8:00 — 19:00

Pra­cu­je­my Ponie­dzia­łek — Sobota

+48 668 935 668

Dzwoń w Każ­dej Sprawie.Tu i Teraz!

Kraju Rad STO LAT a

PAŃSTWO SIERPÓW I MŁOTÓW

Mija 100 lat, od 30 grud­nia 1922 r. kie­dy powsta­ło pań­stwo,  któ­re­go  nazwa więk­szo­ści ludzi na Zie­mi, koja­rzy­ła się z umie­ra­niem w strasz­li­wych męczar­niach. Oraz 29  lat od 26 grud­nia 1991, kie­dy ów syno­nim Katy­nia prze­stał ist­nieć. Zwią­zek Socja­li­stycz­nych Repu­blik Radziec­kich trwał 69 lat. Dla więk­szo­ści obec­nie żyją­cych ZSRR to : Lenin (zły), Sta­lin (bar­dzo zły) oraz  Micha­ił Gor­ba­czow, któ­ry rów­nież od nie­daw­na nie żyje.

Wszyst­kie te sądy są cokol­wiek prze­sa­dzo­ne. Wyro­zu­mo­wa­ne w ode­rwa­niu od bar­dzo pięk­nych uto­pii, sta­no­wią­cych o rze­czy­wi­stej ducho­wo­ści ludzi radziec­kich. Pospo­li­cie zna­nych,  jako socja­lizm oraz komu­nizm, do któ­re­go tak napraw­dę nigdy, nigdzie nie doszło. Na nich się skon­cen­truj­my, aby spłasz­czyć eks­tre­mi­zmy i zbli­żyć cokol­wiek do prawdy.

ROSJA CARÓW

Otóż ludz­kość, podob­nie jak przed­re­wo­lu­cyj­na Rosja, zma­ga­ła się od zawsze z bez­mia­rem nędzy, gło­du, cho­rób, wyzy­sku na wszel­kie moż­li­we spo­so­by ludzi z klas niż­szych, przez ludzi,  któ­rych te wszyst­kie pro­ble­my w ogó­le nie doty­czy­ły. Nie trze­ba być sędzią Try­bu­na­łu Kon­sty­tu­cyj­ne­go aby dostrzec taką jeba­ną nie­spra­wie­dli­wość. Zara­zem dojść do zbyt pro­ste­go wnio­sku, że moż­na jej zara­dzić, wyrzy­na­jąc w pie­ni ary­sto­kra­tycz­nych obi­bo­ków a dzie­ląc ich mająt­ki mię­dzy ludzi pracujących.

Rosja roku 1917 osią­gnę­ła eks­tre­ma wymie­nio­nych war­to­ści. 16 milio­nów nie­pi­śmien­nych chło­pów wypo­sa­żo­nych w bagne­ty, zdy­cha­ło z gło­du, zama­rza­ło z zim­na lub było szat­ko­wa­nych seria­mi kara­bi­nów maszy­no­wych w oko­pach I woj­ny świa­to­wej. Prze­ży­cie kolej­nej zimy gra­ni­czy­ło z cudem. Dale­ko za linia­mi fron­tu Rosja­nie odży­wia­li się plac­ka­mi z bru­kwi i kar­to­flan­ką z tra­wą. Tym­cza­sem w Peters­bur­gu i Moskwie błę­kit­no­kr­wi­ści,  kawior, bli­ny z łoso­siem, bie­łu­gi w sosach z orze­chów i cytry­ny, zapi­ja­li szam­pa­nem oraz cudzo­ło­ży­li z żona­mi tych prze­gni­łych. Rolę ówcze­sne­go Puti­na odgry­wał car Miko­łaj II, uzna­wa­ny za kom­plet­ne­go idio­tę, któ­ry w dodat­ku zwa­rio­wał. Przy­znać więc trze­ba, że gniew ludu rosyj­skie­go był uza­sad­nio­ny. Kto­kol­wiek zapro­po­no­wał­by jaki­kol­wiek pro­gram poli­tycz­ny, wyglą­da­ją­cy mniej nie­do­rzecz­nie niż carat,  ska­za­ny był na sukces.

ŻYDOKOMUNA

Wizja komu­ni­zmu, jeże­li pomi­nie­my mody­fi­ka­cje post­prze­ży­cio­we, będą­ce man­ka­men­tem więk­szo­ści histo­ry­ków, myślą­cych, jak ludzie czy­ta­ją­cy książ­ki od tyłu, nie była zupeł­nie pozba­wio­na racjo­nal­nych i co waż­niej­sze, nauko­wych przesłanek.

