Wszędzie można przeczytać wielce niesatysfakcjonujące dla intelektu i logiki zwiastowania kataklizmu.
Nie wiadomo dokładnie, kiedy kataklizm dojdzie i wytryśnie, ponieważ brak jest twardych danych o zapotrzebowaniu na węgiel, gaz i prąd, ich wydobyciu, produkcji, imporcie i eksporcie. Vide: węgla w 2021 roku spaliliśmy 57 mln ton ( Urząd Regulacji Energetyki) 69,7 mln ton („Obserwator Gospodarczy”) natomiast eksperci z MBanku utrzymują, że w obecnym roku potrzeba będzie 70 mln ton węgla. Sinus, cosinus, 10 milionów ton plus minus !
Nie wiadomo też, ile tego węgla, gazu się wydobywa a ile prądu produkuje, ile można by jeszcze wydobyć, produkować a ile zaimportować (rozbieżności w dodawaniu i odejmowaniu są takie, że ośmiolatek bieglejszy w rachunkach wystawiłby liczącym jedynkę) .
Żeby zrozumieć istotę tej niedokładności wyjaśnijmy, że gospodarstwo domowe na rok potrzebuje około tony węgla lub równoważnika energii z tony powstałej, w energii elektrycznej lub tożsamej energetycznie ilości gazu. W Polsce mamy 14 mln gospodarstw domowych. To oznacza, że już z samej niedokładnej arytmetyki, 10 mln gospodarstw – jakieś 30 mln ludzi może nie mieć się czym ogrzać w ogóle. Poza tym jest jeszcze aura, na badanie której wydajemy miliony złotych ale ta wariatka jest kompletnie nieprzewidywalna, chyba że poważnie bierzemy twierdzenia takich portali ekonomicznych, jak 300gospodarka.pl, że zmiany klimatu uderzą w gospodarkę 6 razy mocniej niż przewidywali ekonomiści. Śnieg i mróz naprawdę mogą nam pierdolnąć.
LISTOPAD LUB LUTY
Optymiści twierdzą, że kraść będziemy sobie nawzajem meble na podpałkę już za półtora miesiąca, kiedy skończą się zapasy gazu. Pesymiści natomiast, że agonia będzie przedłużona. Klęska nastąpi za 3 miesiące, czyli na początku stycznia. A jeżeli zima pofolguje to przełom stycznia i lutego. Jak łatwo zauważyć optymizm można tu pomylić z pesymizmem. Jest to zależne od indywidulanych zapatrywań: czy lepiej wykończyć się szybko ? czy może jednak lepiej aby dogorywanie było wydłużone ? Pesymiści mogą być więc optymistami i na odwrót.
Są jeszcze tacy, którzy nie są ani optymistami ani pesymistami, jest ich sporo. Sprawą się nie przejmują utrzymując, że „coś się stanie”. Nazwijmy ich futurystami. Czym jest to „coś się stanie” nie potrafią wyjaśnić – choć jak można mniemać nadal jest 40 proc. tych, którzy wierzą rządowi, że ten „coś wymyśli”.
MORAWIECKIEGO WINA ABSOLUTNA
Trudno to łatwo zauważyć, że wspomniany rząd miałby tu jednak „coś” do zrobienia. W Polskiej Grupie Górniczej (PGG), największy producent węgla kamiennego w UE, skarb państwa ma jedną (1) akcję — czyli mało. Ale 8 mln akcji ma PGNIG – którego 78 proc. akcji należy do skarbu państwa. Kolejnych 7,7 mln akcji PGG ma Węglokoks S.A. którego 100 proc. akcji należy do skarbu państwa. Właścicielem akcji PGG jest też Grupa Kapitałowa Energa, która w 80 proc. należy do Orlenu, którego większościowy pakiet akcji posiada skarb państwa i spółki skarbu państwa.
