W minionym tygodniu,
sadysta Adam Glapiński, po raz jedenasty bodajże w ostatnim półroczu, dał do zrozumienia ciężką pracą spłacającym kredyty hipoteczne, że ich szanse zamieszkania pod mostem rosną o 75 punktów bazowych. Ci którzy mieli już umrzeć, z powodu mrożących krew w zmiażdżycowanych arteriach informacji Glapińskiego, dawno są pogrzebani. Pozostałych przy życiu twardzieli taaakie newsy już nie ruszają.
Dlatego trzeba przyznać, że nie była to najważniejsza informacja, jaką Narodowy Bank Polski transformował do społeczeństwa. Była o niebo istotniejsza, jaką zignorowała nawet „Gazeta Finansowa”, Radio „Maryja” i co zupełnie skandaliczne, dziennik „Fakt” – który potrafi wywlec na światło dzienne, że : „Nasz papież wpuścił Jaruzelskiego do nieba”, „Tadeusz odebrał żelazko zamiast telefonu” lub i nawet „Żeby nie bać się śmierci, bo w niebie jest Internet”. Nawet Facebook i Twitter, które są podstawowymi kanałami kontaktu władzy ze społeczeństwem nie zostały wzburzone, choć powinny, bo NBP – przyznał, pośrednio i w sposób nieoczywisty, że nadchodzi era cyborgizacji społeczeństwa.
NA FACEBOOKU
Otóż u Zuckerberga, Glapiński napisał, że w Centrum Pieniądza NBP zaprezentowano pierwszy implant płatniczy. „ (…) jest bardzo małych rozmiarów, wyglądem przypomina agrafkę o wymiarach ok. 0,5 mm x 7 mm x 28 mm i waży niecały 1 gram.” Następnie jest o zaletach tego cudu techniki. W dużym skrócie:
„ (…) jest on zawsze z nami, nie musimy się już martwić np. zapomnianym portfelem i możemy używać go w miejscach takich jak basen, plaża albo koncerty czyli wszędzie tam, gdzie z różnych względów wolelibyśmy nie zabierać karty płatniczej.” (…) „Wykonany został z biopolimeru używanego do produkcji wyrobów medycznych. Oznacza to, że nasz organizm nie zareaguje na niego jak na ciało obce, a nasze tkanki w naturalnym procesie taki biopolimer zabudowują.” (…) „Implant nie emituje żadnych fal ani promieniowania i nie posiada własnego zasilania. Nie jest również urządzeniem typu GPS i służy wyłącznie do dokonywania płatności.” (…) „Implanty płatnicze, jak każda przełomowa innowacja, wzbudzać mogą zarówno zachwyt jak i lęk. Czy warto jednak bać się wszystkiego co nowe?” – zapytuje na Facebooku profesor Glapiński.
TELEFON
Po takiej rekomendacji tylko głupi by się nie chciał implantować. Zadzwoniliśmy zatem do Centrali Narodowego Banku Polskiego, na najważniejszy numer telefonu, podany jako kontaktowy: 22 185 10 00. Co usłyszeliśmy ? Odebrał fax: iiii-liiipiiliii-siiisiii-huuu-jjj-ii. Trochę nas zdziwiło, że w banku centralnym trzeba rozmawiać z faksem. Ale nie straciliśmy rezonu. Może to teraz Glapiński mówi takimi melodyjnymi, nieartykułowanymi wielosylabami ? Zatem my do mikrofonu gnuuujjii-iihuuujjj-iigniiiiidaaaaa !!! Fax wymiękł ! Odebrało mu mowę. Następny telefon do biura prasowego banku narodowego odebrał już człowiek. My mu, że jako awangarda wszelkiego postępu chcemy się płatniczo zaczipować. Płacić podatki nosem, powyżej dziurek którego mamy je od dawna, więc kiedy by tu i jak zacząć ?
Dowiedzieliśmy się, że to jest tylko taka prezentacja nowinki technicznej. Że pojawiają się takie możliwości. Bank narodowy nie ma planów czipowania Polaków ani w bliższej ani w dalszej perspektywie. Nie jest też im wiadomo aby w Polsce była taka możliwość.
KŁAMSTWO
Była to nieprawda. Centrum Pieniądza NBP Glapińskiego, kupiło implant od, no właśnie, polsko-brytyjskiego startupu Walletmor LTD, który już czipuje. Jak można przeczytać na portalach: „Nowa Ortopedia” , „Wiadomości stomatologiczne” oraz wieści chirurgii plastycznej — implant płatniczy można sobie wszczepić pod skórę, metodą iniekcji, w dowolne miejsce ciała ale najwygodniej w okolicach kciuka. Koszt implantu 199 euro. Wszczepienia od 100 do 150 zł. Zabieg trwa kwadrans. Chip płatniczy łączy się z polskim systemem bankowym po zarejestrowaniu zaczipowanego w systemie obsługi płatności elektronicznych iCard.