Inte­lek­tu­al­ne pod­sta­wy do rewo­lu­cji radziec­kiej 1917 roku, two­rzo­ne były już przez 37 lat, jakie minę­ły od śmier­ci Karo­la Mark­sa. Ów biz­nes plan na nowe pań­stwo chło­pów i robot­ni­ków był obszer­niej­szy niż Koran, Biblia oraz Tora razem wzię­te. Ta ostat­nia była­by naj­waż­niej­sza. Nie ukry­waj­my. Inte­lek­tu­al­ne prze­słan­ki do ludo­we­go prze­wro­tu, dali ludzie, któ­rzy mówi­li wszyst­ki­mi języ­ka­mi Euro­py, mie­li skoń­czo­ne kil­ka uni­wer­sy­te­tów a więk­szość życia spę­dza­li w bibliotekach.

Byli scjen­ty­sta­mi mają­cy­mi taki sam sto­su­nek do fizy­ki, co socjo­lo­gii. Język rosyj­ski bowiem, podob­nie, jak nie­miec­ki a tak­że no wie­cie jaki, nie roz­róż­nia mię­dzy nauka­mi mięk­ki­mi i twar­dy­mi (Wis­sen­schaft ist Wissenschaft).

Łatwo było dojść do fał­szy­we­go prze­ko­na­nia, że poli­to­lo­gia, co do praw nią rzą­dzą­cych, nie róż­ni się niczym od inży­nie­rii dro­go­wej. Scjen­tyzm w wyda­niu wcze­sno radziec­kim to mate­ria­lizm we wszyst­kich kre­acjach: niu­to­nizm, kine­ma­ty­ka, elek­tro­tech­ni­ka i mecha­ni­ka kla­sycz­na w naj­ordy­nar­niej­szym wyda­niu. Kie­dy Maria Skło­dow­ska Curie odkry­ła pro­mie­nio­wa­nie radio­ak­tyw­ne, buch ! wyda­wa­ło się, że wszyst­ko jest już jasne. Był to okres w histo­rii nauki, kie­dy postu­lo­wa­no nawet zamy­ka­nie wydzia­łów fizy­ki. Wszyst­ko zosta­ło już prze­cież odkryte.

Ist­nia­ły jed­na­ko­woż pew­ne nie­ja­sno­ści. Ludz­ki gniew, miłość, strach, zachwyt nad etiu­dą rewo­lu­cyj­ną Fry­de­ry­ka Cho­pi­na, wymy­ka­ły się jesz­cze mark­si­stow­skiej dia­lek­ty­ce, ale jak sądzo­no, tyl­ko chwi­lo­wo. Zapew­ne są to epi­fe­no­me­ny (reak­cje wtór­ne) zja­wisk dobrze zna­nych Iza­ako­wi New­to­no­wi. W rezul­ta­cie ewo­lu­cji nauki, któ­ra osią­gnie sta­dium uni­wer­sal­nej wie­dzy tłu­ma­czą­cej wszyst­ko poprzez wszyst­ko, to się po pro­stu wyjaśni.

Lep­szy świat pole­gać będzie na tym, że kto nie pra­cu­je ten nie je. Pola nale­żeć będą do tych któ­rzy je upra­wia­ją. Fabry­ki będą wła­sno­ścią tych, któ­rzy w nich pra­cu­ją. Wła­dze nad wszyst­kim spra­wo­wać będą demo­kra­tycz­nie wybie­ra­ni chło­po­ro­bot­ni­cy, sta­no­wią­cy rząd. Ten kie­ro­wać będzie pań­stwem na nauko­wych zasa­dach, bo wszak prak­ty­ka poli­tycz­na i spo­łecz­na to tyl­ko inny rodzaj inży­nie­rii materiałowej.

MATERIALIZM BEZKRYTYCZNY

Dro­go­wska­za­mi mate­ria­li­stycz­nej dia­lek­ty­ki były ewo­lu­cja,  począt­ku­ją­ca wów­czas gene­ty­ka oraz dziś byśmy rze­kli —  fan­ta­sty­ka naukowa.

Ojco­wie pań­stwa radziec­kie­go słusz­nie uwa­ża­li, że mate­ria ze sta­nów pro­stych ewo­lu­uje w coraz bar­dziej skom­pli­ko­wa­ne. Na począt­ku był wodór, z któ­re­go powsta­ły inne pier­wiast­ki. Z nich  mole­ku­ły związ­ków che­micz­nych. Nie­mal żywe pro­ka­rio­ty. Z kolei, nasta­ły pierw­sze żywe komór­ki łączą­ce się w wie­lo­funk­cyj­ne orga­nel­le. Tak wyewo­lu­ował zespół komó­rek neu­ro­no­wych będą­cych pro­to­pla­stą współ­cze­snych mózgów. Już w mózgach gadów wybu­chła osob­ni­cza świa­do­mość, jesz­cze nie taka, jaką dys­po­nu­ją ludzie. Ci poja­wi­li się póź­niej. Na począt­ku zeszłe­go stu­le­cia z całą pew­no­ścią wie­dzia­no, że poje­dyn­cze samo­świa­do­me jed­nost­ki człe­ko­kształt­ne łączą się w zbiorowości.

