8:00 — 19:00

Pra­cu­je­my Ponie­dzia­łek — Sobota

+48 668 935 668

Dzwoń w Każ­dej Sprawie.Tu i Teraz!

W GÓRZE DZIURA a

Minionego listopada miało miejsce na Podhalu zdarzenie magiczne.

Nie ma w tym żad­nej prze­no­śni – wszak magia ist­nie­je. Nikt nie wie jak dzia­ła, daj­my przy­kład: dwo­je ludzi wcho­dzi do urzę­du sta­nu cywil­ne­go. Sta­je przed urzęd­ni­kiem z łań­cu­chem na szyi a ten im mówi: „Jeste­ście mężem i żoną”. I oni wycho­dzą z tego urzę­du i są mężem i żoną, choć jesz­cze kil­ka chwil wcze­śniej nie byli. Magia się doko­na­ła. Cudow­na transformacja.
Ponie­waż magię dzie­li­my na bia­łą (tą dobrą) i czar­ną (złą) ale przez to bar­dziej atrak­cyj­ną, dalej będzie o czarnej.

ŻYCIE POŚMIERTNE

Otóż wyobraź­my sobie, że są ludzie, któ­rzy mają jakieś życze­nia, co do tego, kim chcie­li­by być po śmier­ci. Na przy­kład Jerzy Urban chciał być wazo­nem. I to marze­nie mu się speł­ni­ło. Sło­wo hono­ru ! Widzia­łem na wła­sne oczy, jak został wazo­nem. Dla więk­szej jasno­ści nawet napi­sa­no obok tego wazo­nu: Jerzy Urban.
Zapew­ne nie­któ­rzy ludzie roją sobie aby być pomni­ka­mi. Inni chcie­li­by być uli­ca­mi, pla­ca­mi, mosta­mi. Moż­na być jesz­cze szko­łą albo przed­szko­lem. Por­tem lot­ni­czym, insty­tu­tem, fun­da­cją. Nie spo­tka­łem się aby ktoś chciał być jed­nak ogro­dem zoo­lo­gicz­nym, szpi­ta­lem psy­chia­trycz­nym, pia­skow­ni­cą, huś­taw­ką, wodo­try­skiem, trze­pa­kiem albo no wła­śnie tunelem.

DZIURA LECHA ODSŁONIĘTA PRZEZ JAROSŁAWA

Aku­rat we wzmian­ko­wa­ną listo­pa­do­wą sobo­tę Jaro­sław Kaczyń­ski, bliź­nia­czo podob­ny do Lecha Kaczyń­skie­go ( oczy­wi­ście wte­dy, kie­dy Lech Kaczyń­ski jesz­cze żył. Potem ujaw­nio­ne przez ana­to­mo­pa­to­lo­gów róż­ni­ce były dość znacz­ne. Podob­no Lech nie miał całej gło­wy i nogi a Jaro­sław nadal nimi dys­po­nu­je) otwarł tunel,  jak tunel, na tra­sie do Zako­pa­ne­go, o dłu­go­ści 2 km z kil­ko­ma metrami.

Był­by to zwy­kły tunel, gdy­by w dia­bo­licz­nym pro­ce­sie kaczy­za­cji kra­ju, komuś nie wpa­dło do gło­wy, że ten wła­śnie tunel, taka dziu­ra w górze na wylot owej góry, ciem­na na począt­ku a jasna u wylo­tu to jako żywo przy­po­mi­na mu Lecha i Marię Kaczyń­skich (wie­my, o któ­rych chodzi).

Jak­że nie­ucze­sa­ne i oble­śne musia­ły być sko­ja­rze­nia tego, któ­ry skon­so­li­do­wał Marię Kaczyń­ską z jamą poni­żej wzgór­ka.  Cóż to za obrzy­dli­wy pomysł aby ten tunel, któ­ry zasad­ni­czo w środ­ku jest pusty, lub przy bar­dziej fizy­kal­nym poj­mo­wa­niu spra­wy, wypeł­nio­ny kilo­me­tro­wym fal­licz­nym słu­pem smo­gu sko­re­lo­wać z Lechem Kaczyńskim ?

Jakiż to brak prak­tycz­nej wyobraź­ni. Jak czuć się będą  ludzie, któ­rzy z  jed­nej stro­ny wjeż­dżać będą do jaski­ni a z dru­giej będą wystrze­li­wa­ni z ciem­no­ści tune­lo­wych na roz­le­głą pola­nę oświe­tlo­ną zako­piań­skim słoń­cem. Poczu­ją się, jak ejakulanci.

