwersum pozbawione wszelkiej przypadkowości, gdzie zbrodnie sprzed lat powrócą, aby nakręcać spiralę wszechogarniającego koszmaru.
IPN jest równie potrzebny, jak epidemie dżumy, cholery i kowida, choć musimy zrozumieć, że te epidemie choć nie potrzebne są faktycznie istniejące. Walczymy z dewiacjami natury ale tak naprawdę, jeżeli znikają to bardziej w rezultacie samobójstwa, samozatrucia lub upadku pod ciężarem własnego niezrozumienia.
MUSI BYĆ GORZEJ
Oderwijcie się zatem od swoich smartfonów, sztucznych wagin i penisów na bateryjki. Przetrzyjcie oczy. Czterech jeźdźców apokalipsy po raz kolejny nadjeżdża. Chłopaki z IPN nie mają w tej sprawie żadnych wątpliwości poza jedną. Czy będzie to ostateczna apokalipsa? A może apokalipsa jakich już były tysiące i będą jeszcze miliony, jeżeli oczywiście ten świat zamierza się kiedyś skończyć. Jeżeli dąży do wieczności, to apokalipsy zapisywać by trzeba w liczbach nieskończenie wielkich. Zdaniem uczonych z IPN‑u „inteligentny projekt” wszechświata zasadza się na łańcuchu nieszczęść.
Napisał:
Robert Jaruga
NOTA REDAKCYJNA
Nota Redakcyjna, to stopień doskonałości tekstu, jaką zdaniem zespołu redakcyjnego osiągnął autor mozoląc się przy komputerze.
Ów stopień wyrażamy w procentach, ponieważ wszystko, co zawiera procenty jest dużo bardziej godne uwagi niż to, co procentów nie zawiera, vide piwo bezalkoholowe.
Idealny tekst, czyli taki, który nie istnieje otrzymałby
100 PROCENT
Dziś dajemy:
Ponieważ :
- sprawa jest na miarę być albo nie być narodu.
Brakuje nam jednak, tego o co w każdym dobrym kryminale chodzi – mianowicie, kto zabił ?
Bez tych personaliów, nie można powiedzieć, że tekst jest stuprocentowy, bo nie jest.
O AUTORZE :
Jest sukcesem reprodukcyjnym ojca Józefa i matki Marii. Jasno z tego wynika, że urodził się w świętej rodzinie. Skończył dziennikarstwo w Warszawie i nauki polityczne w Hamburgu.
Wolno mu więc o sobie mówić, że jest prawdziwym hamburgerem. Pociesza go, że składa się z inteligentnej materii o masie 1300 gramów (waga mózgu).
Martwi, że zliczając masę 7,3 miliarda mózgów zamieszkujących Ziemię wychodzi, że inteligentna materia stanowi pomijalny procent materii nieinteligentnej, z której składa się makrokosmos.
(Perfekcyjny w pielęgnacji swej intelektualnej niezależności – przyp. red).
Nawkładaj Autorowi ile wlezie
Formularz Kontaktowy
SKOMENTUJ
ALE…
Możesz zamieścić swój komentarz poniżej. Być może obraźliwy, prześmiewczy a nawet wulgarny pod warunkiem, że podpiszesz go własnym imieniem i nazwiskiem figurującymi w dokumentach metrykalnych.
Wszelkie komentarze, których autorzy wstydzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozumiemy niechęć do wyjawiania swoich danych, będą usuwane.
Jeżeli czujesz potrzebę nawsadzania autorowi bezpośrednio a chciałbyś być anonimowy, użyj formularza kontaktowego powyżej.
Twoje uwagi, zgryźliwości oraz jak przypuszczamy również peany, trafią do skrzynki mailowej autora. Wiąże się to z niebezpieczeństwem, że możesz nawet otrzymać jakąś odpowiedź, propozycję lub zostać wyzwany na pojedynek.