PAŃSTWO SIERPÓW I MŁOTÓW
Mija 100 lat, od 30 grudnia 1922 r. kiedy powstało państwo, którego nazwa większości ludzi na Ziemi, kojarzyła się z umieraniem w straszliwych męczarniach. Oraz 29 lat od 26 grudnia 1991, kiedy ów synonim Katynia przestał istnieć. Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich trwał 69 lat. Dla większości obecnie żyjących ZSRR to : Lenin (zły), Stalin (bardzo zły) oraz Michaił Gorbaczow, który również od niedawna nie żyje.
Wszystkie te sądy są cokolwiek przesadzone. Wyrozumowane w oderwaniu od bardzo pięknych utopii, stanowiących o rzeczywistej duchowości ludzi radzieckich. Pospolicie znanych, jako socjalizm oraz komunizm, do którego tak naprawdę nigdy, nigdzie nie doszło. Na nich się skoncentrujmy, aby spłaszczyć ekstremizmy i zbliżyć cokolwiek do prawdy.
ROSJA CARÓW
Otóż ludzkość, podobnie jak przedrewolucyjna Rosja, zmagała się od zawsze z bezmiarem nędzy, głodu, chorób, wyzysku na wszelkie możliwe sposoby ludzi z klas niższych, przez ludzi, których te wszystkie problemy w ogóle nie dotyczyły. Nie trzeba być sędzią Trybunału Konstytucyjnego aby dostrzec taką jebaną niesprawiedliwość. Zarazem dojść do zbyt prostego wniosku, że można jej zaradzić, wyrzynając w pieni arystokratycznych obiboków a dzieląc ich majątki między ludzi pracujących.
Rosja roku 1917 osiągnęła ekstrema wymienionych wartości. 16 milionów niepiśmiennych chłopów wyposażonych w bagnety, zdychało z głodu, zamarzało z zimna lub było szatkowanych seriami karabinów maszynowych w okopach I wojny światowej. Przeżycie kolejnej zimy graniczyło z cudem. Daleko za liniami frontu Rosjanie odżywiali się plackami z brukwi i kartoflanką z trawą. Tymczasem w Petersburgu i Moskwie błękitnokrwiści, kawior, bliny z łososiem, bieługi w sosach z orzechów i cytryny, zapijali szampanem oraz cudzołożyli z żonami tych przegniłych. Rolę ówczesnego Putina odgrywał car Mikołaj II, uznawany za kompletnego idiotę, który w dodatku zwariował. Przyznać więc trzeba, że gniew ludu rosyjskiego był uzasadniony. Ktokolwiek zaproponowałby jakikolwiek program polityczny, wyglądający mniej niedorzecznie niż carat, skazany był na sukces.
ŻYDOKOMUNA
Wizja komunizmu, jeżeli pominiemy modyfikacje postprzeżyciowe, będące mankamentem większości historyków, myślących, jak ludzie czytający książki od tyłu, nie była zupełnie pozbawiona racjonalnych i co ważniejsze, naukowych przesłanek.
Intelektualne podstawy do rewolucji radzieckiej 1917 roku, tworzone były już przez 37 lat, jakie minęły od śmierci Karola Marksa. Ów biznes plan na nowe państwo chłopów i robotników był obszerniejszy niż Koran, Biblia oraz Tora razem wzięte. Ta ostatnia byłaby najważniejsza. Nie ukrywajmy. Intelektualne przesłanki do ludowego przewrotu, dali ludzie, którzy mówili wszystkimi językami Europy, mieli skończone kilka uniwersytetów a większość życia spędzali w bibliotekach.
Byli scjentystami mającymi taki sam stosunek do fizyki, co socjologii. Język rosyjski bowiem, podobnie, jak niemiecki a także no wiecie jaki, nie rozróżnia między naukami miękkimi i twardymi (Wissenschaft ist Wissenschaft).
