Z IN VITRO
W roku 2017 z inspiracji Konrada Tomaszewskiego, ówczesnego dyrektora Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe, dziennikarze „Gazety Wyborczej” piali z zachwytu nad sukcesem polskich naukowców, którzy „ po raz pierwszy na świecie dokonali sensacyjnego odkrycia, osiągając pierwsze tak wielkie osiągnięcie” albowiem udało im się „narodowy skarb wyhodować metodą in vitro”.
„Pierwszy na świecie żubr in vitro narodzi się w Polsce !” oświadczyła z michnikowską pewnością „Gazeta” – dodając, że na badania in vitro – uczeni w żubrach ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego – otrzymali z Lasów 40 mln zł.
To zapewne było już namierzone na złagodzenie opinii publicznej, która nieco wcześniej dowiedziała się, że gajowi w dyrekcjach regionalnych lasów, fundują sobie złote poręcze i armaturę łazienkową w podobnych barwach, alabastrowe kible i wykładane marmurami wychodki.
NAUKOWA POWŚCIĄGLIWOŚĆ
Kierownikiem projektu była prof. Wanda Olech-Piasecka z Katedry Genetyki i Ochrony Zwierząt. Niewiasta o wyglądzie królowej brytyjskiej, przed kuracją odchudzającą, włosach pokrytych dostojnym szronem i zapachu apteki.
Pani profesor dała wywiad dla zakładowej Telewizji LP, w którym już z naukową ostrożnością, opowiada o rewelacjach „Gazety”. Zapewnia o sukcesie, który jednak jest nieco skromniejszy niż poczęcie żubra z krwi i kości. Na razie zapłodniono żubrzą komórkę jajową żubrzym plemnikiem, poza organizmem krowy żubra, w szklanej probówce. To jednak w dziejach wszechświata jest doniosłe, bo nigdy wcześniej nie nastąpiło.
PIĘĆ LAT PÓŹNIEJ
Ponieważ wydano jednak publiczne pieniądze a od przełomu minęło 5 lat – uzasadnionym nam się zdało aby, narodowy skarb z probówki pogłaskać czule po rogatym łbie. Wepchnąć palec w oko. Pociągnąć za ogon oraz dokonać wszystkich tych magicznych rytuałów, jakie wykonują zwykle dziennikarze, kiedy widzą coś niezwykłego. Ciąża u żubra trwa tyle samo, co u Laury Gessler – zatem zwierzę z pruwetki powinno być już w sile wieku.
Rzecznik prasowy SGGW dr Krzysztof Szwejk – oświadczył, że nie wie, gdzie jest od probówkowy żubr. Natomiast wie, kto wie! Prof. Olech-Piasecka. Tyle to akurat i my mogliśmy wiedzieć. Zatelefonowaliśmy więc do pani profesor. Pudło! Jest na urlopie z wyłączonym telefonem.
RAPORT
Jednakowoż w maju tego roku w czasopiśmie „Annimals” ukazał się napisany z naukową oschłością raport z prac nad polskim żubrem z probówki, autorstwa wszystkich uczonych biorących w nich udział. Obfituje w elementy drażniące każdego miłośnika żubrów. Skłaniające do egzystencjalnej zadumy.
Aby uzyskać komórki jajowe służące eksperymentom, w latach 2015–21 zabito 10 samic żubra w wieku od 3 do 11 lat. Problem polegał bowiem na tym, że o ile ludzkich samic nie trzeba już zabijać, aby pobrać od nich jaja do zapłodnienia in vitro – o tyle nieznana była technika pozyskiwania owych tkanek od krowy żubra.
W raporcie zaznaczono, że uśmiercano samice chore : złamana noga, atak nicieni spojówkowych powodujących ślepotę (telazjoza), tudzież dogorywających na gruźlicę. Osobniki, które i tak należało uśpić. Podobnie było z samcami, od których uzyskano plemniki. Nie była to radosna ejakulacja.