O ile oczy­wi­ście twór­ca tej idei mógł  uwa­żać, że jest dobra ( ja zawsze tak mnie­mam o swo­ich pomy­słach) o tyle ci, któ­rzy ją zaak­cep­to­wa­li a jed­nym z nich jest Jaro­sław Kaczyń­ski, któ­ry magią uczy­nił tunel Lechem i Marią, powi­nien jed­nak ogar­niać, że wyrzą­dza świę­tej pamię­ci rodzi­nie stra­tę, jakiej  nie da się przeboleć.

Trans­sub­stan­cja­cja sło­wem, dzia­ła w obie stro­ny. Tunel sta­je się pań­stwem Kaczyń­ski­mi i w umy­słach podró­żu­ją­cych owe mia­now­nic­two powo­du­je, że Kaczyń­scy sta­ją się tunelem.

Aby uzmy­sło­wić sobie, jak wiel­kie szko­dy wize­run­ko­we tego typu pomy­sły wyrzą­dza­ją mito­lo­gii sek­ty dro­biar­sko-smo­leń­skiej uznać trze­ba spra­wę podstawową.

KATASTROFA IM. LECHA KACZYŃSKIEGO

Lech Kaczyń­ski jest nikim bar­dziej niż patro­nem naj­więk­szej kata­stro­fy komu­ni­ka­cyj­nej w 1000-let­niej histo­rii tego kra­ju. Tak jest. Patro­nu­je naj­więk­sze­mu bla­ma­żo­wi służb ochro­ny pań­stwa. Samo­lo­ty pre­zy­denc­kie, czy to wsku­tek zama­chu, czy awa­rii, w sza­nu­ją­cych się demo­kra­cjach po pro­stu nie spa­da­ją  zabi­ja­jąc wszyst­kich pasażerów.

A Lech Kaczyń­ski stał na cze­le pań­stwa, któ­re oka­za­ło się nie­sku­tecz­ne i bez­sil­ne w naj­istot­niej­szej spra­wie – utrzy­ma­nia go przy życiu.  Dla­te­go nazy­wa­nie jakich­kol­wiek cią­gów komu­ni­ka­cyj­nych jego imie­niem to się nie tyl­ko źle koja­rzy. Być może ma fatal­ne skut­ki o wymia­rze dra­ma­tycz­nym — magicz­nej pro­mi­nen­cji. Są na to dowody:

Przy skrę­cie w Ale­ję Lecha Kaczyń­skie­go w Byd­gosz­czy auto ude­rzy­ło w latar­nię. Dwie oso­by cięż­ko ran­ne. Komen­tarz pod arty­ku­łem na temat: „Kaczo­ry do pie­ca!!!” Przy­pa­dek ? Nie sądzę. Na skrzy­żo­wa­niu ulic Toruń­skiej i Lecha Kaczyń­skie­go też w Byd­gosz­czy doszło do zde­rze­nia samo­cho­dów oso­bo­wych. Jed­nym z nich podró­żo­wa­ła rodzi­na z mały­mi dzieć­mi. Czar­na magia dzia­ła !  Do nie­bez­piecz­ne­go zda­rze­nia doszło w śro­dę na uli­cy Kaczyń­skie­go w Kiel­cach. Pija­ny kie­row­ca jechał przez cen­trum Kielc. Po dro­dze uszko­dził dwa inne auta. Spraw­cę zatrzy­ma­li świad­ko­wie, w tym straż­nik miej­ski. Czy woli­cjo­nal­ność pija­ne­go kie­row­cy na pew­no mia­ła tu pierw­szo­pla­no­we zna­cze­nie ?  Oko­ło godz. 15 jadą­ca samo­cho­dem renault clio Moni­ka G. na skrzy­żo­wa­niu ulic Wyszyń­skie­go i Lecha Kaczyń­skie­go nie udzie­li­ła pierw­szeń­stwa prze­jaz­du. No i dzwon! Oko­ło godz. 8:50 na ul. Lecha Kaczyń­skie­go w Bia­łej Pod­la­skiej zde­rzy­ły się ze sobą dwa samo­cho­dy oso­bo­we. Kie­ru­ją­cy z  cięż­ki­mi obra­że­nia­mi tra­fi­li do szpi­ta­la. Fatum Kaczyńskiego !