Kolej­nym logicz­nym prze­sko­kiem roz­wo­ju inte­li­gent­nej mate­rii oży­wio­nej, było­by prze­kształ­ce­nie świa­do­mo­ści ( jaź­ni indy­wi­du­al­nej) w kolek­tyw­ną świa­do­mość spo­łe­czeń­stwa. Rzec moż­na wystę­po­wa­nie jed­ne­go ducha w wie­lu orga­ni­zmach. Ty był­byś mną a ja Tobą, jed­no­cze­śnie. W takim sta­nie zanik­nę­ła­by wła­sność pry­wat­na oraz dba­łość o oso­bi­ste korzy­ści, jako dzia­ła­nia pozba­wio­ne sen­su. Czło­wiek indy­wi­du­al­ny uzy­skał­by rze­czy­wi­stą nieśmiertelność.

WIELOCZŁOWIEKOZWIERZ

Nosi­ło to mia­no komu­ni­zmu, któ­ry w rze­czy samej, nie jest poję­ciem z zakre­su prak­ty­ki spo­łecz­nej ale bio­lo­gii. Komu­nizm to nowa for­ma życia na tej pla­ne­cie. Milio­no­ist­ny orga­nizm wie­lo­czło­wie­ko­zwie­rza, w któ­rym jaźń  mia­ła ist­nieć jedy­nie, jako część cało­ści. Wie­lo­osob­nik , któ­ry prze­kro­czy indy­wi­du­al­ne ogra­ni­cze­nia na rzecz współdziałania.

Powstać mia­ła stre­fa „noos­fe­ry” — zin­te­gro­wa­ne­go wiel­ko­umy­słu. Gdy­by Inter­net miał samo­świa­do­mość,  moż­na by go uznać za coś bar­dzo podob­ne­go. Wszak jest jeden Inter­net w miliar­dach samo­wy­star­czal­nych kom­pu­te­rów – nie­praw­daż ?! Pro-komu­ni­ści uwa­ża­li, że trans­for­ma­cja i tak nastą­pi­ła­by w spo­sób natu­ral­ny. Uzbro­je­ni w mark­si­stow­skie pew­ni­ki chcie­li być kata­li­za­to­ra­mi postę­pu. Pro­ces, na któ­ry natu­ra zare­zer­wo­wa­ła być może kil­ka tysię­cy lat,  przy­spie­szyć do kil­ku pokoleń.

Pro­blem pole­gał na tym, że nie­zna­na była meto­do­lo­gia doj­ścia do owe­go pew­ne­go, na mur beton, celu. Koniecz­ne błę­dy w szcze­gó­łach wkal­ku­lo­wa­no w ryzy­ko przedsięwzięcia.

W DRODZE DO JUTRA

Robo­czo przy­ję­to iż rze­tel­ny mate­ria­li­sta, pio­nier sys­te­mu, zmu­szo­ny dyk­ta­tu­rą pro­le­ta­ria­tu, za pomo­cą zdro­we­go roz­sąd­ku, odnaj­dzie sto­sun­ko­wo pro­ste roz­wią­za­nia nawet naj­trud­niej­szych pro­ble­mów. Wspie­rać się będzie na opty­mi­zmie, naj­waż­niej­szej z mate­ria­li­stycz­nych cnót, będą­cym zara­zem jego moral­nym obo­wiąz­kiem. Godzo­no się, że dro­ga do komu­ni­zmu to nie­ja­ki eks­pe­ry­ment spo­łecz­no-poli­tycz­ny, posu­wa­ny pro­ce­sem samouczenia.

Wie­dza naby­wa­na będzie przez prak­ty­kę, słu­żą­cą do pozy­ska­nia kolej­nej wie­dzy, prze­ku­wa­nej w dal­szą prak­ty­kę. Dla nie­zo­rien­to­wa­nych doda­ję, że obec­nie „samo­ucze­nie się” ukła­dów sztucz­nej inte­li­gen­cji,  prze­bie­ga mniej wię­cej w ten sam, cyklicz­ny sposób.

Pew­nym nie­bez­pie­czeń­stwem było, że eks­pe­ry­men­to­wa­no na ludz­kich mózgach, naj­lep­szych kom­pu­te­rach wyko­na­nych z biał­ka, co było natu­ral­nie uza­sad­nio­ne w tam­tych cza­sach, bra­kiem mar­twych myślą­cych ukła­dów krze­mo­wych, zbu­do­wa­nych zasad­ni­czo z piasku.