Zatelefonowaliśmy do tej polsko brytyjskiej firmy Walletmor – aby się dowiedzieć dlaczego Narodowy Bank Polski kłamie w takich kluczowych sprawach !? Wypiera się znajomości z takimi, jak oni innowatorami !? Byli bardzo zdziwieni, że Glapiński, który podpiera ich autorytetem najważniejszej instytucji finansowej w Polsce twierdzi, że ich nie popiera. Nie potrafili wyjaśnić dlaczego, skoro NBP implant od Walletmor’a kupił.
STO FUNTÓW
My natomiast nie bylibyśmy tak zdziwieni. Walletmor LTD jest spółką z kapitałem zakładowym 100 funtów brytyjskich, której akcje podzielone są w stosunku 9 do 1 między panem Wojciechem Paprotą z Lublina a panem Amalem Graafstra z Seattle w Stanach Zjednoczonych. Spółka urzęduje w skrzynce pocztowej biura wirtualnego, kamienicy przy Great Portland Street w Londynie, na pierwszym piętrze. Koszt wynajęcia skrzynki pocztowej, w której mieści się Walletmor LTD: 3 funty 33 peny na miesiąc plus VAT.
Nie szydzimy. Każdy musi jakoś zaczynać. Niech rzuci kamień ten, który zakładając pierwszą spółkę miał na koncie kapitał zakładowy. Jakoś widać kamienie w nas nie lecą.
Problem jest trochę taki, że pan Paprota prezentował się w polskich mediach jako twórca fin-techu o ogromnym potencjale oraz wynalazcę tego chipa. „Mieszkaniec Lublina trzęsie branżą high-tech” – pisał „Polska The Times”. „Lublinianin Wojciech Paprota stworzył pierwszy na świecie implant płatniczy” – przeczytaliśmy na „lublin.eu”. Elżbieta Krupska ekspert w Departamencie Biotechnologii i Chemii Urzędu Patentowego RP utrzymywała, że „dzięki wynalazkowi Polaka możemy dogonić wizje, które zrodziły się wiele lat temu w głowie Stanisława Lema. W swojej powieści „Czy pan istnieje, Mr. Johns?” przewidywał ( Lem — przypis redakcji) , że w przyszłości będziemy płacić z wykorzystaniem wszczepianych pod powłoki skórne różnego rodzaju urządzeń i elementów.” Paprota z rekomendacji miasta Lublina pojechał też na targi Expo 2022 w Dubaju. Tylko …. Yhm, Paprota tego chipa nie wynalazł.
PRAWDZIWY GENIUSZ
Twórcą technologii, którą szczyci się Paprota jest jego wspólnik Amal Graafstra, który w 2013 roku założył w Stanach firmę o nazwie „Dangerous Things” – czyli „Niebezpieczne Rzeczy” dostarczającą cyt. : „Niestandardowe gadżety dla wymagającego hakera”
Z publikacji w „Washington Post” i brytyjskiego „Daily Mail’a” poświęconych panu Amalowi można się dowiedzieć, że firma „Niebezpieczne Rzeczy” zajmuje się biohackingiem, czyli ( między innymi) wszczepianiem mikro chipów, które sam Amal opisuje cyt. :
„To coś, jak miniaturowe komputery, które nie potrzebują baterii, bo czerpią energię z pola magnetycznego generowanego przez specjalne czytniki oraz mogą komunikować się z nimi w zasięgu tego pola. W największym skrócie są to więc bezprzewodowe, zbliżeniowe urządzenia, na których zapisane są określone informacje.”
Amal, uczciwie trzeba przyznać, eksperymentować zaczął od samego siebie wszczepiając sobie 5 ( inne źródła podają 7) chipów RFID pozwalających mu wejść do domu, otworzyć samochód, zalogować do komputera i aktywować inteligentny pistolet.
„Implanty są sprzedawane, jako wstępnie załadowany sterylny zastrzyk, którego zawartość wstrzykiwana jest w błonę skórną między kość śródręcza palca wskazującego i kciuka. Proces instalacji (w sugerowanej lokalizacji) jest mniej więcej tak bolesny, jak podanie krwi, użądlenie pszczoły lub większość typowych przekłuć ciała.” Wspólnik naszego rodaka Paproty utrzymuję, że biohacking to kolejna faza ewolucji człowieka, która ma doprowadzić do powstania nadludzi, którzy swoimi technologicznymi kompetencjami wyprzedzą wszystkich podludzi.
POMYŁKI W SZCZEGÓŁACH
Znowu tu mamy jakieś nieścisłości: nie element płatniczy, tylko quasi-procesor wzbudzany falami radiowymi z zewnątrz. Nie tylko do płacenia ale nie wiadomo dokładnie do czego.
I to nie wiadomo dokładnie do czego, nabiera szczególnego znaczenia, kiedy się zorientujemy , że owych chipów nie produkuje Paprota w londyńskiej skrzynce na listy ani Amal w swoim garażu w Seattle.
Chipy są Made in China, gdzie mieszka mnóstwo małych żółtych ludzi. Więcej nawet niż białych dużych w Europie. Nie wszyscy mają złe intencje. Są również i dobrzy Chińczycy.
