8:00 — 19:00

Pra­cu­je­my Ponie­dzia­łek — Sobota

+48 668 935 668

Dzwoń w Każ­dej Sprawie.Tu i Teraz!

NIE GRZESZY KTO ŚPI a

Dawno nie czepialiśmy się pana Prymasa Polski.

Mało kto wie, że nie jest już nim Józef Glemp ( nie żyje) ale abp Woj­ciech Polak. Nie jest to szcze­gól­nie dziw­ne. Polak jest oso­bo­wo­ścią nie zapa­da­ją­cą w pamięć. Przy­pusz­czal­nie nie gości w świa­do­mo­ści zbio­ro­wej Pola­ków, gdyż abso­lut­nie się na Józe­fa Glem­pa nie nada­je. Wyni­ka to z bio­lo­gicz­nych moż­li­wo­ści popu­la­cji naro­du, któ­re nie są aż takie, aby w jed­nym stu­le­ciu wykre­ować ze swo­jej puli genów, kil­ka jed­no­stek na mia­rę pry­ma­sa tysiąclecia.

PRYMAS RYDZYK

Oczy­wi­ście rze­czy­wi­stym pry­ma­sem, choć nie tytu­lar­nym, jest teraz ks. dr ojciec dyrek­tor Tade­usz Rydzyk z zako­nu świę­te­go Alfon­sa (redemp­to­ry­ści). Biskup Polak, co by nie gadać, to raczej paro­dia pry­ma­sa, któ­ra nad­zwy­czaj­ną siłą oko­licz­no­ści, opatrz­no­ści bym w to nie mie­szał, uzy­ska­ła ową lukra­tyw­ną godność.

POLAK NIE ŚPI

Polak wła­śnie dał powód do kry­ty­ki. W swo­im adwen­to­wym liście paster­skim, usto­sun­ko­wu­je się do spraw bar­dzo waż­nych. Istot­niej­szych niż abor­cja, in vitro oraz kwe­stia jedze­nia świ­nia­ka w śro­dy. Spraw pochła­nia­ją­cych nas przez 1/3 życia, 8 godzi na dobę, kie­dy śpimy.

Do tej pory chrze­ści­jań­stwo pol­skie nie styg­ma­ty­zo­wa­ło tej sfe­ry naszej wol­no­ści. W każ­dym razie usta­mi pierw­sze­go po papie­żu. Jan Paweł II zapy­ta­ny ongiś przez dzie­ci w Kra­ko­wie : Co mu się śni ? odpo­wie­dział, że nic mu się nie­śni i tak jest dobrze. Przy­pusz­czal­nie kła­mał. Nikt nie potra­fi udo­wod­nić, że coś mu się śni­ło lub nie śni­ło. Papież mógł o tym wie­dzieć i liczyć na bez­kar­ność swo­je­go łgarstwa.

W liście adwen­to­wym odczy­ta­nym wszyst­kim wier­nym i tym któ­rzy zna­leź­li się w kościo­łach przez pomył­kę,  ksiądz Polak wyjawił :

Sen to sym­bol życio­we­go odrę­twie­nia, bier­no­ści i wyco­fa­nia, a tak­że nie­umie­jęt­no­ści czy­ta­nia Bożych zna­ków w swo­im życiu. To rów­nież obraz odda­le­nia czło­wie­ka od Boga i nie­wia­ry. War­to na począt­ku Adwen­tu zadać sobie pyta­nie: co dziś jest moim ducho­wym snem ? Tak ! W Adwen­cie cho­dzi wła­śnie o to, by powstać ze snu.”

Zacznij­my od tego, z czym trze­ba się z pry­ma­sem zgo­dzić aby powód dla któ­re­go zgo­dzić się z nim nie moż­na  stał się jasny.

ZASPANA PLANETA

Rze­czy­wi­ście sen to potęż­na stra­ta cza­su. Przez miliar­dy godzin dzien­nie ludz­kość na tej pla­ne­cie śpi. A prze­cież mogła­by doko­ny­wać tylu wznio­słych rze­czy. Ile homi­lii moż­na by wygło­sić, ile mszy odpra­wić i przy­jąć daro­wizn. Gdy­by­śmy, jako gatu­nek prze­sta­li spać, daj­my na to trzy­sta lat temu, dziś osią­gnę­li­by­śmy już poziom roz­wo­ju, jaki będzie w roku 2122 a może nawet 2123. Nie cho­dzi tyl­ko o sam fakt leni­stwa ale o zaso­by Zie­mi, któ­re inwe­stu­je­my bezproduktywnie.