Pro­ces samo­ucze­nia w dro­dze do komu­ni­zmu odby­wał się w sko­kach zwa­nych pla­na­mi 5- let­ni­mi. Idea – reali­za­cja – wycią­ga­nie wnio­sków, pla­no­wa­nie kolej­nej pię­cio­lat­ki i tak dalej. Ele­ganc­ki ciąg przy­czyn i skut­ków tyle, że Rosja­nie mają­cy nad­zwy­czaj­ną zdol­ność do mie­sza­nia pla­nów z osią­gnie­cia­mi, przed­sta­wia­nia zade­kre­to­wa­ne­go, jako doko­na­ne­go, od same­go począt­ku mie­li z tym kłopoty.

WROGOWIE LUDU

Co gor­sze zda­rza­li się mal­kon­ten­ci, któ­rzy dostrze­ga­li ów brak nauko­wej rze­tel­no­ści w dzia­ła­niu i rapor­to­wa­niu rezul­ta­tów. Maru­dzą­cy i cze­pia­ją­cy się nie­istot­nych szcze­gó­łów w spo­sób typo­wy dla zamierz­chłej bur­żu­azyj­nej nauki.

Bez­u­ży­tecz­ne ple­wy wyra­sta­ły, jak po desz­czu, na każ­dym obsza­rze radziec­kie­go spo­łe­czeń­stwa. Od rol­nic­twa przez teatral­nic­two, tater­nic­two, tanecz­nic­two, tkac­two, tapi­cer­stwo,  po wojsko.

Z pro­ble­mem tych chwa­stów przez więk­szość życia ( z krót­ką prze­rwą na woj­nę z Niem­ca­mi) dys­kret­nie i  bez nie­na­wi­ści, zma­gał się wiel­ki filo­zof czło­wie­czeń­stwa, pierw­szy nauko­wiec  ZSRR, men­tal­ny atle­ta o czy­stym sumie­niu — Józef Sta­lin. Rze­ko­mo mor­der­ca. Jed­nak w grun­cie rze­czy, gdy­by przy­jąć iż praw­dzi­we jest mnie­ma­nie, któ­re sami o sobie mamy, Sta­lin uwa­żał się za inte­lek­tu­ali­stę, wizjo­ne­ra, jaki jed­nym pod­pi­sem eli­mi­no­wał sys­te­mo­we błę­dy, niczym  nauczy­ciel kory­gu­ją­cy wypracowanie.

DOKUCZLIWY GŁÓD

Naj­waż­niej­szym pro­ble­mem, z któ­rym zmie­rzyć się musie­li kre­ato­rzy przy­szłe­go komu­ni­zmu był w Rosji głód. W ponad 1000-let­niej histo­rii Rosji przed­ra­dziec­kiej, po zsu­mo­wa­niu wszyst­kich klęsk gło­do­wych wyszło, że trwa­ły one razem ponad 220 lat.  W każ­dym poko­le­niu musia­ła się przy­tra­fić jed­na, przy­naj­mniej raz. Jeden nie jest tu licz­bą zani­żo­ną ponie­waż śred­nia dłu­gość życia w Rosji na począt­ku XX wie­ku wyno­si­ła 30 lat.

Nikt nie potra­fi wyja­śnić, dla­cze­go w pań­stwie o powierzch­ni więk­szej niż widocz­na stro­na Księ­ży­ca, poło­żo­nym w stre­fie umiar­ko­wa­ne­go kli­ma­tu, popu­la­cja nie była w sta­nie zabez­pie­czyć pod­sta­wo­wych potrzeb. Tłu­ma­cze­nie iż win­ny był pry­mi­tyw­ny poziom środ­ków pro­duk­cji jest zapew­ne praw­dzi­we, nato­miast z powa­gą trze­ba też przejść do hipo­te­zy, że cały czas była to cywi­li­za­cja łow­ców i zbie­ra­czy, któ­ra nie weszła w fazę racjo­nal­ne­go rol­nic­twa, pozwa­la­ją­ce­go aku­mu­lo­wać nad­wyż­ki żywności.