MARTWE RODZI ŻYWE
Post mortem wycinano jajniki (to samicom) oraz najądrza prosto z martwych moszn królów puszczy. Plemniki następnie były wypłukiwane. Umieszczane w słomkach. Zamrażane w temperaturze ciekłego azotu ok. minus 200 stopni. Ważny jest czas mrożenia. Zbyt powolne powoduje, że znajdująca się w plemnikach woda krystalizuje w duże kryształy, które niszczą ściany komórek. Zamrażać trzeba szybko aby powstały kryształki nie powodujące destrukcji błony komórkowej. Zamrożone plemniki oczekiwały aż pojawi się żubrzyca zakwalifikowana do eutanazji.
Z martwej krowy, około 30 minut po śmierci, wyrzynano jajniki. Umieszczono w roztworze soli fizjologicznej, streptomycyny i penicyliny o temperaturze 30 stopni. Transportowano w termosie do mobilnego laboratorium w czasie krótszym niż 30 min.
Tam z jajników odsysano owocyty (zwane też oocytami), komórki dające początek komórce jajowej. Umieszczano na pożywce.
Teraz rozmrażano plemniki w temperaturze 37 stopni. Wraz z owocytami umieszczano w szkle, gdzie zabierały się do roboty. Po 18 godzinach od zapłodnienia zygoty były pozbawione komórek cumulus ( służące w naturalnym rozwoju wypadków do przytwierdzania zygoty do jajnika) przez pipetowanie. Dwukrotnie przemyte w roztworze podstawowym umieszczano na pożywce minitube oraz albuminy-kwasu tłuszczowego surowicy bydlęcej.
PIERWSZE POCZĘCIA
Zygoty hodowano w temperaturze 38,5 stopnia w nawilżanym powietrzu o zawartości dwutlenku węgla poniżej 5 proc. przez 216 godzin. W międzyczasie wymieniono zarodkom pożywkę. Wyglądały zdrowo i dziarsko. Niepotrzebnie się tak starały, bowiem w stadium moruli i wczesnej blastocysty, zostały zeszklone (znaczy zamrożone). Zdeponowane w banku zarodków. Zapłodnienie w szkle to jedno, ale potem potrzebna jest jeszcze macica zupełnie nie szklana.
Badacze zgadywali, że do urodzenia żubra, najbardziej odpowiednia będzie macica krowy. Do roli surogatek przygotowano 20 polskich czarno-białych jałówek holsztyńsko-fryzyjskich. Wszystkie były trzymane w stodołach wolnostanowiskowych. Karmione dwa razy dziennie zgodnie z wymaganiami żywieniowymi. Miały swobodny dostęp do wody i lizawek solnych. Dwa miesiące przed transferem podano im witaminy, a także beta-karoten z organicznym selenem i biotyną.
Teraz rozmnożone zygoty transferowano do organizmów krów — nazywając to bardzo eufemistycznie. Gdybyśmy mówili kolokwialnie mogłoby to być dość nieapetyczne.
Po 41 dniach wykonano badanie USG, które ujawniło oznaki ciąży. Krowy miały też powiększone rogi. Wynik USG został potwierdzony badaniem biochemicznym.
Sukces polegał więc na tym, że krowa była z żubrem w ciąży. Dowodziło to, że można wyhodować zarodek żubra w szkle i osadzić w macicy samicy tej samej rodziny, w której będzie się rozwijał. W kolejnym badaniu USG okazało się, że nastąpiła resorpcja czyli wchłonięcie płodu przez macicę. Płody obumarły, pożarte przez błonę śluzową.
ZYGOTY W TERMOSACH
Tym samym historia niedoszłego żubra z probówki, po 6 latach ciężkiej pracy się zakończyła. W ciemnych, cichych i zimnych termosach wypełnionych azotem, czeka na swoją kolej kilka żubrzych zarodków, które w każdej chwili, znaczy po 9 miesiącach, mogą ryczeć, skubać trawkę i uganiać się za motylkami. Istotnym wydaję się, zatem dlaczego przerwano eksperyment na tym mało satysfakcjonującym etapie.
PORAŻKA SUKCESU
Nie jest prawdą, że Lasy Państwowe, które zleciły naukowcom poczęcie żubra in vitro przeznaczyły na to 40 mln zł. Tak naprawdę przeznaczono 700 tys. co w perspektywie 6 lat oznaczało ok 9 tys. miesięcznie. Ówczesny dyrektor Lasów Państwowych, Tomaszewski, po prostu się przejęzyczył w sprawie tych 40 baniek. Tyle prawdopodobnie kosztował cały program ochrony żubrów we wzmiankowanym okresie.