W każ­dym domu musi być jakaś sypial­nia, oraz te wszyst­kie koł­dry i szlaf­my­ce. Mogli­by­śmy się bez nich obyć gdy­by nie to, że chce nam się spać. Łóż­ka to meble, w któ­rych barasz­ku­je nie­czy­stość, leni­stwo, nie­umiar­ko­wa­nie a może nawet chci­wość. 4 spo­śród 7 grze­chów głów­nych. Pomyśl­my też o tych ruj­nu­ją­cych zdro­wie środ­kach nasen­nych, któ­re bie­rze­my aby zasnąć kie­dy nie może­my. Cywi­li­zo­wa­ne spo­łe­czeń­stwa wyda­ją 50 mld dola­rów rocz­nie na arty­ku­ły wspo­ma­ga­ją­ce sen. Oraz o sub­stan­cjach pobu­dza­ją­cych, potrzeb­nych kie­dy spać nam się chce ale spać nie wol­no. Cyster­ny kawy oraz napo­jów ener­ge­tycz­nych wle­wa­nych do prze­wo­dów pokar­mo­wych aby pozbyć się poran­ne­go otę­pie­nia. Kosz­tu­je to pew­nie dru­gie tyle.

Oprócz destruk­tyw­nych aspek­tów eko­no­micz­nych, spa­nie ma rów­nież mrocz­ny atry­but psy­chicz­ny. Przez stu­le­cia przy­cią­gał on bły­sko­tli­wych dzi­wa­ków,  nie­ży­cio­wych fik­sa­tów, goto­wych zary­zy­ko­wać karie­rę dla zagad­ki, na któ­rej roz­wi­kła­nie mie­li nikłe szan­se. Dla­cze­go śpi­my i po co śni­my do jasnej cholery !

Sen jest bodaj­że naj­mniej przej­rzy­stym, naj­trud­niej dają­cym się pojąć przed­mio­tem reflek­sji nauko­wej, któ­rej zresz­tą do cza­sów Zyg­mun­ta Freu­da, czy­li prze­ło­mu XIX i XX wie­ku w ogó­le nie było. To Freud, jako pierw­szy zaczął opo­wia­dać stu­den­tom o snach, wywo­łu­jąc kon­ster­na­cję, szy­der­stwa i podej­rze­nia, że pan pro­fe­sor postra­dał zmysły.

FALLUS SENNY

Teo­ria Freu­da była zasad­ni­czo pro­sta. Tre­ści marzeń sen­nych sta­no­wią wypar­te życze­nia, przede wszyst­kim natu­ry sek­su­al­nej. Śnią­ce się mło­ty, mio­tły, pał­ki, sie­kie­ry, kije gol­fo­we,  świecz­ki, noże oraz kra­wa­ty — inter­pre­to­wa­ne były przez uczo­ne­go, jako sym­bo­le fal­licz­ne. Para­le­le peni­sów w sta­nie erek­cji. Było to oczy­wi­ste w kon­tek­ście noc­nych polu­cji towa­rzy­szą­cych podob­nym obra­zom,  o czym dużo wie zapew­ne abp. Polak i inni księ­ża z wła­snych doświadczeń.

Freud przy­pusz­czał, iż śnią­ce się pusz­ki, puz­der­ka, szka­tuł­ki, sza­fy, deski klo­acz­ne i rów­nież sto­do­ły to sym­bo­le wagi­nal­ne. Doko­ny­wał rze­ko­mo pomia­rów drgań wagi­ny, sko­re­lo­wa­nych z taki­mi marze­nia­mi sen­ny­mi. Eks­pe­ry­men­ty wyka­za­ły, że sen­nym orga­zmom u kobiet odpo­wia­da­ją rze­czy­wi­ste reak­cje fizjologiczne.

No i w koń­cu hipo­te­ty­zo­wał, że jeże­li śnisz dra­bi­nę, cho­dzisz po scho­dach, wspi­nasz się po linie we śnie to dla­te­go, że skrę­po­wa­ny kon­we­nan­sa­mi na jawie, nie odby­wasz sto­sun­ków homo, kazi­rod­czych lub zoo­fil­nych a bar­dzo byś chciał.

