Dawno nie czepialiśmy się pana Prymasa Polski.
Mało kto wie, że nie jest już nim Józef Glemp ( nie żyje) ale abp Wojciech Polak. Nie jest to szczególnie dziwne. Polak jest osobowością nie zapadającą w pamięć. Przypuszczalnie nie gości w świadomości zbiorowej Polaków, gdyż absolutnie się na Józefa Glempa nie nadaje. Wynika to z biologicznych możliwości populacji narodu, które nie są aż takie, aby w jednym stuleciu wykreować ze swojej puli genów, kilka jednostek na miarę prymasa tysiąclecia.
PRYMAS RYDZYK
Oczywiście rzeczywistym prymasem, choć nie tytularnym, jest teraz ks. dr ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk z zakonu świętego Alfonsa (redemptoryści). Biskup Polak, co by nie gadać, to raczej parodia prymasa, która nadzwyczajną siłą okoliczności, opatrzności bym w to nie mieszał, uzyskała ową lukratywną godność.
POLAK NIE ŚPI
Polak właśnie dał powód do krytyki. W swoim adwentowym liście pasterskim, ustosunkowuje się do spraw bardzo ważnych. Istotniejszych niż aborcja, in vitro oraz kwestia jedzenia świniaka w środy. Spraw pochłaniających nas przez 1/3 życia, 8 godzi na dobę, kiedy śpimy.
Do tej pory chrześcijaństwo polskie nie stygmatyzowało tej sfery naszej wolności. W każdym razie ustami pierwszego po papieżu. Jan Paweł II zapytany ongiś przez dzieci w Krakowie : Co mu się śni ? odpowiedział, że nic mu się nieśni i tak jest dobrze. Przypuszczalnie kłamał. Nikt nie potrafi udowodnić, że coś mu się śniło lub nie śniło. Papież mógł o tym wiedzieć i liczyć na bezkarność swojego łgarstwa.
W liście adwentowym odczytanym wszystkim wiernym i tym którzy znaleźli się w kościołach przez pomyłkę, ksiądz Polak wyjawił :
„Sen to symbol życiowego odrętwienia, bierności i wycofania, a także nieumiejętności czytania Bożych znaków w swoim życiu. To również obraz oddalenia człowieka od Boga i niewiary. Warto na początku Adwentu zadać sobie pytanie: co dziś jest moim duchowym snem ? Tak ! W Adwencie chodzi właśnie o to, by powstać ze snu.”
Zacznijmy od tego, z czym trzeba się z prymasem zgodzić aby powód dla którego zgodzić się z nim nie można stał się jasny.
ZASPANA PLANETA
Rzeczywiście sen to potężna strata czasu. Przez miliardy godzin dziennie ludzkość na tej planecie śpi. A przecież mogłaby dokonywać tylu wzniosłych rzeczy. Ile homilii można by wygłosić, ile mszy odprawić i przyjąć darowizn. Gdybyśmy, jako gatunek przestali spać, dajmy na to trzysta lat temu, dziś osiągnęlibyśmy już poziom rozwoju, jaki będzie w roku 2122 a może nawet 2123. Nie chodzi tylko o sam fakt lenistwa ale o zasoby Ziemi, które inwestujemy bezproduktywnie.
W każdym domu musi być jakaś sypialnia, oraz te wszystkie kołdry i szlafmyce. Moglibyśmy się bez nich obyć gdyby nie to, że chce nam się spać. Łóżka to meble, w których baraszkuje nieczystość, lenistwo, nieumiarkowanie a może nawet chciwość. 4 spośród 7 grzechów głównych. Pomyślmy też o tych rujnujących zdrowie środkach nasennych, które bierzemy aby zasnąć kiedy nie możemy. Cywilizowane społeczeństwa wydają 50 mld dolarów rocznie na artykuły wspomagające sen. Oraz o substancjach pobudzających, potrzebnych kiedy spać nam się chce ale spać nie wolno. Cysterny kawy oraz napojów energetycznych wlewanych do przewodów pokarmowych aby pozbyć się porannego otępienia. Kosztuje to pewnie drugie tyle.
Oprócz destruktywnych aspektów ekonomicznych, spanie ma również mroczny atrybut psychiczny. Przez stulecia przyciągał on błyskotliwych dziwaków, nieżyciowych fiksatów, gotowych zaryzykować karierę dla zagadki, na której rozwikłanie mieli nikłe szanse. Dlaczego śpimy i po co śnimy do jasnej cholery !