Uczeni z SGGW – szukali kolejnych grantów, którymi dałoby się opłacić poczęcie cielaka. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, gdzie w ramach programu Biostrateg wnioskowano o kolejne 1,2 mln zł, uznało projekt „narodowego skarbu z probówki” za nieefektywny ekonomicznie. Pieniędzy nie dało.
Forsy nie dały też Lasy Państwowe, firma o rocznych zyskach 520 mln zł ale z zupełnie innego powodu. Powstały dylematy natury moralnej, rzec trzeba metafizycznej. Wprawdzie projekt uzyskał zezwolenie komisji etycznej SGGW –– ale nie było przyzwolenia Episkopatu Polski – który na sprawy in vitro ma swoje zdanie.
MIĘDZY NAUKĄ A WIARĄ
Stanowisko Komisji Episkopatu podzielał bowiem ( jak nam tłumaczono) poprzedni dyrektor od lasów dr Andrzej Konieczny, odwołany ze stanowiska w 2021 roku, ponieważ przyjął zawężającą interpretację IV przykazania bożego, kupując od swojej firmy jakąś nieruchomość za 10 proc. wartości. Za karę zdegradowany został do dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu.
Kierując jednak lasami z najwyższego fotela, będąc zarazem działaczem Fundacji Leśników im św. Jana Gwalberta ( obecnie nie istniejącej) wyznawał zasadę „uduchowionego i świadomego wykorzystania potencjału kulturowego, historycznego, gospodarczego lasów w duchu wartości etycznych bazujących na ewangelii.”
Jednakowoż sam Konieczny nie potwierdza tej historii. W mailu nadesłanym do redakcji utrzymywano, że :
„Nieprawdą jest, że Pan Dyrektor Andrzej Konieczny, pełniąc funkcję Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych, uniemożliwił w jakikolwiek sposób realizację wspomnianego projektu.” Nie wyjaśniono, jaka jest zatem prawda. Odesłano do obecnego dyrektorującego lasom państwowym pana Józefa Kubicy. Nie odpowiedział. Zapewne dlatego, że w minionym tygodniu to jest dwunastego, cała branża leśna świętowała Dzień Leśnika – który trwać może nawet trzy dni.
WYOBRAŹNIA WAŻNIEJSZA NIŻ WIEDZA
Tym sposobem nie możemy wnioskować jakie były rzeczywiste motywy zaprzestania badań. Spróbujmy to sobie wyobrazić. Bowiem, jak mawiał Albert Einstein, wyobraźnia jest ważniejsza niż wiedza.
Biskupi uważają, że nie można rozmnażać ludzi metodą in vitro, ponieważ dusza inkarnuje w zygotę w warunkach sprzecznych z naturalnym planem bożym. Ponadto invitropacholęcia zapadają na raka. Ich pseudorodzice na schizofrenię (tak mniej więcej). Stanowisko to zapewne oparte jest na objawieniu a z tym nie sposób polemizować.
Zapewne zatem któryś naczelny gajowy wyrozumował, że skoro ludzi nie można, to żubrów też nie można, zaniedbując zarazem inny kościelny dogmat: zwierzęta nie mają duszy.
Mimo całej pokrętności procesu myślowego oraz jego ewidentnych wad, któryś leśniczy doszedł jednak do prawidłowych wniosków. Wywodzenie prawdy z fałszu niekiedy się zdarza.
Owo poczęcie żubra z próbówki mogłoby być nieetyczne z innego powodu, nie branego zupełnie pod uwagę przez teofilozofów.
ŻUBR SYN KROWY
Żubry bowiem mają duszę. Jest ona umysłem. Umysł żubra kieruje podobnymi, jak nasze funkcjami: trawienie, przemieszczanie, obserwacja otoczenia. Pozbawiony jest ośrodków abstrakcyjnego myślenia i mowy. To jednak nie znaczy, że żubr nie odczuwa radości, strachu, smutku, zdziwienia, gniewu, lęku, wstrętu, euforii, ekstazy, zadumy, melancholii, nieśmiałości, paniki, ironii itd. Odczuwa. Potwierdzają to zoolodzy.