Freud wydat­ko­wał na racjo­na­li­zu­ją­ce sny bada­nia wie­le cier­pli­wo­ści, sta­ra­jąc się porzu­cić uprze­dze­nia, docho­dząc w koń­cu do prze­ko­na­nia, że jed­nak nie sfor­mu­ło­wał jedy­nie słusz­nej teo­rii. God­na podzi­wu autokrytyka.

ZBRODNICZE SNY

Obec­nie, co wyni­ka też z pospo­li­te­go doświad­cze­nia, przyj­mu­je­my, że nie  zna­my żad­nych jed­no­znacz­nych praw według któ­rych kształ­tu­ją się sny. Nawet jeże­li w jakimś stop­niu zga­dza­my się z Freu­dem,  jest to tyl­ko jakiś stopień.

Zgo­dzić się zatem moż­na z postu­la­tem księ­dza Pola­ka, że sny to dia­bel­ski wyna­la­zek. Mają bowiem wie­le złych wła­ści­wo­ści: brak logi­ki, wąt­pli­wą moral­ność, złą kon­struk­cję, jaw­ną absur­dal­ność, tudzież bez­sen­sow­ność. Więk­szość ludzi utrzy­mu­je, że są bez­war­to­ścio­we lub wręcz głu­pie. Zapo­mi­na o nich szyb­ko, nie­mal natych­miast po przebudzeniu.

Nato­miast przy­znaj­my to przed samym sobą. Nie star­czy­ło­by dla nas wię­zień, gdy­by to cze­go doko­nu­je­my w snach, dzia­ło się rze­czy­wi­ście. Ba ! Ile razy sami zosta­li­śmy zje­dze­ni, oka­le­cze­ni lub uto­pie­ni w klo­ze­cie i pły­wa­li­śmy w gów­nie !?  Jeże­li Freud miał choć tro­chę rację, że przed czym powstrzy­mu­je­my się na jawie, przy­cho­dzi do nas we śnie, to sny mają donio­słą rolę dekry­mi­na­li­zu­ją­cą i kom­pen­su­ją­cą. Opróż­nia­ją rezer­wu­ary zła, któ­re nie doko­nu­je się w praw­dzi­wym życiu.

Ksiądz Polak pre­fe­ru­jąc życie na jawie,  nad to w marze­niach sen­nych, prze­ce­nia ota­cza­ją­cą go rze­czy­wi­stość. Jak mnie­ma zapew­ne jest ona peł­na boskie­go sen­su, spra­wie­dli­wo­ści oraz kar­te­zju­szow­skiej przy­czy­no­wo­ści, gdzie zło jest pięt­no­wa­ne a dobro nagra­dza­ne. Nic bar­dziej błęd­ne­go pro­szę księ­dza ! Ato­li rze­czy­wi­stość jest absur­dal­na, ukła­da się w ciąg zda­rzeń, któ­re deter­mi­no­wa­ne są nie­prze­wi­dy­wal­ny­mi, nagły­mi i na ogół przy­kry­mi przypadkami.

Wypad­ki komu­ni­ka­cyj­ne, poża­ry, kra­dzie­że, awa­ria opo­ny, cho­ro­by, wdep­nię­cie w psią kupę, woj­ny, opryszcz­ka, kalec­two oraz zatę­chłe jaj­ka od kur z cho­wu klat­ko­we­go i w koń­cu śmierć powo­du­ją, że ludzie ucie­ka­ją od rze­czy­wi­sto­ści w sen. Nie­kie­dy jest to sen, z któ­re­go nie chcą się obudzić.

NIE LEPIEJ NA JAWIE

Więk­szość naszej popu­la­cji nie chwa­li dnia z nasta­niem słoń­ca. Otwie­ra­jąc oczy po prze­bu­dze­niu, nie dzię­ku­je stwór­cy za kolej­ny daro­wa­ny dzień. Na ogół bowiem ozna­cza on koniecz­ność zma­gań z nie­po­myśl­nym śro­do­wi­skiem i uciąż­li­wą biosferą.