Ale nawet najlepszy Chińczyk musiał czuć się spotwarzony publikacją „Bloomberg Magazine”, który utrzymywał, że na płytach głównych Supermicro, popularnego producenta serwerów, odkryto sprzętowego backdoora chińskiego pochodzenia, mniejszego od ziarnka ryżu. Chip był umieszczany na płycie głównej już w fazie produkcji. Apple i Amazon używające tych płyt w swoim sprzęcie natychmiast oświadczyły, że chip wprawdzie był ale nie służył do szpiegowania kogokolwiek.
Równierz taki Chińczyk czuć się może dotknięty pomówieniami „Forbesa” – który insynuował, że każdy smartfon Xiaomi to urządzenie szpiegujące z funkcją telefonu.
Trudna do zniesienia dla Azjatów była zapewne też fala obłędnych kłamstw Narodowego Centrum Cyberbezpieczeństwa Ministerstwa Obrony Litwy utrzymującego, że chińskie smartfony wysyłały zaszyfrowane dane o użytkownikach na serwer w Singapurze. Ludzie w taki sposób bezpodstawnie obrażani zdolni są do różnych rzeczy.
STRZEŻONEGO PAN BÓG STRZEŻE
Nie chcemy powiedzieć, że chip Glapińskiego może wyrządzić jakowąś szkodę. Nie można także uważać, że dostarczająca go spółka Walletmor ma złe intencje. Wskazujemy raczej na możliwość pewnego braku świadomości, co do rzeczywistej funkcjonalności rzeczonych chipów płatniczych. Sama technologia bowiem nie jest zła ani dobra. Jednak niejasności i pokrętności jakie się przy jej wdrażaniu ujawniają, nie rokują dobrze przedsięwzięciu.
To ostudziło nieco zapał namierzony na chęć zaczipienia. Wizualizacja zahipnotyzowanej kasjerki Biedronki, przed którą ujawniamy boskie moce, płacąc za ziemniaki nagą ręką, łechce nasze ego. Na razie, tytułem próby, wszczepimy chip płatniczy psu. Na psach testowano już podobne rozwiązania więc ryzyko i tak one ponoszą.
Perspektywa zapłacenia w butiku Coco Chanel yorkiem wyjętym z torebki wydaje się również zniewalająca. Na stacji benzynowej używać by jednak należało bulteriera. Takiego bydlaka nikt nie podprowadzi.
Napisał:
Dr Warlecki
NOTA REDAKCYJNA
Nota Redakcyjna, to stopień doskonałości tekstu, jaką zdaniem zespołu redakcyjnego osiągnął autor mozoląc się przy komputerze.
Ów stopień wyrażamy w procentach, ponieważ wszystko, co zawiera procenty jest dużo bardziej godne uwagi niż to, co procentów nie zawiera, vide piwo bezalkoholowe.
Idealny tekst, czyli taki, który nie istnieje otrzymałby
100 PROCENT
Dziś dajemy:
Ponieważ :
- sprawa jest na miarę być albo nie być narodu.
Brakuje nam jednak, tego o co w każdym dobrym kryminale chodzi – mianowicie, kto zabił ?
Bez tych personaliów, nie można powiedzieć, że tekst jest stuprocentowy, bo nie jest.
O AUTORZE :
Poczęty przez szlachetnych rodziców w nie budzących wątpliwości okolicznościach. Postać absolutnie nieskazitelna, idealna i uniwersalna.
Której nie można pociągnąć do odpowiedzialności karnej, ani pognębić w procesie cywilnym. Czyli już powinniście zrozumieć, że nie istnieje. Dr Warlecki to pseudonim, za którym kryje się jedna umysłowość ale w różnych mózgach, reprezentujących kilka punktów widzenia. Byt tyleż prawdziwy, co abstrakcyjny. Wiele oczu, tyle samo uszu i kilka kilo szarych komórek. Chcieliśmy go nazwać nawet profesorem, ale poprzestaliśmy na skromniejszej tytulaturze.
Nawkładaj Autorowi ile wlezie
Formularz Kontaktowy
SKOMENTUJ
ALE…
Możesz zamieścić swój komentarz poniżej. Być może obraźliwy, prześmiewczy a nawet wulgarny pod warunkiem, że podpiszesz go własnym imieniem i nazwiskiem figurującymi w dokumentach metrykalnych.
Wszelkie komentarze, których autorzy wstydzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozumiemy niechęć do wyjawiania swoich danych, będą usuwane.
Jeżeli czujesz potrzebę nawsadzania autorowi bezpośrednio a chciałbyś być anonimowy, użyj formularza kontaktowego powyżej.
Twoje uwagi, zgryźliwości oraz jak przypuszczamy również peany, trafią do skrzynki mailowej autora. Wiąże się to z niebezpieczeństwem, że możesz nawet otrzymać jakąś odpowiedź, propozycję lub zostać wyzwany na pojedynek.