Łatwo było dojść do fałszywego przekonania, że politologia, co do praw nią rządzących, nie różni się niczym od inżynierii drogowej. Scjentyzm w wydaniu wczesno radzieckim to materializm we wszystkich kreacjach: niutonizm, kinematyka, elektrotechnika i mechanika klasyczna w najordynarniejszym wydaniu. Kiedy Maria Skłodowska Curie odkryła promieniowanie radioaktywne, buch ! wydawało się, że wszystko jest już jasne. Był to okres w historii nauki, kiedy postulowano nawet zamykanie wydziałów fizyki. Wszystko zostało już przecież odkryte.
Istniały jednakowoż pewne niejasności. Ludzki gniew, miłość, strach, zachwyt nad etiudą rewolucyjną Fryderyka Chopina, wymykały się jeszcze marksistowskiej dialektyce, ale jak sądzono, tylko chwilowo. Zapewne są to epifenomeny (reakcje wtórne) zjawisk dobrze znanych Izaakowi Newtonowi. W rezultacie ewolucji nauki, która osiągnie stadium uniwersalnej wiedzy tłumaczącej wszystko poprzez wszystko, to się po prostu wyjaśni.
Lepszy świat polegać będzie na tym, że kto nie pracuje ten nie je. Pola należeć będą do tych którzy je uprawiają. Fabryki będą własnością tych, którzy w nich pracują. Władze nad wszystkim sprawować będą demokratycznie wybierani chłoporobotnicy, stanowiący rząd. Ten kierować będzie państwem na naukowych zasadach, bo wszak praktyka polityczna i społeczna to tylko inny rodzaj inżynierii materiałowej.
MATERIALIZM BEZKRYTYCZNY
Drogowskazami materialistycznej dialektyki były ewolucja, początkująca wówczas genetyka oraz dziś byśmy rzekli — fantastyka naukowa.
Ojcowie państwa radzieckiego słusznie uważali, że materia ze stanów prostych ewoluuje w coraz bardziej skomplikowane. Na początku był wodór, z którego powstały inne pierwiastki. Z nich molekuły związków chemicznych. Niemal żywe prokarioty. Z kolei, nastały pierwsze żywe komórki łączące się w wielofunkcyjne organelle. Tak wyewoluował zespół komórek neuronowych będących protoplastą współczesnych mózgów. Już w mózgach gadów wybuchła osobnicza świadomość, jeszcze nie taka, jaką dysponują ludzie. Ci pojawili się później. Na początku zeszłego stulecia z całą pewnością wiedziano, że pojedyncze samoświadome jednostki człekokształtne łączą się w zbiorowości.
Kolejnym logicznym przeskokiem rozwoju inteligentnej materii ożywionej, byłoby przekształcenie świadomości ( jaźni indywidualnej) w kolektywną świadomość społeczeństwa. Rzec można występowanie jednego ducha w wielu organizmach. Ty byłbyś mną a ja Tobą, jednocześnie. W takim stanie zaniknęłaby własność prywatna oraz dbałość o osobiste korzyści, jako działania pozbawione sensu. Człowiek indywidualny uzyskałby rzeczywistą nieśmiertelność.
WIELOCZŁOWIEKOZWIERZ
Nosiło to miano komunizmu, który w rzeczy samej, nie jest pojęciem z zakresu praktyki społecznej ale biologii. Komunizm to nowa forma życia na tej planecie. Milionoistny organizm wieloczłowiekozwierza, w którym jaźń miała istnieć jedynie, jako część całości. Wieloosobnik , który przekroczy indywidualne ograniczenia na rzecz współdziałania.
Powstać miała strefa „noosfery” — zintegrowanego wielkoumysłu. Gdyby Internet miał samoświadomość, można by go uznać za coś bardzo podobnego. Wszak jest jeden Internet w miliardach samowystarczalnych komputerów – nieprawdaż ?! Pro-komuniści uważali, że transformacja i tak nastąpiłaby w sposób naturalny. Uzbrojeni w marksistowskie pewniki chcieli być katalizatorami postępu. Proces, na który natura zarezerwowała być może kilka tysięcy lat, przyspieszyć do kilku pokoleń.
Problem polegał na tym, że nieznana była metodologia dojścia do owego pewnego, na mur beton, celu. Konieczne błędy w szczegółach wkalkulowano w ryzyko przedsięwzięcia.
