Minionego listopada miało miejsce na Podhalu zdarzenie magiczne.
Nie ma w tym żadnej przenośni – wszak magia istnieje. Nikt nie wie jak działa, dajmy przykład: dwoje ludzi wchodzi do urzędu stanu cywilnego. Staje przed urzędnikiem z łańcuchem na szyi a ten im mówi: „Jesteście mężem i żoną”. I oni wychodzą z tego urzędu i są mężem i żoną, choć jeszcze kilka chwil wcześniej nie byli. Magia się dokonała. Cudowna transformacja.
Ponieważ magię dzielimy na białą (tą dobrą) i czarną (złą) ale przez to bardziej atrakcyjną, dalej będzie o czarnej.
ŻYCIE POŚMIERTNE
Otóż wyobraźmy sobie, że są ludzie, którzy mają jakieś życzenia, co do tego, kim chcieliby być po śmierci. Na przykład Jerzy Urban chciał być wazonem. I to marzenie mu się spełniło. Słowo honoru ! Widziałem na własne oczy, jak został wazonem. Dla większej jasności nawet napisano obok tego wazonu: Jerzy Urban.
Zapewne niektórzy ludzie roją sobie aby być pomnikami. Inni chcieliby być ulicami, placami, mostami. Można być jeszcze szkołą albo przedszkolem. Portem lotniczym, instytutem, fundacją. Nie spotkałem się aby ktoś chciał być jednak ogrodem zoologicznym, szpitalem psychiatrycznym, piaskownicą, huśtawką, wodotryskiem, trzepakiem albo no właśnie tunelem.
DZIURA LECHA ODSŁONIĘTA PRZEZ JAROSŁAWA
Akurat we wzmiankowaną listopadową sobotę Jarosław Kaczyński, bliźniaczo podobny do Lecha Kaczyńskiego ( oczywiście wtedy, kiedy Lech Kaczyński jeszcze żył. Potem ujawnione przez anatomopatologów różnice były dość znaczne. Podobno Lech nie miał całej głowy i nogi a Jarosław nadal nimi dysponuje) otwarł tunel, jak tunel, na trasie do Zakopanego, o długości 2 km z kilkoma metrami.
Byłby to zwykły tunel, gdyby w diabolicznym procesie kaczyzacji kraju, komuś nie wpadło do głowy, że ten właśnie tunel, taka dziura w górze na wylot owej góry, ciemna na początku a jasna u wylotu to jako żywo przypomina mu Lecha i Marię Kaczyńskich (wiemy, o których chodzi).
Jakże nieuczesane i obleśne musiały być skojarzenia tego, który skonsolidował Marię Kaczyńską z jamą poniżej wzgórka. Cóż to za obrzydliwy pomysł aby ten tunel, który zasadniczo w środku jest pusty, lub przy bardziej fizykalnym pojmowaniu sprawy, wypełniony kilometrowym fallicznym słupem smogu skorelować z Lechem Kaczyńskim ?
Jakiż to brak praktycznej wyobraźni. Jak czuć się będą ludzie, którzy z jednej strony wjeżdżać będą do jaskini a z drugiej będą wystrzeliwani z ciemności tunelowych na rozległą polanę oświetloną zakopiańskim słońcem. Poczują się, jak ejakulanci.
O ile oczywiście twórca tej idei mógł uważać, że jest dobra ( ja zawsze tak mniemam o swoich pomysłach) o tyle ci, którzy ją zaakceptowali a jednym z nich jest Jarosław Kaczyński, który magią uczynił tunel Lechem i Marią, powinien jednak ogarniać, że wyrządza świętej pamięci rodzinie stratę, jakiej nie da się przeboleć.
Transsubstancjacja słowem, działa w obie strony. Tunel staje się państwem Kaczyńskimi i w umysłach podróżujących owe mianownictwo powoduje, że Kaczyńscy stają się tunelem.
Aby uzmysłowić sobie, jak wielkie szkody wizerunkowe tego typu pomysły wyrządzają mitologii sekty drobiarsko-smoleńskiej uznać trzeba sprawę podstawową.
KATASTROFA IM. LECHA KACZYŃSKIEGO
Lech Kaczyński jest nikim bardziej niż patronem największej katastrofy komunikacyjnej w 1000-letniej historii tego kraju. Tak jest. Patronuje największemu blamażowi służb ochrony państwa. Samoloty prezydenckie, czy to wskutek zamachu, czy awarii, w szanujących się demokracjach po prostu nie spadają zabijając wszystkich pasażerów.