Radziec­kie pomy­sły na roz­wią­za­nie pro­ble­mu nie­do­ży­wie­nia nie były ory­gi­nal­ne. Koł­choz to w grun­cie rze­czy pół­noc­no­ame­ry­kań­ski model wiel­ko­ob­sza­ro­wych laty­fun­diów prze­nie­sio­ny na tery­to­rium radziec­kie. Supo­zy­cja, że kułac­kie gospo­dar­stwa wyży­wi­ły­by wiel­ki naród rosyj­ski są błęd­ne. Uzna­nie przez 24  kra­je za ludo­bój­stwo, z pre­me­dy­ta­cją zaaran­żo­wa­ny przez Sta­li­na głód na Ukra­inie, aby wymor­do­wać wro­gów kla­so­wych, nie do koń­ca odpo­wia­da fak­to­gra­fii. Było bowiem tak, że 3 poprze­dza­ją­ce Hoło­do­mor lata były kata­stro­fal­ne dla Ukra­iń­skie­go rol­nic­twa, opar­te­go o kułac­two.  Nie­do­stat­ki żyw­no­ści wią­za­ły się ze spe­ku­la­cją oraz ukry­wa­niem pło­dów. Dopie­ro w takich oko­licz­no­ściach aby prze­ciw­dzia­łać zbli­ża­ją­cej się klę­sce żyw­no­ścio­wej Sta­lin zade­cy­do­wał o koma­sa­cji upraw kułac­kich w koł­cho­zy. Rekwi­ro­wa­niu  skry­wa­nej żyw­no­ści. Było to cokol­wiek logicz­ną decy­zją, jed­nak pod­ję­tą w nie­wła­ści­wym cza­sie. W począt­kach lat trzy­dzie­stych plo­ny zbóż spa­dły w całej Rosji o 1/3 a import szwan­ko­wał. Komi­tet Cen­tral­ny nie mógł też przy­pusz­czać, że ukra­iń­scy chło­pi będą nie­chęt­ni do pra­cy na pań­stwo­wych posa­dach, aż do samo­uni­ce­stwie­nia. Zmar­ło 3 do 10 mln ludzi.

War­to rów­nież wspo­mnieć, że na owych koł­cho­zach, o któ­re w koń­cu opar­to całe radziec­kie rol­nic­two, zie­mie ora­ły trak­to­ry Hen­re­go For­da impor­to­wa­ne w  dzie­siąt­kach tysię­cy. Była to pod­sta­wo­wa maszy­na rol­ni­cza wcze­sne­go Związ­ku Radziec­kie­go. Więk­szość koł­choź­ni­ków nie wie­dzia­ła, kim był Sta­lin ale zna­ło nazwi­sko cudo­twór­cy z USA, któ­ry kon­stru­ował  „żela­zne konie”.  Ówcze­sny trak­tor Ford­son ( obec­na cena na alle­gro ok. 22 tys. zł), na któ­re­go widok rosyj­scy wie­śnia­cy począt­ko­wo wyko­ny­wa­li znak krzy­ża i splu­wa­li trzy­krot­nie, stał się sprzę­tem tak popu­lar­nym, że nada­wa­no dzie­ciom imio­na pocho­dzą­ce od tej nazwy.

BIOINŻYNIERIA

Obok kolek­ty­wi­za­cji prze­ciw­ko nie­do­ży­wie­niu, Bol­sze­wi­cy wysta­wi­li trzech wiel­kich inży­nie­rów przy­ro­dy: Tro­fi­ma Łysen­kę ewo­lu­cjo­ni­stę, Iwa­na Miczu­ri­na — rzec trze­ba w dzi­siej­szych kate­go­riach gene­ty­ka oraz Iza­aka Pre­zen­ta naj­ogól­niej mówiąc bio­lo­ga, któ­rzy zgod­ni byli co do tego, że czło­wiek jest w sta­nie woli­cjo­nal­nie doko­nać dowol­nej trans­for­ma­cji przyrody.

Pro­ble­mem fun­da­men­tal­nym tych trzech, zda­wa­ło­by się pokrew­nych nauk, o czym nawet obec­nie rzad­ko się wspo­mi­na, jest ich brak kom­pa­ty­bil­no­ści. Z inte­lek­tu­al­ne­go punk­tu widze­nia zasa­dy ewo­lu­cji są nie­ko­he­rent­ne z gene­ty­ką i cało­ścio­wą biologią.

Łysen­ko utrzy­my­wał, że to warun­ki zewnętrz­ne kształ­tu­ją orga­ni­zmy żywe. Wię­cej, że naby­te cechy pierw­sze­go poko­le­nia prze­no­szo­ne są na kolej­ne. Było to zasad­ni­czo zgod­ne z linią obo­wią­zu­ją­cej ide­olo­gii. Chłop­skie dziec­ko będzie  pisać wier­sze, jeże­li stwo­rzy mu się w dzie­ciń­stwie odpo­wied­nie warun­ki. Łysen­ko nie zaj­mo­wał się ludź­mi tyl­ko rośli­na­mi. Pro­wa­dził eks­pe­ry­men­ty pole­ga­ją­ce na zmia­nie warun­ków sezo­no­wa­nia np. gro­chu  i zbóż ‚pod­da­jąc nasio­na eks­tre­mal­nym pró­bom chło­du lub bra­ku wody. Tak zahar­to­wa­ne mia­ły się ple­nić w nie­przy­sto­so­wa­nych do nich rejo­nach Związ­ku Radziec­kie­go. Nie­na­gan­nie pro­wa­dzo­ne doświad­cze­nia Łysen­ki przy­no­si­ły pożą­da­ne skut­ki w labo­ra­to­rium. Dla­te­go wiel­kim roz­cza­ro­wa­niem było, że nie spraw­dza­ły się na ska­lę prze­my­sło­wą. Obsia­ne łysen­ko­wym zbo­żem pola nie dawa­ły plo­nów takich,  jak­by to wyni­ka­ło z obliczeń.