W DRODZE DO JUTRA
Roboczo przyjęto iż rzetelny materialista, pionier systemu, zmuszony dyktaturą proletariatu, za pomocą zdrowego rozsądku, odnajdzie stosunkowo proste rozwiązania nawet najtrudniejszych problemów. Wspierać się będzie na optymizmie, najważniejszej z materialistycznych cnót, będącym zarazem jego moralnym obowiązkiem. Godzono się, że droga do komunizmu to niejaki eksperyment społeczno-polityczny, posuwany procesem samouczenia.
Wiedza nabywana będzie przez praktykę, służącą do pozyskania kolejnej wiedzy, przekuwanej w dalszą praktykę. Dla niezorientowanych dodaję, że obecnie „samouczenie się” układów sztucznej inteligencji, przebiega mniej więcej w ten sam, cykliczny sposób.
Pewnym niebezpieczeństwem było, że eksperymentowano na ludzkich mózgach, najlepszych komputerach wykonanych z białka, co było naturalnie uzasadnione w tamtych czasach, brakiem martwych myślących układów krzemowych, zbudowanych zasadniczo z piasku.
Proces samouczenia w drodze do komunizmu odbywał się w skokach zwanych planami 5- letnimi. Idea – realizacja – wyciąganie wniosków, planowanie kolejnej pięciolatki i tak dalej. Elegancki ciąg przyczyn i skutków tyle, że Rosjanie mający nadzwyczajną zdolność do mieszania planów z osiągnieciami, przedstawiania zadekretowanego, jako dokonanego, od samego początku mieli z tym kłopoty.
WROGOWIE LUDU
Co gorsze zdarzali się malkontenci, którzy dostrzegali ów brak naukowej rzetelności w działaniu i raportowaniu rezultatów. Marudzący i czepiający się nieistotnych szczegółów w sposób typowy dla zamierzchłej burżuazyjnej nauki.
Bezużyteczne plewy wyrastały, jak po deszczu, na każdym obszarze radzieckiego społeczeństwa. Od rolnictwa przez teatralnictwo, taternictwo, tanecznictwo, tkactwo, tapicerstwo, po wojsko.
Z problemem tych chwastów przez większość życia ( z krótką przerwą na wojnę z Niemcami) dyskretnie i bez nienawiści, zmagał się wielki filozof człowieczeństwa, pierwszy naukowiec ZSRR, mentalny atleta o czystym sumieniu — Józef Stalin. Rzekomo morderca. Jednak w gruncie rzeczy, gdyby przyjąć iż prawdziwe jest mniemanie, które sami o sobie mamy, Stalin uważał się za intelektualistę, wizjonera, jaki jednym podpisem eliminował systemowe błędy, niczym nauczyciel korygujący wypracowanie.
DOKUCZLIWY GŁÓD
Najważniejszym problemem, z którym zmierzyć się musieli kreatorzy przyszłego komunizmu był w Rosji głód. W ponad 1000-letniej historii Rosji przedradzieckiej, po zsumowaniu wszystkich klęsk głodowych wyszło, że trwały one razem ponad 220 lat. W każdym pokoleniu musiała się przytrafić jedna, przynajmniej raz. Jeden nie jest tu liczbą zaniżoną ponieważ średnia długość życia w Rosji na początku XX wieku wynosiła 30 lat.
Nikt nie potrafi wyjaśnić, dlaczego w państwie o powierzchni większej niż widoczna strona Księżyca, położonym w strefie umiarkowanego klimatu, populacja nie była w stanie zabezpieczyć podstawowych potrzeb. Tłumaczenie iż winny był prymitywny poziom środków produkcji jest zapewne prawdziwe, natomiast z powagą trzeba też przejść do hipotezy, że cały czas była to cywilizacja łowców i zbieraczy, która nie weszła w fazę racjonalnego rolnictwa, pozwalającego akumulować nadwyżki żywności.