A Lech Kaczyński stał na czele państwa, które okazało się nieskuteczne i bezsilne w najistotniejszej sprawie – utrzymania go przy życiu. Dlatego nazywanie jakichkolwiek ciągów komunikacyjnych jego imieniem to się nie tylko źle kojarzy. Być może ma fatalne skutki o wymiarze dramatycznym — magicznej prominencji. Są na to dowody:
Przy skręcie w Aleję Lecha Kaczyńskiego w Bydgoszczy auto uderzyło w latarnię. Dwie osoby ciężko ranne. Komentarz pod artykułem na temat: „Kaczory do pieca!!!” Przypadek ? Nie sądzę. Na skrzyżowaniu ulic Toruńskiej i Lecha Kaczyńskiego też w Bydgoszczy doszło do zderzenia samochodów osobowych. Jednym z nich podróżowała rodzina z małymi dziećmi. Czarna magia działa ! Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w środę na ulicy Kaczyńskiego w Kielcach. Pijany kierowca jechał przez centrum Kielc. Po drodze uszkodził dwa inne auta. Sprawcę zatrzymali świadkowie, w tym strażnik miejski. Czy wolicjonalność pijanego kierowcy na pewno miała tu pierwszoplanowe znaczenie ? Około godz. 15 jadąca samochodem renault clio Monika G. na skrzyżowaniu ulic Wyszyńskiego i Lecha Kaczyńskiego nie udzieliła pierwszeństwa przejazdu. No i dzwon! Około godz. 8:50 na ul. Lecha Kaczyńskiego w Białej Podlaskiej zderzyły się ze sobą dwa samochody osobowe. Kierujący z ciężkimi obrażeniami trafili do szpitala. Fatum Kaczyńskiego !
Albo! Funkcjonariusz wydziału prewencji KMP w Lublinie zauważył kierującego toyotą, który dziwnie się zachowywał. Mężczyzna zepchnął policjanta do prawej krawędzi. Na rondzie im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie ustąpił pierwszeństwa. Następnie przejechał rondo przez środek. To wszystko to tylko za ostatnie pół roku.
Ten ostatni przykład ma wymiar szczególny. O ile, jak widać ryzyko jazdy ulicami Kaczyńskiego jest zwielokrotnione a przecież jedzie się nimi na wprost, nie wykonując na ogół niebezpiecznych manewrów, to mianowanie patrona katastrofy imiennikiem rond, po których jeździ się w kółko, niczym na karuzeli, które to ze swojej natury są kolizjogenne zakrawa na jakiś nekrofilityczny instynkt pomysłodawców takowego mianownictwa.
TROCHĘ WIĘCEJ WYCZUCIA
Nie nazywa się ośrodka leczenia uzależnień imieniem Jacka Kuronia, kliniki dróg oddechowych imieniem Religi a Szpitala Położniczego imieniem Alicji Tysiąc. Nawet najbardziej zatwardziałym racjonalistom takie nazwy brzmią złowróżbnie.
No i niekiedy śmiesznie, mam na myśli ten obiekt sportowy w Kozerkach, jednoznacznie kojarzący Lecha Kaczyńskiego z penisem, przepraszam tenisem.
Oczywiście powodem takiego kaczozwania i robienia Lecha na bóstwo, którym z całą pewnością nie był, jest zwykłe wyrachowanie. Chęć przypodobania się władzy, którą obecnie posiada ten drugi Kaczyński.
Jest on zdecydowanie bardziej piłsudskopodobny niż jego bliźniak. Zawłaszczanie przestrzeni publicznej dla Lecha wydaje się zatem bardzo nierozsądne. Może jej zabraknąć dla Jarosława. Jak już wszystko będzie Lechem, to co pozostanie dla Jarka ?! Pofolgujcie z tym lechosławieniem.
Zakładając, że Jarosław odejdzie w sposób naturalny a nie na przykład rozszarpany przez tłum, który wywlecze go z willi na Żoliborzu, której już nie będzie strzegło dzień i noc 40 policjantów, pisowska propaganda, już teraz powinna przysposabiać obiekty i wysilać pomyślunek, czym imię Jarosława Kaczyńskiego unieśmiertelnić.
KLEJNOT NARODOWY
Nie pozostawiamy was samych sobie. Skoro miejsca na Wawelu dla dwóch Kaczyńskich nie ma sugerujemy aby zwłoki Kaczyńskiego spopielić. Następnie korzystając z usług szwajcarskiej firmy Algordanza przerobić w najczystszy diament. Diament, z którym trzeba by pojechać do Antwerpii, gdzie miejscowa diaspora wiadomego wyznania, nada mu sznyt sześcisetkarataowego brylantu.
Klejnot ten można by wystawiać w Muzeum Narodowym za kuloodporną szybą. W komnacie z granatowego trawertynu na podłodze i ścianach, łączonego mosiądzem. Fugi połyskiwałyby niczym złoto, oświetlane dyskretnymi punktowymi halogenami. Oczywiście muzeum to rozwiązanie tymczasowe.