Wyobraźmy sobie zatem taką łaciatą krowę, która zaszła w ciążę bez przyjemności. Pewnego dnia rodzi ciele, które jest ani do matki ani do byka krowy niepodobne. Zdziwienie krowy – porównać by można do samicy ssaka ludzkiego, która urodziłaby orangutana ( zapewne jest to możliwe). Trauma nie do pokonania ! Wstyd przed całą oborą. Banicja z pastwiska.
A jak by się czuło małe żubrzątko, widząc matkę niepodobną do niczego żubrzego?! Będąc półsierotą już od urodzenia. Czy ssałoby jej wymiona, mogło pokochać ? Zaufać ?
No i ostatnia sprawa. Kiedy wyginą już wszystkie polskie żubry, czy naprawdę chcielibyśmy aby ten skarb narodowy odtwarzała krowa ? Czy świadomość, że król puszczy powity został przez czarnobiałą rasy holsztyńsko-fryzyjskiej, nie deprecjonowałaby naszej pokładanej w nim historycznej dumy? Taki żubr z krowy to jak szampan wyprodukowany w Czechosłowacji.
NIECH BĘDZIE JAK JEST
Może lepiej zatem, aby żubr pozostał jako nieśmiertelny symbol polskiego żywiołu, który niczego nie musi, donikąd nie dąży i się nie usprawiedliwia, w całej swej okazałości, na wódczanych etykietach i puszkach z piwem.
Nie upieramy się, że osiągnęliśmy wszystkie poziomy wyjaśnienia tego ambiwalentnego zagadnienia. Na najważniejsze pytanie, czy lepiej się nie urodzić w ogóle, czy może lepiej urodzić się i umrzeć, przyrodoznawstwo nie daje oczywistych odpowiedzi.
Napisał:
Robert Jaruga
NOTA REDAKCYJNA
Nota Redakcyjna, to stopień doskonałości tekstu, jaką zdaniem zespołu redakcyjnego osiągnął autor mozoląc się przy komputerze.
Ów stopień wyrażamy w procentach, ponieważ wszystko, co zawiera procenty jest dużo bardziej godne uwagi niż to, co procentów nie zawiera, vide piwo bezalkoholowe.
Idealny tekst, czyli taki, który nie istnieje otrzymałby
100 PROCENT
Dziś dajemy:
Ponieważ :
- sprawa jest na miarę być albo nie być narodu.
Brakuje nam jednak, tego o co w każdym dobrym kryminale chodzi – mianowicie, kto zabił ?
Bez tych personaliów, nie można powiedzieć, że tekst jest stuprocentowy, bo nie jest.
O AUTORZE :
Jest sukcesem reprodukcyjnym ojca Józefa i matki Marii. Jasno z tego wynika, że urodził się w świętej rodzinie. Skończył dziennikarstwo w Warszawie i nauki polityczne w Hamburgu.
Wolno mu więc o sobie mówić, że jest prawdziwym hamburgerem. Pociesza go, że składa się z inteligentnej materii o masie 1300 gramów (waga mózgu).
Martwi, że zliczając masę 7,3 miliarda mózgów zamieszkujących Ziemię wychodzi, że inteligentna materia stanowi pomijalny procent materii nieinteligentnej, z której składa się makrokosmos.
(Perfekcyjny w pielęgnacji swej intelektualnej niezależności – przyp. red).
Nawkładaj Autorowi ile wlezie
Formularz Kontaktowy
SKOMENTUJ
ALE…
Możesz zamieścić swój komentarz poniżej. Być może obraźliwy, prześmiewczy a nawet wulgarny pod warunkiem, że podpiszesz go własnym imieniem i nazwiskiem figurującymi w dokumentach metrykalnych.
Wszelkie komentarze, których autorzy wstydzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozumiemy niechęć do wyjawiania swoich danych, będą usuwane.
Jeżeli czujesz potrzebę nawsadzania autorowi bezpośrednio a chciałbyś być anonimowy, użyj formularza kontaktowego powyżej.
Twoje uwagi, zgryźliwości oraz jak przypuszczamy również peany, trafią do skrzynki mailowej autora. Wiąże się to z niebezpieczeństwem, że możesz nawet otrzymać jakąś odpowiedź, propozycję lub zostać wyzwany na pojedynek.