Miczu­rin nato­miast stał na sta­no­wi­sku, że przez mody­fi­ka­cje gene­tycz­ne, cytry­ny da się hodo­wać w Ark­ty­ce. Krza­cza­sta odmia­na kuku­ry­dzy, z imple­men­to­wa­ny­mi chlo­ro­pla­sta­mi bam­bu­sa, nie tyl­ko zara­dzi klę­skom gło­du na Sybe­rii owo­cu­jąc dwa razy w roku ale jej łody­gi sta­ną się wyso­ko­ener­ge­tycz­nym opa­łem. Jemu rów­nież w labo­ra­to­rium wszyst­ko się udawało.

Nie­co gorzej szło Iza­ako­wi Pre­zen­to­wi, któ­re­go pomy­słów nie moż­na było prze­te­sto­wać w warun­kach gabi­ne­to­wych. Jak bowiem zasy­mu­lo­wać wycię­cie 5 tys. hek­ta­rów sybe­ryj­skiej taj­gi aby zasiać rze­pak ? Nie­po­myśl­nie zakoń­czy­ła się tak­że wal­ka Pre­zen­ta z wil­ka­mi, któ­re eks­ter­mi­no­wa­ły wyso­ko­ga­tun­ko­we roga­te biał­ko, jakie upo­lo­wa­ne mogło nasy­cić  Czuk­czów, Czu­wań­ców i Nień­ców. Wil­ki słusz­nie wytę­pio­no,  przez co (zgod­nie z prze­wi­dy­wa­nia­mi) popu­la­cja saren i łosi wzro­sła. Ale zaczę­ły one cho­ro­wać a ich nie­do­ma­ga­nia prze­nio­sły się na bydło domo­we, któ­re­go popu­la­cja nie­spo­dzie­wa­nie spa­dła (nie o to chodziło).

Sta­ran­na kwe­ren­da radziec­kiej bio­in­ży­nie­rii mię­dzy rokiem 20 a 50 minio­ne­go stu­le­cia wyka­zu­je, że nie było tak, iż pio­nie­rom nic nowe­go i dobre­go się nie uda­ło. Jed­nak ich suk­ce­sy raczej przy­pi­su­je się przy­pad­ko­wi niż racjo­na­li­zmo­wi i dia­lek­tycz­nej kon­se­kwen­cji. Oraz kra­dzie­żom cudzych (czę­sto bur­żu­azyj­nych ) pomysłów.

SUPERMANI

Natu­ral­nie nie cho­dzi­ło tyl­ko o zapeł­nie­nie żołąd­ków. To było celem pośred­nim do wykre­owa­nia nowe­go radziec­kie­go czło­wie­ka, pocho­dzą­ce­go ma się rozu­mieć z kla­sy robot­ni­czej. Roz­mna­żać mia­ły się osob­ni­ki naj­bar­dziej do tego pre­dys­po­no­wa­ne. Mate­riał roz­pło­do­wy skla­sy­fi­ko­wa­no i sko­dy­fi­ko­wa­no, jako Jed­nost­ki Pro­le­ta­riac­kie Typów „A”, „B” i „C”.

Pie­de­sta­li­zo­wa­nym osob­ni­kiem (typ „A”) prze­zna­czo­nym do maso­wej repro­duk­cji był Alek­siej Sta­cha­now, gór­nik z Don­ba­su. W kopal­ni Cen­tral­ne Irmi­no 31 sierp­nia 1935 roku, w cią­gu czte­rech godzin i 35 minut wydo­był 102 tony węgla. 1475 proc. nor­my. Trzy tygo­dnie póź­niej wraz z bry­ga­dą dwu­krot­nie popra­wił wynik. Pierw­szeń­stwo nad inny­mi w dostę­pie do radziec­kie­go położ­nic­twa mie­li też ślu­sa­rze w Gor­kim, wyko­nu­ją­cy 1000 wałów kor­bo­wych na zmia­nie. Szew­cy z Lenin­gra­du, napra­wia­ją­cy 1400 par butów dziennie.