Radzieckie pomysły na rozwiązanie problemu niedożywienia nie były oryginalne. Kołchoz to w gruncie rzeczy północnoamerykański model wielkoobszarowych latyfundiów przeniesiony na terytorium radzieckie. Supozycja, że kułackie gospodarstwa wyżywiłyby wielki naród rosyjski są błędne. Uznanie przez 24 kraje za ludobójstwo, z premedytacją zaaranżowany przez Stalina głód na Ukrainie, aby wymordować wrogów klasowych, nie do końca odpowiada faktografii. Było bowiem tak, że 3 poprzedzające Hołodomor lata były katastrofalne dla Ukraińskiego rolnictwa, opartego o kułactwo. Niedostatki żywności wiązały się ze spekulacją oraz ukrywaniem płodów. Dopiero w takich okolicznościach aby przeciwdziałać zbliżającej się klęsce żywnościowej Stalin zadecydował o komasacji upraw kułackich w kołchozy. Rekwirowaniu skrywanej żywności. Było to cokolwiek logiczną decyzją, jednak podjętą w niewłaściwym czasie. W początkach lat trzydziestych plony zbóż spadły w całej Rosji o 1/3 a import szwankował. Komitet Centralny nie mógł też przypuszczać, że ukraińscy chłopi będą niechętni do pracy na państwowych posadach, aż do samounicestwienia. Zmarło 3 do 10 mln ludzi.
Warto również wspomnieć, że na owych kołchozach, o które w końcu oparto całe radzieckie rolnictwo, ziemie orały traktory Henrego Forda importowane w dziesiątkach tysięcy. Była to podstawowa maszyna rolnicza wczesnego Związku Radzieckiego. Większość kołchoźników nie wiedziała, kim był Stalin ale znało nazwisko cudotwórcy z USA, który konstruował „żelazne konie”. Ówczesny traktor Fordson ( obecna cena na allegro ok. 22 tys. zł), na którego widok rosyjscy wieśniacy początkowo wykonywali znak krzyża i spluwali trzykrotnie, stał się sprzętem tak popularnym, że nadawano dzieciom imiona pochodzące od tej nazwy.
BIOINŻYNIERIA
Obok kolektywizacji przeciwko niedożywieniu, Bolszewicy wystawili trzech wielkich inżynierów przyrody: Trofima Łysenkę ewolucjonistę, Iwana Miczurina — rzec trzeba w dzisiejszych kategoriach genetyka oraz Izaaka Prezenta najogólniej mówiąc biologa, którzy zgodni byli co do tego, że człowiek jest w stanie wolicjonalnie dokonać dowolnej transformacji przyrody.
Problemem fundamentalnym tych trzech, zdawałoby się pokrewnych nauk, o czym nawet obecnie rzadko się wspomina, jest ich brak kompatybilności. Z intelektualnego punktu widzenia zasady ewolucji są niekoherentne z genetyką i całościową biologią.
Łysenko utrzymywał, że to warunki zewnętrzne kształtują organizmy żywe. Więcej, że nabyte cechy pierwszego pokolenia przenoszone są na kolejne. Było to zasadniczo zgodne z linią obowiązującej ideologii. Chłopskie dziecko będzie pisać wiersze, jeżeli stworzy mu się w dzieciństwie odpowiednie warunki. Łysenko nie zajmował się ludźmi tylko roślinami. Prowadził eksperymenty polegające na zmianie warunków sezonowania np. grochu i zbóż ‚poddając nasiona ekstremalnym próbom chłodu lub braku wody. Tak zahartowane miały się plenić w nieprzystosowanych do nich rejonach Związku Radzieckiego. Nienagannie prowadzone doświadczenia Łysenki przynosiły pożądane skutki w laboratorium. Dlatego wielkim rozczarowaniem było, że nie sprawdzały się na skalę przemysłową. Obsiane łysenkowym zbożem pola nie dawały plonów takich, jakby to wynikało z obliczeń.
Miczurin natomiast stał na stanowisku, że przez modyfikacje genetyczne, cytryny da się hodować w Arktyce. Krzaczasta odmiana kukurydzy, z implementowanymi chloroplastami bambusa, nie tylko zaradzi klęskom głodu na Syberii owocując dwa razy w roku ale jej łodygi staną się wysokoenergetycznym opałem. Jemu również w laboratorium wszystko się udawało.