Zatem rząd, z panem Morawieckim jest obecnie decyzyjnym właścicielem wszystkich polskich kopalń, przedsiębiorstw importujących ropę i gaz, magazynujących gaz oraz wytwarzających energię elektryczną. To oznacza, że pan Morawiecki może zadzwonić do dowolnego prezesa którejkolwiek ze spółek i powiedzieć, że węgiel, prąd lub gaz mają zdrożeć a ten tam na miejscu, ma znaleźć na to przypominające rozsądek uzasadnienie. Np. PGG podniosła ceny węgla o 50 proc. (z 1000 na 1500 zł tona) ponieważ w tym roku musi zainwestować 2,5 mld zł, i koszty wzrosły bo inflacja, którą pan Morawiecki wyczarował, itd. ( W wyznaniach PGG naturalnie nazwisko Morawieckiego nie pada).
Pan Morawiecki nie wie, co zrobić aby nośników energii przybyło, wszak robił dotychczas wszystko, żeby ich ubyło. Jego podwładna Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska w marcu dla „Gazety Prawnej” klarowała: “Mamy odpowiednie zapasy, by nawet z dnia na dzień przestać kupować rosyjski gaz bez większych konsekwencji”. Węgla z Rosji skąd importowaliśmy 10 mln ton, wyrzekliśmy się też w kwietniu ustawą sejmową, którą Morawiecki swoim głosem poparł.
Ponieważ Morawiecki nie wie, co robić, zatem robi to, co wie jak zrobić – mianowicie rozdaje pieniądze. Morawieckiemu niepodobna zrozumieć, że ludzie nie potrzebują pieniędzy tylko opału a to dlatego, że do tej pory rozdawał pieniadze i było przecież dobrze.
Sensowniejszym byłoby aby rozdawał kwity na węgiel — ale systemowi kartkowemu jest przeciw, bo kojarzy mu się ze stalinizmem. Zatem daje pieniądze, tym którzy chcą węgla – aby znalazły się one w kieszeniach spekulantów, którzy nawet kilograma węgla nie wydobyli tylko pośredniczą w transporcie z kopalni do pieców kaflowych. Mógłby dać górnikom, którzy rzeczywiście węgiel wydobywają ale byłoby to wizerunkowo dla rządu szkodliwe. Górnicy już tyle razy dostali. Dlatego do kieszeni spekulantów trafi 17 mld zł. Na szczęście są to pieniądze bez pokrycia bo wydrukowane przez Glapińskiego
BLACK OUT
Energetyczna kołdra jest na pewno za krótka i jeszcze nie, ale za chwile pojawi się problem komu zabrać aby ogrzać się miał kto inny. W warunkach naturalnej gospodarki rynkowej problem rozwiązałby się sam. Z zimna umarliby najbiedniejsi. Byłoby to po darwinowsku sprawiedliwe, ponieważ dostarczają oni najmniej potrzebnych usług, więc najmniej zasługują na przetrwanie, co wyrażane jest w ekwiwalencie ich niskich dochodów.
Dla tych, którzy zastanawiają się, czy zimą wyłączą im prąd, choć lepiej by było aby wyłączyli sąsiadowi, rząd znowelizował ustawę o bezpieczeństwie energetycznym aby było jasne. Zatem spokojnie. Najpierw stają papiernie, cementownie, zakłady chemiczne i metalurgiczne, następnie odetnie się użytkowników prywatnych, według jakiegoś randomowego algorytmu aby zostało coś dla szkół, szpitali i przedszkoli. Budynków administracji państwowej, w których urzęduje Morawiecki oczywiście się nie odetnie, ponieważ ktoś musi nad tym bałaganem panować a jak jest w biurze chłodno to robić się nie chce.
I to w gruncie rzeczy nie najbardziej nas martwi. Jak zawsze najbardziej boimy się niewiadomego. Co jest za tym zakrętem !? I tu zaczynają się same dobre informacje.
MILIONY LAT BEZ PRĄDU
150 lat temu ludzie w ogóle nie używali prądu, gazu ziemnego a węgiel był towarem luksusowym. Nie było też samochodów. Co więcej, nasza cywilizacja obywała się na szeroką skalę bez wspomnianych dobrodziejstw przez 200 tys. lat.