Albo!  Funk­cjo­na­riusz wydzia­łu pre­wen­cji KMP w Lubli­nie zauwa­żył kie­ru­ją­ce­go toyo­tą, któ­ry dziw­nie się zacho­wy­wał. Męż­czy­zna zepchnął poli­cjan­ta do pra­wej kra­wę­dzi. Na  ron­dzie im. Pre­zy­den­ta Lecha Kaczyń­skie­go nie ustą­pił pierw­szeń­stwa. Następ­nie prze­je­chał ron­do przez śro­dek. To wszyst­ko to tyl­ko za ostat­nie pół roku.

Ten ostat­ni przy­kład ma wymiar szcze­gól­ny. O ile, jak widać ryzy­ko jaz­dy uli­ca­mi Kaczyń­skie­go jest zwie­lo­krot­nio­ne a prze­cież jedzie się nimi na wprost, nie wyko­nu­jąc na ogół nie­bez­piecz­nych manew­rów, to mia­no­wa­nie patro­na kata­stro­fy imien­ni­kiem rond,  po któ­rych jeź­dzi się w kół­ko, niczym na karu­ze­li, któ­re to ze swo­jej natu­ry są koli­zjo­gen­ne zakra­wa na  jakiś nekro­fi­li­tycz­ny instynkt pomy­sło­daw­ców tako­we­go mianownictwa.

TROCHĘ WIĘCEJ WYCZUCIA

Nie nazy­wa się ośrod­ka lecze­nia uza­leż­nień imie­niem Jac­ka Kuro­nia, kli­ni­ki dróg odde­cho­wych imie­niem Reli­gi a Szpi­ta­la Położ­ni­cze­go imie­niem Ali­cji Tysiąc. Nawet naj­bar­dziej zatwar­dzia­łym racjo­na­li­stom takie nazwy brzmią złowróżbnie.

No i nie­kie­dy śmiesz­nie, mam na myśli ten obiekt spor­to­wy w Kozer­kach, jed­no­znacz­nie koja­rzą­cy Lecha Kaczyń­skie­go z peni­sem, prze­pra­szam tenisem.

Oczy­wi­ście powo­dem takie­go kaczo­zwa­nia i robie­nia Lecha na bóstwo, któ­rym z całą pew­no­ścią nie był, jest zwy­kłe wyra­cho­wa­nie. Chęć przy­po­do­ba­nia się wła­dzy, któ­rą obec­nie posia­da ten dru­gi Kaczyński.

Jest on zde­cy­do­wa­nie bar­dziej pił­sud­sko­po­dob­ny niż jego bliź­niak. Zawłasz­cza­nie prze­strze­ni publicz­nej dla Lecha wyda­je się zatem bar­dzo nie­roz­sąd­ne. Może jej zabrak­nąć dla Jaro­sła­wa. Jak już wszyst­ko będzie Lechem, to co pozo­sta­nie dla Jar­ka ?! Pofol­guj­cie z tym lechosławieniem.

Zakła­da­jąc, że Jaro­sław odej­dzie w spo­sób natu­ral­ny a nie na przy­kład roz­szar­pa­ny przez tłum, któ­ry wywle­cze go z wil­li na Żoli­bo­rzu, któ­rej już nie będzie strze­gło dzień i noc 40 poli­cjan­tów,  pisow­ska pro­pa­gan­da, już teraz powin­na przy­spo­sa­biać obiek­ty i wysi­lać pomy­ślu­nek, czym imię Jaro­sła­wa Kaczyń­skie­go unieśmiertelnić.

KLEJNOT NARODOWY

Nie pozo­sta­wia­my was samych sobie. Sko­ro miej­sca na Wawe­lu dla dwóch Kaczyń­skich nie ma suge­ru­je­my aby zwło­ki Kaczyń­skie­go spo­pie­lić. Następ­nie korzy­sta­jąc z usług szwaj­car­skiej fir­my  Algor­dan­za prze­ro­bić w naj­czyst­szy dia­ment. Dia­ment, z któ­rym trze­ba by poje­chać do Antwer­pii, gdzie miej­sco­wa dia­spo­ra wia­do­me­go wyzna­nia,  nada mu sznyt sze­ści­set­ka­ra­ta­owe­go brylantu.

Klej­not ten moż­na by wysta­wiać w Muzeum Naro­do­wym za kulo­od­por­ną szy­bą. W kom­na­cie z gra­na­to­we­go tra­wer­ty­nu na pod­ło­dze i ścia­nach,  łączo­ne­go mosią­dzem. Fugi poły­ski­wa­ły­by niczym zło­to, oświe­tla­ne dys­kret­ny­mi punk­to­wy­mi halo­ge­na­mi. Oczy­wi­ście muzeum to roz­wią­za­nie tymczasowe.