Nieco gorzej szło Izaakowi Prezentowi, którego pomysłów nie można było przetestować w warunkach gabinetowych. Jak bowiem zasymulować wycięcie 5 tys. hektarów syberyjskiej tajgi aby zasiać rzepak ? Niepomyślnie zakończyła się także walka Prezenta z wilkami, które eksterminowały wysokogatunkowe rogate białko, jakie upolowane mogło nasycić Czukczów, Czuwańców i Nieńców. Wilki słusznie wytępiono, przez co (zgodnie z przewidywaniami) populacja saren i łosi wzrosła. Ale zaczęły one chorować a ich niedomagania przeniosły się na bydło domowe, którego populacja niespodziewanie spadła (nie o to chodziło).
Staranna kwerenda radzieckiej bioinżynierii między rokiem 20 a 50 minionego stulecia wykazuje, że nie było tak, iż pionierom nic nowego i dobrego się nie udało. Jednak ich sukcesy raczej przypisuje się przypadkowi niż racjonalizmowi i dialektycznej konsekwencji. Oraz kradzieżom cudzych (często burżuazyjnych ) pomysłów.
SUPERMANI
Naturalnie nie chodziło tylko o zapełnienie żołądków. To było celem pośrednim do wykreowania nowego radzieckiego człowieka, pochodzącego ma się rozumieć z klasy robotniczej. Rozmnażać miały się osobniki najbardziej do tego predysponowane. Materiał rozpłodowy sklasyfikowano i skodyfikowano, jako Jednostki Proletariackie Typów „A”, „B” i „C”.
Piedestalizowanym osobnikiem (typ „A”) przeznaczonym do masowej reprodukcji był Aleksiej Stachanow, górnik z Donbasu. W kopalni Centralne Irmino 31 sierpnia 1935 roku, w ciągu czterech godzin i 35 minut wydobył 102 tony węgla. 1475 proc. normy. Trzy tygodnie później wraz z brygadą dwukrotnie poprawił wynik. Pierwszeństwo nad innymi w dostępie do radzieckiego położnictwa mieli też ślusarze w Gorkim, wykonujący 1000 wałów korbowych na zmianie. Szewcy z Leningradu, naprawiający 1400 par butów dziennie.
System radziecki zakładał, że ludzie rodzą się dobrzy. Ich aspołeczne zachowania wynikają z patogennego środowiska naturalnego. Dlatego w pierwszym kodeksie karnym Rosji Radzieckiej z 1919 roku nie było terminów : wina, zbrodnia i kara. Przestępcy nie mogli być winni ponieważ, ich czyny były społecznie uwarunkowane a nie świadome i dobrowolne. Kryminalizację jednostek postrzegano, jako przejaw chorób psychicznych, które można leczyć. Partia bolszewicka przykładała ogromną wagę do kondycji umysłowej społeczeństwa powołując ludowe komisariaty zdrowia psychicznego w każdej niemal gałęzi gospodarki ( psychiatrzy specjalizujący się w zaburzeniach osobowościowych pracowników kolei żelaznych, przemysłu gumowego, energetyki oraz przemysłu ciężkiego ze specjalizacją chorób głowy ślusarzy od obróbki skrawaniem). Nowego człowieka kształtować miał powszechny system wielostopniowej oświaty. Dzieci w hurtowych ilościach wychowywać Komsomoł lub sierocińce.
WYSZŁO JAK ZWYKLE
Dlaczego tak precyzyjnie zaplanowane przedsięwzięcie nie sięgnęło celów ? Eksperyment odważył się przerwać Michaił Gorbaczow (z zawodu agronom oraz prawnik) z jednego zasadniczego powodu. Nigdy, Związek Radziecki nie osiągnął samowystarczalności żywnościowej. Do samego końca, ponad 20 proc. zbóż była importowana ze Stanów Zjednoczonych. Nawet one same nie były tego świadome. Radzieckie władze wiedziały, że odcięcie się od amerykańskiego importu przyniosłoby skutki podobne do wojny nuklearnej choć radziecka ziemia nie zderzyłaby się z żadną rakietą. Gorbaczow stwierdził, jako pierwszy posiadający stosowne plenipotencje, że socjalizm to nonsens a komunizm, to być może coś co w ogóle nie może istnieć.