Jesz­cze jed­no. Śniąc, rzad­ko odno­si­my wra­że­nie, że śpi­my. Kie­dy do Mar­ka Racz­kow­skie­go, słyn­ne­go rysow­ni­ka z „Prze­kro­ju” przy­szedł we śnie Pan Bóg i powie­dział, że „to nie sen” arty­sta był owym fak­tem psy­chicz­nym bar­dzo poru­szo­ny. Nary­so­wał nawet inspi­ro­wa­ny „ tym snem / nie snem” saty­rycz­ny obra­zek , któ­ry prze­szedł do historii.

To zna­mien­ne w kon­tek­ście obec­nych badań antro­po­lo­gicz­nych ludów pry­mi­tyw­nych, któ­re twier­dzą, że sen nie ist­nie­je. Jaski­nio­we umy­sły naszych nie­od­le­głych przod­ków nie odróż­nia­ły jawy od snu. Podob­nie zapew­ne uwa­ża­ją zwie­rzę­ta, nie zdol­ne do for­mu­ło­wa­nia sym­bo­la­mi zja­wisk abs­trak­cyj­nych. Sen i nie sen to to samo kon­ti­nu­um prze­strzen­no-cza­so­we nie­od­dzie­lo­ne wyraź­ny­mi granicami.

Stąd też kolej­ne przy­pusz­cze­nie. Zapa­da­nie w sen może być tak napraw­dę prze­bu­dze­niem z tej rze­czy­wi­sto­ści, któ­rą uzna­je­my za jawę. Sny mogą być praw­dzi­we a abp. Polak nie koniecznie.

Poru­sza­jąc pro­blem, mam w  tym oso­bi­sty inte­res. Odno­szę wra­że­nie, że owa kru­cja­ta prze­ciw śnie­niu, nie roz­po­czę­ła się adwen­to­wym listem Pola­ka.  Kościół zro­bił już krok dalej doko­nu­jąc zama­chu na moje pra­wo do snu.

JA CHCĘ SPAĆ

Znaj­du­ją­ca się obok w Pia­sto­wie (gdzie miesz­kam) przy ul. E. Orzesz­ko­wej dzwon­ni­ca pla­ców­ki misyj­nej pod wezwa­niem św. Micha­ła, czte­ry razy, kie­dy osią­gam fazę snu REM —  wali w dzwo­ny, wytrą­ca­jąc mnie z naj­słod­szych marzeń. O 6 ranu, kie­dy po noc­nej zmia­nie przy kla­wia­tu­rze kła­dę się spać, koło 10 jeże­li jest pogrzeb, w samo połu­dnie i potem też koło 14, kie­dy przy­słu­gu­je mi jesz­cze pół godzi­ny letargu.

Skut­ki są opła­ka­ne. Zamiast łąk, na któ­rych hasa­ją baran­ki i bzy­czą świ­te­zian­ki dzie­wi­ce, śnią mi się potem jakieś kościo­ły w pło­mie­niach spo­wi­te chmu­ra­mi dymu. W ich wnę­trzach wala­ją się zwło­ki pozba­wio­ne koń­czyn a ścia­ny oble­pio­ne są frag­men­ta­mi ludz­kich tka­nek. Z ambo­ny pero­ru­je ksiądz pro­boszcz na temat przy­kro­ści zwią­za­nych z prze­ży­wa­ną przez nie­go meno­pau­zą. Coś strasz­ne­go ! Daj­cie ludziom spać !

Napisał:

Robert Jaruga

NOTA REDAKCYJNA

Nota Redak­cyj­na, to sto­pień  dosko­na­ło­ści tek­stu, jaką zda­niem zespo­łu redak­cyj­ne­go osią­gnął autor mozo­ląc się przy komputerze.

Ów sto­pień wyra­ża­my w pro­cen­tach, ponie­waż wszyst­ko, co zawie­ra pro­cen­ty jest dużo bar­dziej god­ne uwa­gi niż to, co pro­cen­tów nie zawie­ra,  vide piwo bezalkoholowe.

Ide­al­ny tekst, czy­li taki, któ­ry nie ist­nie­je otrzymałby

100 PROCENT

Dziś dajemy:

0

Ponieważ :

- spra­wa jest na mia­rę być albo nie być narodu.

Bra­ku­je nam jed­nak, tego o co w każ­dym dobrym kry­mi­na­le cho­dzi – mia­no­wi­cie, kto zabił ?

Bez tych per­so­na­liów, nie moż­na powie­dzieć, że tekst jest stu­pro­cen­to­wy, bo nie jest.