Nazajutrz po zgonie dekretem Dudy rozpoczniemy sypanie kopca, mauzoleum na Polach Mokotowskich, no bo na Żoliborzu to jest za mało miejsca. Byłoby to wzniesienie sławiące cnoty Jarosława. Wzniosłość, prostotę oraz spektakularność. Strzelisty niczym ołówek, wysoki jak wieża telewizyjna ostrosłup, na którym zamiast szczytu byłaby niecka z wodą (staw). Zbiornik jest konieczny ponieważ kaczeńce, są roślinami wodnymi i w naturalny sposób kojarzą się z osobą. Widzicie ten szczyt, który żółci się od tych kaczeńców, niczym słońce nad Warszawą ?
JAROSŁAW JĄDROWY
Ponieważ obiekty architektury drogowej już są Lecha, więc należy rozważyć czy w tej elektrowni atomowej, pierwszego reaktora jądrowego nie nazwać „Jarosław Kaczyński”. Chłodzony ciężką wodą „Jarosław Kaczyński” o mocy 400 gigawatów elektrycznych oświetla domy, przemysłowe obory i zakłady wulkanizacyjne na całym Mazowszu. Państwotwórczy obiekt na gigantyczną skalę o niezanikającej jasności.
Nie ubliżałoby też jego wielkości, gdyby któryś z tych czołgów, co to już je nawet mamy był niczym „Jarosław Twardy Kaczyński”. Czołgiści ukryci pod pancerzem „Jarosława Kaczyńskiego” parliby na wschód z mocą płyt kontynentalnych ale szybkością cwałującej kasztanki.
Dla prostych ludzi biuro architektoniczne dr Czesława Bieleckiego, tego od budynku telewizji na Woronicza, mogłoby stworzyć projekt domku półrodzinnego wzorowanego na konstrukcji z Żoliborza w manierze tych bez zezwolenia — do 70 metrów kwadratowych. Projekt „Jarosław Kaczyński Całoroczny” dla singla lub samotnej matki, zawojowałby rynek małej deweloperki. Parterowy, schludny, oszczędny.
Jednak ten nowy wspaniały świat kopców, reaktorów i domków Jarosławem Kaczyńskim zwanych, tak naprawdę, rzeczywiście będzie wspaniały z zupełnie innego powodu. Żywego Jarosława Kaczyńskiego na nim już nie będzie.
Napisał:
Robert Jaruga
NOTA REDAKCYJNA
Nota Redakcyjna, to stopień doskonałości tekstu, jaką zdaniem zespołu redakcyjnego osiągnął autor mozoląc się przy komputerze.
Ów stopień wyrażamy w procentach, ponieważ wszystko, co zawiera procenty jest dużo bardziej godne uwagi niż to, co procentów nie zawiera, vide piwo bezalkoholowe.
Idealny tekst, czyli taki, który nie istnieje otrzymałby
100 PROCENT
Dziś dajemy:
Ponieważ :
- sprawa jest na miarę być albo nie być narodu.
Brakuje nam jednak, tego o co w każdym dobrym kryminale chodzi – mianowicie, kto zabił ?
Bez tych personaliów, nie można powiedzieć, że tekst jest stuprocentowy, bo nie jest.
O AUTORZE :
Jest sukcesem reprodukcyjnym ojca Józefa i matki Marii. Jasno z tego wynika, że urodził się w świętej rodzinie. Skończył dziennikarstwo w Warszawie i nauki polityczne w Hamburgu.
Wolno mu więc o sobie mówić, że jest prawdziwym hamburgerem. Pociesza go, że składa się z inteligentnej materii o masie 1300 gramów (waga mózgu).
Martwi, że zliczając masę 7,3 miliarda mózgów zamieszkujących Ziemię wychodzi, że inteligentna materia stanowi pomijalny procent materii nieinteligentnej, z której składa się makrokosmos.
(Perfekcyjny w pielęgnacji swej intelektualnej niezależności – przyp. red).
Nawkładaj Autorowi ile wlezie
Formularz Kontaktowy
SKOMENTUJ
ALE…
Możesz zamieścić swój komentarz poniżej. Być może obraźliwy, prześmiewczy a nawet wulgarny pod warunkiem, że podpiszesz go własnym imieniem i nazwiskiem figurującymi w dokumentach metrykalnych.
Wszelkie komentarze, których autorzy wstydzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozumiemy niechęć do wyjawiania swoich danych, będą usuwane.
Jeżeli czujesz potrzebę nawsadzania autorowi bezpośrednio a chciałbyś być anonimowy, użyj formularza kontaktowego powyżej.
Twoje uwagi, zgryźliwości oraz jak przypuszczamy również peany, trafią do skrzynki mailowej autora. Wiąże się to z niebezpieczeństwem, że możesz nawet otrzymać jakąś odpowiedź, propozycję lub zostać wyzwany na pojedynek.