Naza­jutrz po zgo­nie dekre­tem Dudy roz­pocz­nie­my sypa­nie kop­ca, mau­zo­leum na Polach Moko­tow­skich, no bo na Żoli­bo­rzu to jest za mało miej­sca.  Było­by to wznie­sie­nie sła­wią­ce cno­ty Jaro­sła­wa. Wznio­słość, pro­sto­tę oraz spek­ta­ku­lar­ność. Strze­li­sty niczym ołó­wek, wyso­ki jak wie­ża tele­wi­zyj­na ostro­słup, na któ­rym zamiast szczy­tu była­by niec­ka z wodą (staw). Zbior­nik jest koniecz­ny ponie­waż kaczeń­ce, są rośli­na­mi wod­ny­mi i w natu­ral­ny spo­sób koja­rzą się z oso­bą. Widzi­cie ten szczyt, któ­ry żół­ci się od tych kaczeń­ców, niczym słoń­ce nad Warszawą ?

JAROSŁAW JĄDROWY

Ponie­waż obiek­ty archi­tek­tu­ry dro­go­wej już są Lecha, więc nale­ży roz­wa­żyć czy w tej elek­trow­ni ato­mo­wej, pierw­sze­go reak­to­ra jądro­we­go nie nazwać „Jaro­sław Kaczyń­ski”. Chło­dzo­ny cięż­ką wodą „Jaro­sław Kaczyń­ski” o mocy 400 giga­wa­tów elek­trycz­nych oświe­tla domy, prze­my­sło­we obo­ry i zakła­dy wul­ka­ni­za­cyj­ne na całym Mazow­szu.  Pań­stwo­twór­czy obiekt na gigan­tycz­ną ska­lę o nie­za­ni­ka­ją­cej jasności.

Nie ubli­ża­ło­by też jego wiel­ko­ści, gdy­by któ­ryś z tych czoł­gów, co to już je nawet mamy był niczym „Jaro­sław Twar­dy Kaczyń­ski”. Czoł­gi­ści ukry­ci pod pan­ce­rzem „Jaro­sła­wa Kaczyń­skie­go” par­li­by na wschód z mocą płyt kon­ty­nen­tal­nych ale szyb­ko­ścią cwa­łu­ją­cej kasztanki.

Dla pro­stych ludzi biu­ro archi­tek­to­nicz­ne dr Cze­sła­wa Bie­lec­kie­go, tego od budyn­ku tele­wi­zji na Woro­ni­cza, mogło­by stwo­rzyć pro­jekt dom­ku pół­ro­dzin­ne­go wzo­ro­wa­ne­go na kon­struk­cji z Żoli­bo­rza w manie­rze tych bez zezwo­le­nia — do 70 metrów kwa­dra­to­wych. Pro­jekt „Jaro­sław Kaczyń­ski Cało­rocz­ny” dla sin­gla lub samot­nej mat­ki, zawo­jo­wał­by rynek małej dewe­lo­per­ki. Par­te­ro­wy, schlud­ny, oszczędny.

Jed­nak ten nowy wspa­nia­ły świat kop­ców, reak­to­rów i dom­ków Jaro­sła­wem Kaczyń­skim zwa­nych, tak napraw­dę, rze­czy­wi­ście będzie wspa­nia­ły z zupeł­nie inne­go powo­du. Żywe­go Jaro­sła­wa Kaczyń­skie­go na nim już nie będzie.

Napisał:

Robert Jaruga

NOTA REDAKCYJNA

Nota Redak­cyj­na, to sto­pień  dosko­na­ło­ści tek­stu, jaką zda­niem zespo­łu redak­cyj­ne­go osią­gnął autor mozo­ląc się przy komputerze.

Ów sto­pień wyra­ża­my w pro­cen­tach, ponie­waż wszyst­ko, co zawie­ra pro­cen­ty jest dużo bar­dziej god­ne uwa­gi niż to, co pro­cen­tów nie zawie­ra,  vide piwo bezalkoholowe.

Ide­al­ny tekst, czy­li taki, któ­ry nie ist­nie­je otrzymałby

100 PROCENT

Dziś dajemy:

0

Ponieważ :

- spra­wa jest na mia­rę być albo nie być narodu.

Bra­ku­je nam jed­nak, tego o co w każ­dym dobrym kry­mi­na­le cho­dzi – mia­no­wi­cie, kto zabił ?