Sys­tem radziec­ki zakła­dał, że ludzie rodzą się dobrzy. Ich aspo­łecz­ne zacho­wa­nia wyni­ka­ją z pato­gen­ne­go śro­do­wi­ska natu­ral­ne­go. Dla­te­go w pierw­szym kodek­sie kar­nym Rosji Radziec­kiej z 1919 roku nie było ter­mi­nów : wina, zbrod­nia i kara. Prze­stęp­cy nie mogli być win­ni ponie­waż, ich czy­ny były spo­łecz­nie uwa­run­ko­wa­ne a nie świa­do­me i dobro­wol­ne. Kry­mi­na­li­za­cję jed­no­stek postrze­ga­no, jako prze­jaw cho­rób psy­chicz­nych, któ­re moż­na leczyć. Par­tia bol­sze­wic­ka przy­kła­da­ła ogrom­ną wagę do kon­dy­cji umy­sło­wej spo­łe­czeń­stwa powo­łu­jąc ludo­we komi­sa­ria­ty zdro­wia psy­chicz­ne­go w każ­dej nie­mal gałę­zi  gospo­dar­ki ( psy­chia­trzy spe­cja­li­zu­ją­cy się w zabu­rze­niach oso­bo­wo­ścio­wych pra­cow­ni­ków kolei żela­znych, prze­my­słu gumo­we­go, ener­ge­ty­ki oraz prze­my­słu cięż­kie­go ze spe­cja­li­za­cją cho­rób gło­wy ślu­sa­rzy od obrób­ki skra­wa­niem). Nowe­go czło­wie­ka kształ­to­wać miał powszech­ny sys­tem wie­lo­stop­nio­wej oświa­ty. Dzie­ci w hur­to­wych ilo­ściach wycho­wy­wać Kom­so­moł lub sierocińce.

WYSZŁO JAK ZWYKLE

Dla­cze­go tak pre­cy­zyj­nie zapla­no­wa­ne przed­się­wzię­cie nie się­gnę­ło celów ? Eks­pe­ry­ment odwa­żył się prze­rwać Micha­ił Gor­ba­czow  (z zawo­du agro­nom oraz praw­nik)   z jed­ne­go zasad­ni­cze­go powo­du. Nigdy, Zwią­zek Radziec­ki nie osią­gnął samo­wy­star­czal­no­ści żyw­no­ścio­wej. Do same­go koń­ca, ponad 20 proc. zbóż była impor­to­wa­na ze Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Nawet one same nie były tego świa­do­me. Radziec­kie wła­dze wie­dzia­ły, że odcię­cie się od ame­ry­kań­skie­go impor­tu przy­nio­sło­by skut­ki podob­ne do woj­ny nukle­ar­nej choć  radziec­ka zie­mia nie zde­rzy­ła­by się z żad­ną rakie­tą. Gor­ba­czow stwier­dził,  jako pierw­szy posia­da­ją­cy sto­sow­ne ple­ni­po­ten­cje, że socja­lizm to non­sens a komu­nizm, to być może coś co w ogó­le nie może istnieć.

BŁĘDY SYSTEMOWE

Radziec­ka onto­lo­gia była wybra­ko­wa­na. Zawie­ra­ła przy­naj­mniej dwa błę­dy myślo­we, ska­zu­ją­ce przed­się­wzię­cie na klę­skę. Po pierwsze.

Czło­wiek a być może życie w ogó­le nie jest tak racjo­nal­ne, prze­wi­dy­wal­ne i pod­da­ją­ce się nauko­wym pra­wi­dłom, jak towa­rzy­szom Leni­na się zda­wa­ło. Zdro­wy irra­cjo­na­lizm, twór­czy cha­os, kon­struk­tyw­na destruk­cja oraz nie­prze­wi­dy­wal­ny przy­pa­dek są taki­mi samy­mi moto­ra­mi dzie­jów, jak pew­ni­ki mate­ma­ty­ków, fizy­ków a w koń­cu inżynierów.

Po dru­gie.

Każ­de ludz­kie dzia­ła­nie, choć­by w naj­lep­szej wie­rze i taki­miż meto­da­mi, obcią­żo­ne jest swo­im cie­niem. Wszyst­ko ma jakieś, naj­czę­ściej począt­ko­wo nie­zna­ne, nega­tyw­ne skutki.

Łatwo jest to stwier­dzać takim mądra­lom jak ja, teraz. 100 lat temu, nie było to wca­le aż tak oczywiste.

Ale komu­nizm to nie jedy­na meto­dy­ka na szczę­ście ludz­ko­ści, któ­rej skut­ki zary­ły nosem w gle­bę. Inne nie mniej uty­tu­ło­wa­ne, jak chrze­ści­jań­stwo, bud­dyzm, hin­du­izm, maho­me­ta­nizm rów­nież nie przy­no­szą obie­cy­wa­nych efektów.

Napisał:

Robert Jaruga

NOTA REDAKCYJNA

Nota Redak­cyj­na, to sto­pień  dosko­na­ło­ści tek­stu, jaką zda­niem zespo­łu redak­cyj­ne­go osią­gnął autor mozo­ląc się przy komputerze.

Ów sto­pień wyra­ża­my w pro­cen­tach, ponie­waż wszyst­ko, co zawie­ra pro­cen­ty jest dużo bar­dziej god­ne uwa­gi niż to, co pro­cen­tów nie zawie­ra,  vide piwo bezalkoholowe.