Sen jest bodajże najmniej przejrzystym, najtrudniej dającym się pojąć przedmiotem refleksji naukowej, której zresztą do czasów Zygmunta Freuda, czyli przełomu XIX i XX wieku w ogóle nie było. To Freud, jako pierwszy zaczął opowiadać studentom o snach, wywołując konsternację, szyderstwa i podejrzenia, że pan profesor postradał zmysły.
FALLUS SENNY
Teoria Freuda była zasadniczo prosta. Treści marzeń sennych stanowią wyparte życzenia, przede wszystkim natury seksualnej. Śniące się młoty, miotły, pałki, siekiery, kije golfowe, świeczki, noże oraz krawaty — interpretowane były przez uczonego, jako symbole falliczne. Paralele penisów w stanie erekcji. Było to oczywiste w kontekście nocnych polucji towarzyszących podobnym obrazom, o czym dużo wie zapewne abp. Polak i inni księża z własnych doświadczeń.
Freud przypuszczał, iż śniące się puszki, puzderka, szkatułki, szafy, deski kloaczne i również stodoły to symbole waginalne. Dokonywał rzekomo pomiarów drgań waginy, skorelowanych z takimi marzeniami sennymi. Eksperymenty wykazały, że sennym orgazmom u kobiet odpowiadają rzeczywiste reakcje fizjologiczne.
No i w końcu hipotetyzował, że jeżeli śnisz drabinę, chodzisz po schodach, wspinasz się po linie we śnie to dlatego, że skrępowany konwenansami na jawie, nie odbywasz stosunków homo, kazirodczych lub zoofilnych a bardzo byś chciał.
Freud wydatkował na racjonalizujące sny badania wiele cierpliwości, starając się porzucić uprzedzenia, dochodząc w końcu do przekonania, że jednak nie sformułował jedynie słusznej teorii. Godna podziwu autokrytyka.
ZBRODNICZE SNY
Obecnie, co wynika też z pospolitego doświadczenia, przyjmujemy, że nie znamy żadnych jednoznacznych praw według których kształtują się sny. Nawet jeżeli w jakimś stopniu zgadzamy się z Freudem, jest to tylko jakiś stopień.
Zgodzić się zatem można z postulatem księdza Polaka, że sny to diabelski wynalazek. Mają bowiem wiele złych właściwości: brak logiki, wątpliwą moralność, złą konstrukcję, jawną absurdalność, tudzież bezsensowność. Większość ludzi utrzymuje, że są bezwartościowe lub wręcz głupie. Zapomina o nich szybko, niemal natychmiast po przebudzeniu.
Natomiast przyznajmy to przed samym sobą. Nie starczyłoby dla nas więzień, gdyby to czego dokonujemy w snach, działo się rzeczywiście. Ba ! Ile razy sami zostaliśmy zjedzeni, okaleczeni lub utopieni w klozecie i pływaliśmy w gównie !? Jeżeli Freud miał choć trochę rację, że przed czym powstrzymujemy się na jawie, przychodzi do nas we śnie, to sny mają doniosłą rolę dekryminalizującą i kompensującą. Opróżniają rezerwuary zła, które nie dokonuje się w prawdziwym życiu.
Ksiądz Polak preferując życie na jawie, nad to w marzeniach sennych, przecenia otaczającą go rzeczywistość. Jak mniema zapewne jest ona pełna boskiego sensu, sprawiedliwości oraz kartezjuszowskiej przyczynowości, gdzie zło jest piętnowane a dobro nagradzane. Nic bardziej błędnego proszę księdza ! Atoli rzeczywistość jest absurdalna, układa się w ciąg zdarzeń, które determinowane są nieprzewidywalnymi, nagłymi i na ogół przykrymi przypadkami.
Wypadki komunikacyjne, pożary, kradzieże, awaria opony, choroby, wdepnięcie w psią kupę, wojny, opryszczka, kalectwo oraz zatęchłe jajka od kur z chowu klatkowego i w końcu śmierć powodują, że ludzie uciekają od rzeczywistości w sen. Niekiedy jest to sen, z którego nie chcą się obudzić.
NIE LEPIEJ NA JAWIE
Większość naszej populacji nie chwali dnia z nastaniem słońca. Otwierając oczy po przebudzeniu, nie dziękuje stwórcy za kolejny darowany dzień. Na ogół bowiem oznacza on konieczność zmagań z niepomyślnym środowiskiem i uciążliwą biosferą.
Jeszcze jedno. Śniąc, rzadko odnosimy wrażenie, że śpimy. Kiedy do Marka Raczkowskiego, słynnego rysownika z „Przekroju” przyszedł we śnie Pan Bóg i powiedział, że „to nie sen” artysta był owym faktem psychicznym bardzo poruszony. Narysował nawet inspirowany „ tym snem / nie snem” satyryczny obrazek , który przeszedł do historii.