W XIX wieku, kiedy nie było żarówek i szczotek do zębów, na ziemiach polskich żyło 15 milionów ludzi, którzy byli szczęśliwi i nieszczęśliwi, zdrowi i chorzy, zadowoleni i niezadowoleni. Odnosili sukcesy, zakochiwali się, mieli plany no i przeciętnie umierali w wieku 50 lat. Ta ostatnia cyfra jest nieco myląca, przez rekordowe zgony dzieci. Co czwarte umierało przed ukończeniem piątego roku życia. Śmiertelność nie była jednak spowodowana prymitywnym poziomem medycyny tamtych czasów ale brakiem higieny. Mydło na ziemiach polskich było produktem nie znanym a kanalizacja zbędną inwestycją. W każdym razie, jakoś się żyło choć przedwcześnie umierało.
Generalnie nasze organizmy wytworzone przez matkę naturę w czasie 5 miliardów lat ewolucji, zdolne są do funkcjonowania w ekosystemie w zasadzie bez sztucznych źródeł energii. Z małym wyjątkiem. Musimy gotować, ponieważ ludzkie żołądki nie są już wstanie trawić surowizny, w stopniu koniecznym do utrzymania się przy życiu, przez dłuższy czas. Na ugotowanie obiadu dla gospodarstwa domowego potrzeba dziennie 2 kg węgla lub równoważnika energetycznego w prądzie. Dla zaspokojenia tych podstawowych potrzeb wystarczy nam te 100 tys. ton węgla, które Zełenski obiecał przysłać z Ukrainy. Wody też mamy pod dostatkiem. Mydła może brakować ale nauczymy się je wytwarzać sposobem domowym. To nie takie trudne. Poza tym światło będzie w dzień w wystarczającej podaży a z nastaniem zmroku, trzeba się będzie wcześniej kłaść spać. Pod kołdrą zamarznąć nie sposób.
ŚWIĘTY BOŻE NIE POMORZE
Nastąpi regres cywilizacji na półkuli północnej, która przez ostatnich 30 lat, rabunkowo traktowała planetę. Biali ludzie, zużywali rocznie tyle zasobów, ile ziemia jest w stanie odtworzyć w półtora roku. Tak czy owak nawet bez Putina, to by się musiało zawalić. Konsumowaliśmy zwyczajnie za dużo. Te ekologiczne silniki w dieslach palące po 30 litrów na sto, stojąc w korkach ! Te tanie loty do Londynu za 20 funtów. Te 13 mln ton wytworów fabryk, które trafiały w Polsce rok rocznie na wysypiska śmieci. Zwierzę bierze z natury tylko tyle, ile potrzebuje. Człowiek przestał sam siebie zaliczać do zwierząt. Okrada ziemię bez opamiętania a choćby miał wyrzygać.
Ale owego regresu nie należy traktować, jako czegoś złego. Będzie to koniec rządów Morawieckiego opartych na kłamstwie i obłudzie oraz jego szefa, który zdaje się nad ludzką wolicjonalność, jako przyczynę sprawczą dziejów przedkłada wiarę w obiektywne sprawstwo boskie cyt. „ Sprzątać można nawet brudną szmatą”. Widać nie można. Pan Bóg sobie z tym nie poradził.
COFANIE DO PRZODU
Niewątpliwie zreflektujemy się nad niedostatkami demokracji, godząc się na którą, godzimy się również, że do władzy dojść mogą szajbusy. Coś by wypadało z tym zrobić.
Wyłoni się nowa Polska oraz inna Europa i miejmy nadzieję, bez rozlewu krwi. To może być trudne ponieważ retoryczne argumenty są coraz mniej przekonywujące, a i prawdą jest, że potencjalni sukcesorzy sterów nie dysponują ani kadrami, ani pomysłami, lepszymi choć odrobinę od obecnie nawigujących. Różnice zdań, które transformują w rękoczyny, zabiły więcej ludzi niż epidemie, trzęsienia ziemi oraz zawirowania gospodarcze, warto to mieć na uwadze.