O AUTORZE :

Jest suk­ce­sem repro­duk­cyj­nym ojca Józe­fa i mat­ki Marii. Jasno z tego wyni­ka, że uro­dził się w świę­tej rodzi­nie. Skoń­czył dzien­ni­kar­stwo w War­sza­wie i nauki poli­tycz­ne w Hamburgu.

Wol­no mu więc o sobie mówić, że jest praw­dzi­wym ham­bur­ge­rem. Pocie­sza go, że skła­da się z inte­li­gent­nej mate­rii o masie 1300 gra­mów (waga mózgu).

Mar­twi, że zli­cza­jąc masę 7,3 miliar­da mózgów zamiesz­ku­ją­cych Zie­mię wycho­dzi, że inte­li­gent­na mate­ria sta­no­wi pomi­jal­ny pro­cent mate­rii nie­in­te­li­gent­nej, z któ­rej skła­da się makrokosmos.

(Per­fek­cyj­ny w pie­lę­gna­cji swej inte­lek­tu­al­nej nie­za­leż­no­ści – przyp. red).

ZOSTAŃ AUTOREM 

bądź jednym z nas

Nawkładaj Autorowi ile wlezie


Formularz Kontaktowy

    SKOMENTUJ


    ALE…

    Możesz zamie­ścić swój komen­tarz  poni­żej. Być może obraź­li­wy, prze­śmiew­czy a nawet wul­gar­ny pod warun­kiem, że pod­pi­szesz go wła­snym imie­niem i nazwi­skiem figu­ru­ją­cy­mi w  doku­men­tach metrykalnych.
    Wszel­kie komen­ta­rze, któ­rych auto­rzy wsty­dzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozu­mie­my nie­chęć do wyja­wia­nia swo­ich danych, będą usuwane.
    Jeże­li czu­jesz potrze­bę nawsa­dza­nia auto­ro­wi bez­po­śred­nio a chciał­byś być ano­ni­mo­wy, użyj for­mu­la­rza kon­tak­to­we­go powyżej.
    Two­je uwa­gi, zgryź­li­wo­ści oraz jak przy­pusz­cza­my rów­nież peany, tra­fią  do skrzyn­ki mailo­wej auto­ra. Wią­że się to z nie­bez­pie­czeń­stwem, że możesz nawet otrzy­mać jakąś odpo­wiedź, pro­po­zy­cję lub zostać wyzwa­ny na pojedynek.

     


    TY DECYDUJESZ, ILE ZAROBI AUTOR

    W życiu wydawcy nadchodzi ten krytyczny moment, kiedy trzeba zapłacić za opublikowany tekst.
    Po drugie żaden wydawca, tego nie lubi, bo chciałby wydawać wszystko z wyjątkiem pieniędzy.
    Po pierwsze musi on dokonać trudnej sztuki wyszacowania wartości artykułu, w oparciu o subiektywne kryteria, mogące być przecież krzywdzące.
    Aby pozbyć się tego pierwszego problemu, scedowaliśmy radość wyceny pracy redaktorów na czytelników.
    To Twoja decyzja wpływa na to :  czy będzie kaszanka, czy kawior ?
    Klikając na pieniążki poniżej przyznasz autorowi od 1 do 5 zł !

    Owego aktu sprawiedliwości możesz dokonać tylko raz ! 

    W rezultacie owych kliknięć, na koncie autora, pojawi się zagregowana kwota zadysponowanego przez czytelników wynagrodzenia (iloczyn średniej wyceny i liczby wyceniających).

    Te pieniądze w żaden sposób Cię nie obciążają. Nie są odejmowane, ani dodawane  do wartości Twojej subskrypcji. Nic cię zatem nie kosztują.

    Kierując się najwyższą starannością i uczciwością odpowiedz sobie na pytania :
    1. Ile jest warte, co przeczytałeś ?
    2. Na ile zmniejszyło strefę niewiedzy ?
    3. A może czytanie w ogóle zdeprecjonowało Twoje rozumienie świata?

    Dysponuj pieniędzmi pamiętając, że honorarium pomniejszone zostanie o podatek oraz składkę ubezpieczeniową, stanowiące razem ok. 48 proc. jego wartości.

    Frazy kluczowe ( tagi ) :

    Brak komentarzy

    Co o tym myślisz ?