To znamienne w kontekście obecnych badań antropologicznych ludów prymitywnych, które twierdzą, że sen nie istnieje. Jaskiniowe umysły naszych nieodległych przodków nie odróżniały jawy od snu. Podobnie zapewne uważają zwierzęta, nie zdolne do formułowania symbolami zjawisk abstrakcyjnych. Sen i nie sen to to samo kontinuum przestrzenno-czasowe nieoddzielone wyraźnymi granicami.
Stąd też kolejne przypuszczenie. Zapadanie w sen może być tak naprawdę przebudzeniem z tej rzeczywistości, którą uznajemy za jawę. Sny mogą być prawdziwe a abp. Polak nie koniecznie.
Poruszając problem, mam w tym osobisty interes. Odnoszę wrażenie, że owa krucjata przeciw śnieniu, nie rozpoczęła się adwentowym listem Polaka. Kościół zrobił już krok dalej dokonując zamachu na moje prawo do snu.
JA CHCĘ SPAĆ
Znajdująca się obok w Piastowie (gdzie mieszkam) przy ul. E. Orzeszkowej dzwonnica placówki misyjnej pod wezwaniem św. Michała, cztery razy, kiedy osiągam fazę snu REM — wali w dzwony, wytrącając mnie z najsłodszych marzeń. O 6 ranu, kiedy po nocnej zmianie przy klawiaturze kładę się spać, koło 10 jeżeli jest pogrzeb, w samo południe i potem też koło 14, kiedy przysługuje mi jeszcze pół godziny letargu.
Skutki są opłakane. Zamiast łąk, na których hasają baranki i bzyczą świtezianki dziewice, śnią mi się potem jakieś kościoły w płomieniach spowite chmurami dymu. W ich wnętrzach walają się zwłoki pozbawione kończyn a ściany oblepione są fragmentami ludzkich tkanek. Z ambony peroruje ksiądz proboszcz na temat przykrości związanych z przeżywaną przez niego menopauzą. Coś strasznego ! Dajcie ludziom spać !
Napisał:
Robert Jaruga
NOTA REDAKCYJNA
Nota Redakcyjna, to stopień doskonałości tekstu, jaką zdaniem zespołu redakcyjnego osiągnął autor mozoląc się przy komputerze.
Ów stopień wyrażamy w procentach, ponieważ wszystko, co zawiera procenty jest dużo bardziej godne uwagi niż to, co procentów nie zawiera, vide piwo bezalkoholowe.
Idealny tekst, czyli taki, który nie istnieje otrzymałby
100 PROCENT
Dziś dajemy:
Ponieważ :
- sprawa jest na miarę być albo nie być narodu.
Brakuje nam jednak, tego o co w każdym dobrym kryminale chodzi – mianowicie, kto zabił ?
Bez tych personaliów, nie można powiedzieć, że tekst jest stuprocentowy, bo nie jest.

O AUTORZE :
Jest sukcesem reprodukcyjnym ojca Józefa i matki Marii. Jasno z tego wynika, że urodził się w świętej rodzinie. Skończył dziennikarstwo w Warszawie i nauki polityczne w Hamburgu.
Wolno mu więc o sobie mówić, że jest prawdziwym hamburgerem. Pociesza go, że składa się z inteligentnej materii o masie 1300 gramów (waga mózgu).
Martwi, że zliczając masę 7,3 miliarda mózgów zamieszkujących Ziemię wychodzi, że inteligentna materia stanowi pomijalny procent materii nieinteligentnej, z której składa się makrokosmos.
(Perfekcyjny w pielęgnacji swej intelektualnej niezależności – przyp. red).
Nawkładaj Autorowi ile wlezie
Formularz Kontaktowy
SKOMENTUJ
ALE…
Możesz zamieścić swój komentarz poniżej. Być może obraźliwy, prześmiewczy a nawet wulgarny pod warunkiem, że podpiszesz go własnym imieniem i nazwiskiem figurującymi w dokumentach metrykalnych.
Wszelkie komentarze, których autorzy wstydzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozumiemy niechęć do wyjawiania swoich danych, będą usuwane.
Jeżeli czujesz potrzebę nawsadzania autorowi bezpośrednio a chciałbyś być anonimowy, użyj formularza kontaktowego powyżej.
Twoje uwagi, zgryźliwości oraz jak przypuszczamy również peany, trafią do skrzynki mailowej autora. Wiąże się to z niebezpieczeństwem, że możesz nawet otrzymać jakąś odpowiedź, propozycję lub zostać wyzwany na pojedynek.