PUTIN MOŻE ZABIĆ
Istnieje też inny scenariusz, z punktu widzenia vis vitalis – gorszy. Władimir Putin czuje się zapewne upokorzony przez Ukrainę, która wygrywa wojnę polskimi czołgami i niemiecką amunicją, zadać może sobie pytanie: Z kim ja tak właściwie wojuję ?
Może mu przyjść na myśl, że trzeba pozbawić wrogów, zaplecza przemysłowego, które jest w Rzeszowie, Stalowej Woli, Pionkach i Dusseldorfie, gdzie Rheinmetall AG produkuje te lufy, które wsadzamy do armato haubic, jakimi Ukraińcy mordują ruskich. Wtedy nie będzie nam zimno. Będzie gorąco bardzo. Dopiero potem nastąpi post nuklearna zima.
Gdyby się jednak zastanowić, co można byłoby zrobić aby do większej niż obecna katastrofy nie doszło?! Odpowiadam tak:
DOBRA NOWINA
Można tego wszystkiego uniknąć. Europie i światu potrzebny jest pokój. Gdyby nie takie hece, jak obecna — nasza cywilizacja byłaby już na Marsie a ludzie nie umieraliby z przyczyn naturalnych.
Trzeba zapomnieć o prawie i sprawiedliwości i szukać pokoju za wszelką cenę. Ostatnio za takie poglądy zostałem nazwany pierdolonym pacyfistą.
Pozostaje wierzyć, że nie wszyscy mnie tak nazwą. Jakkolwiek się stanie, przez najbliższe 15 lat będziemy mieli mniej lub więcej, mniej więcej przejebane.
Napisał:
Robert Jaruga
NOTA REDAKCYJNA
Nota Redakcyjna, to stopień doskonałości tekstu, jaką zdaniem zespołu redakcyjnego osiągnął autor mozoląc się przy komputerze.
Ów stopień wyrażamy w procentach, ponieważ wszystko, co zawiera procenty jest dużo bardziej godne uwagi niż to, co procentów nie zawiera, vide piwo bezalkoholowe.
Idealny tekst, czyli taki, który nie istnieje otrzymałby
100 PROCENT
Dziś dajemy:
Ponieważ :
- sprawa jest na miarę być albo nie być narodu.
Brakuje nam jednak, tego o co w każdym dobrym kryminale chodzi – mianowicie, kto zabił ?
Bez tych personaliów, nie można powiedzieć, że tekst jest stuprocentowy, bo nie jest.
O AUTORZE :
Jest sukcesem reprodukcyjnym ojca Józefa i matki Marii. Jasno z tego wynika, że urodził się w świętej rodzinie. Skończył dziennikarstwo w Warszawie i nauki polityczne w Hamburgu.
Wolno mu więc o sobie mówić, że jest prawdziwym hamburgerem. Pociesza go, że składa się z inteligentnej materii o masie 1300 gramów (waga mózgu).
Martwi, że zliczając masę 7,3 miliarda mózgów zamieszkujących Ziemię wychodzi, że inteligentna materia stanowi pomijalny procent materii nieinteligentnej, z której składa się makrokosmos.
(Perfekcyjny w pielęgnacji swej intelektualnej niezależności – przyp. red).
Nawkładaj Autorowi ile wlezie
Formularz Kontaktowy
SKOMENTUJ
ALE…
Możesz zamieścić swój komentarz poniżej. Być może obraźliwy, prześmiewczy a nawet wulgarny pod warunkiem, że podpiszesz go własnym imieniem i nazwiskiem figurującymi w dokumentach metrykalnych.
Wszelkie komentarze, których autorzy wstydzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozumiemy niechęć do wyjawiania swoich danych, będą usuwane.
Jeżeli czujesz potrzebę nawsadzania autorowi bezpośrednio a chciałbyś być anonimowy, użyj formularza kontaktowego powyżej.
Twoje uwagi, zgryźliwości oraz jak przypuszczamy również peany, trafią do skrzynki mailowej autora. Wiąże się to z niebezpieczeństwem, że możesz nawet otrzymać jakąś odpowiedź, propozycję lub zostać wyzwany na pojedynek.