Ide­al­ny tekst, czy­li taki, któ­ry nie ist­nie­je otrzymałby

100 PROCENT

Dziś dajemy:

0

Ponieważ :

- spra­wa jest na mia­rę być albo nie być narodu.

Bra­ku­je nam jed­nak, tego o co w każ­dym dobrym kry­mi­na­le cho­dzi – mia­no­wi­cie, kto zabił ?

Bez tych per­so­na­liów, nie moż­na powie­dzieć, że tekst jest stu­pro­cen­to­wy, bo nie jest.

O AUTORZE :

Jest suk­ce­sem repro­duk­cyj­nym ojca Józe­fa i mat­ki Marii. Jasno z tego wyni­ka, że uro­dził się w świę­tej rodzi­nie. Skoń­czył dzien­ni­kar­stwo w War­sza­wie i nauki poli­tycz­ne w Hamburgu.

Wol­no mu więc o sobie mówić, że jest praw­dzi­wym ham­bur­ge­rem. Pocie­sza go, że skła­da się z inte­li­gent­nej mate­rii o masie 1300 gra­mów (waga mózgu).

Mar­twi, że zli­cza­jąc masę 7,3 miliar­da mózgów zamiesz­ku­ją­cych Zie­mię wycho­dzi, że inte­li­gent­na mate­ria sta­no­wi pomi­jal­ny pro­cent mate­rii nie­in­te­li­gent­nej, z któ­rej skła­da się makrokosmos.

(Per­fek­cyj­ny w pie­lę­gna­cji swej inte­lek­tu­al­nej nie­za­leż­no­ści – przyp. red).

ZOSTAŃ AUTOREM 

bądź jednym z nas

Nawkładaj Autorowi ile wlezie


Formularz Kontaktowy

    SKOMENTUJ


    ALE…

    Możesz zamie­ścić swój komen­tarz  poni­żej. Być może obraź­li­wy, prze­śmiew­czy a nawet wul­gar­ny pod warun­kiem, że pod­pi­szesz go wła­snym imie­niem i nazwi­skiem figu­ru­ją­cy­mi w  doku­men­tach metrykalnych.
    Wszel­kie komen­ta­rze, któ­rych auto­rzy wsty­dzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozu­mie­my nie­chęć do wyja­wia­nia swo­ich danych, będą usuwane.
    Jeże­li czu­jesz potrze­bę nawsa­dza­nia auto­ro­wi bez­po­śred­nio a chciał­byś być ano­ni­mo­wy, użyj for­mu­la­rza kon­tak­to­we­go powyżej.
    Two­je uwa­gi, zgryź­li­wo­ści oraz jak przy­pusz­cza­my rów­nież peany, tra­fią  do skrzyn­ki mailo­wej auto­ra. Wią­że się to z nie­bez­pie­czeń­stwem, że możesz nawet otrzy­mać jakąś odpo­wiedź, pro­po­zy­cję lub zostać wyzwa­ny na pojedynek.

     


    TY DECYDUJESZ, ILE ZAROBI AUTOR

    W życiu wydawcy nadchodzi ten krytyczny moment, kiedy trzeba zapłacić za opublikowany tekst.
    Po drugie żaden wydawca, tego nie lubi, bo chciałby wydawać wszystko z wyjątkiem pieniędzy.
    Po pierwsze musi on dokonać trudnej sztuki wyszacowania wartości artykułu, w oparciu o subiektywne kryteria, mogące być przecież krzywdzące.
    Aby pozbyć się tego pierwszego problemu, scedowaliśmy radość wyceny pracy redaktorów na czytelników.
    To Twoja decyzja wpływa na to :  czy będzie kaszanka, czy kawior ?
    Klikając na pieniążki poniżej przyznasz autorowi od 1 do 5 zł !

    Owego aktu sprawiedliwości możesz dokonać tylko raz ! 

    W rezultacie owych kliknięć, na koncie autora, pojawi się zagregowana kwota zadysponowanego przez czytelników wynagrodzenia (iloczyn średniej wyceny i liczby wyceniających).

    Te pieniądze w żaden sposób Cię nie obciążają. Nie są odejmowane, ani dodawane  do wartości Twojej subskrypcji. Nic cię zatem nie kosztują.

    Kierując się najwyższą starannością i uczciwością odpowiedz sobie na pytania :
    1. Ile jest warte, co przeczytałeś ?
    2. Na ile zmniejszyło strefę niewiedzy ?
    3. A może czytanie w ogóle zdeprecjonowało Twoje rozumienie świata?

    Dysponuj pieniędzmi pamiętając, że honorarium pomniejszone zostanie o podatek oraz składkę ubezpieczeniową, stanowiące razem ok. 48 proc. jego wartości.

    Frazy kluczowe ( tagi ) :

    Brak komentarzy

    Co o tym myślisz ?