BŁĘDY SYSTEMOWE
Radziecka ontologia była wybrakowana. Zawierała przynajmniej dwa błędy myślowe, skazujące przedsięwzięcie na klęskę. Po pierwsze.
Człowiek a być może życie w ogóle nie jest tak racjonalne, przewidywalne i poddające się naukowym prawidłom, jak towarzyszom Lenina się zdawało. Zdrowy irracjonalizm, twórczy chaos, konstruktywna destrukcja oraz nieprzewidywalny przypadek są takimi samymi motorami dziejów, jak pewniki matematyków, fizyków a w końcu inżynierów.
Po drugie.
Każde ludzkie działanie, choćby w najlepszej wierze i takimiż metodami, obciążone jest swoim cieniem. Wszystko ma jakieś, najczęściej początkowo nieznane, negatywne skutki.
Łatwo jest to stwierdzać takim mądralom jak ja, teraz. 100 lat temu, nie było to wcale aż tak oczywiste.
Ale komunizm to nie jedyna metodyka na szczęście ludzkości, której skutki zaryły nosem w glebę. Inne nie mniej utytułowane, jak chrześcijaństwo, buddyzm, hinduizm, mahometanizm również nie przynoszą obiecywanych efektów.
Napisał:
Robert Jaruga
NOTA REDAKCYJNA
Nota Redakcyjna, to stopień doskonałości tekstu, jaką zdaniem zespołu redakcyjnego osiągnął autor mozoląc się przy komputerze.
Ów stopień wyrażamy w procentach, ponieważ wszystko, co zawiera procenty jest dużo bardziej godne uwagi niż to, co procentów nie zawiera, vide piwo bezalkoholowe.
Idealny tekst, czyli taki, który nie istnieje otrzymałby
100 PROCENT
Dziś dajemy:
Ponieważ :
- sprawa jest na miarę być albo nie być narodu.
Brakuje nam jednak, tego o co w każdym dobrym kryminale chodzi – mianowicie, kto zabił ?
Bez tych personaliów, nie można powiedzieć, że tekst jest stuprocentowy, bo nie jest.

O AUTORZE :
Jest sukcesem reprodukcyjnym ojca Józefa i matki Marii. Jasno z tego wynika, że urodził się w świętej rodzinie. Skończył dziennikarstwo w Warszawie i nauki polityczne w Hamburgu.
Wolno mu więc o sobie mówić, że jest prawdziwym hamburgerem. Pociesza go, że składa się z inteligentnej materii o masie 1300 gramów (waga mózgu).
Martwi, że zliczając masę 7,3 miliarda mózgów zamieszkujących Ziemię wychodzi, że inteligentna materia stanowi pomijalny procent materii nieinteligentnej, z której składa się makrokosmos.
(Perfekcyjny w pielęgnacji swej intelektualnej niezależności – przyp. red).
Nawkładaj Autorowi ile wlezie
Formularz Kontaktowy
SKOMENTUJ
ALE…
Możesz zamieścić swój komentarz poniżej. Być może obraźliwy, prześmiewczy a nawet wulgarny pod warunkiem, że podpiszesz go własnym imieniem i nazwiskiem figurującymi w dokumentach metrykalnych.
Wszelkie komentarze, których autorzy wstydzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozumiemy niechęć do wyjawiania swoich danych, będą usuwane.
Jeżeli czujesz potrzebę nawsadzania autorowi bezpośrednio a chciałbyś być anonimowy, użyj formularza kontaktowego powyżej.
Twoje uwagi, zgryźliwości oraz jak przypuszczamy również peany, trafią do skrzynki mailowej autora. Wiąże się to z niebezpieczeństwem, że możesz nawet otrzymać jakąś odpowiedź, propozycję lub zostać wyzwany na pojedynek.