Bez tych per­so­na­liów, nie moż­na powie­dzieć, że tekst jest stu­pro­cen­to­wy, bo nie jest.

O AUTORZE :

Jest suk­ce­sem repro­duk­cyj­nym ojca Józe­fa i mat­ki Marii. Jasno z tego wyni­ka, że uro­dził się w świę­tej rodzi­nie. Skoń­czył dzien­ni­kar­stwo w War­sza­wie i nauki poli­tycz­ne w Hamburgu.

Wol­no mu więc o sobie mówić, że jest praw­dzi­wym ham­bur­ge­rem. Pocie­sza go, że skła­da się z inte­li­gent­nej mate­rii o masie 1300 gra­mów (waga mózgu).

Mar­twi, że zli­cza­jąc masę 7,3 miliar­da mózgów zamiesz­ku­ją­cych Zie­mię wycho­dzi, że inte­li­gent­na mate­ria sta­no­wi pomi­jal­ny pro­cent mate­rii nie­in­te­li­gent­nej, z któ­rej skła­da się makrokosmos.

(Per­fek­cyj­ny w pie­lę­gna­cji swej inte­lek­tu­al­nej nie­za­leż­no­ści – przyp. red).

ZOSTAŃ AUTOREM 

bądź jednym z nas

Nawkładaj Autorowi ile wlezie


Formularz Kontaktowy

    SKOMENTUJ


    ALE…

    Możesz zamie­ścić swój komen­tarz  poni­żej. Być może obraź­li­wy, prze­śmiew­czy a nawet wul­gar­ny pod warun­kiem, że pod­pi­szesz go wła­snym imie­niem i nazwi­skiem figu­ru­ją­cy­mi w  doku­men­tach metrykalnych.
    Wszel­kie komen­ta­rze, któ­rych auto­rzy wsty­dzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozu­mie­my nie­chęć do wyja­wia­nia swo­ich danych, będą usuwane.
    Jeże­li czu­jesz potrze­bę nawsa­dza­nia auto­ro­wi bez­po­śred­nio a chciał­byś być ano­ni­mo­wy, użyj for­mu­la­rza kon­tak­to­we­go powyżej.
    Two­je uwa­gi, zgryź­li­wo­ści oraz jak przy­pusz­cza­my rów­nież peany, tra­fią  do skrzyn­ki mailo­wej auto­ra. Wią­że się to z nie­bez­pie­czeń­stwem, że możesz nawet otrzy­mać jakąś odpo­wiedź, pro­po­zy­cję lub zostać wyzwa­ny na pojedynek.

     


    TY DECYDUJESZ, ILE ZAROBI AUTOR

    W życiu wydawcy nadchodzi ten krytyczny moment, kiedy trzeba zapłacić za opublikowany tekst.
    Po drugie żaden wydawca, tego nie lubi, bo chciałby wydawać wszystko z wyjątkiem pieniędzy.
    Po pierwsze musi on dokonać trudnej sztuki wyszacowania wartości artykułu, w oparciu o subiektywne kryteria, mogące być przecież krzywdzące.
    Aby pozbyć się tego pierwszego problemu, scedowaliśmy radość wyceny pracy redaktorów na czytelników.
    To Twoja decyzja wpływa na to :  czy będzie kaszanka, czy kawior ?
    Klikając na pieniążki poniżej przyznasz autorowi od 1 do 5 zł !

    Owego aktu sprawiedliwości możesz dokonać tylko raz ! 

    W rezultacie owych kliknięć, na koncie autora, pojawi się zagregowana kwota zadysponowanego przez czytelników wynagrodzenia (iloczyn średniej wyceny i liczby wyceniających).

    Te pieniądze w żaden sposób Cię nie obciążają. Nie są odejmowane, ani dodawane  do wartości Twojej subskrypcji. Nic cię zatem nie kosztują.

    Kierując się najwyższą starannością i uczciwością odpowiedz sobie na pytania :
    1. Ile jest warte, co przeczytałeś ?
    2. Na ile zmniejszyło strefę niewiedzy ?
    3. A może czytanie w ogóle zdeprecjonowało Twoje rozumienie świata?

    Dysponuj pieniędzmi pamiętając, że honorarium pomniejszone zostanie o podatek oraz składkę ubezpieczeniową, stanowiące razem ok. 48 proc. jego wartości.

    Frazy kluczowe ( tagi ) :

    Brak komentarzy

    Co o tym myślisz ?