Jeszcze Cztery Flaszki
W naszym nowoczesnym państwie, osiągającym coraz wyższe wskaźniki dobrobytu, tradycyjne obszary statystyki ekonomicznej przestają być już takie istotne. Twierdzenie, że pieniądze dają szczęście staje się nieprawdziwe.
PRZESTARZAŁA EKONOMIA
Wulgarni ekonomiści czasów tokarki i pługa mniemający, że szczęście człowiecze jest prostą funkcją dochodu, pozostają bez zdania racji. Wszystkie te dzieła klasycznej ekonomii: „O bogactwie i nędzy narodów”, „Potędze pieniądza” wsadźcie sobie po prostu w buty.
W istocie jest tak, że powyżej pewnego progu zarobków, które w Polsce oszacowano na 7 tys. zł. stałego miesięcznego dochodu na głowę, poziom zadowolenia z życia nie rośnie. Pamiętaj o tym widząc faceta, który wyprzedza nowym bentleyem twojego 18-nastoletniego passata. Jego życie może być równie smutne, jak Wehrmachtu pod Stalingradem.
W czasach, kiedy dochody budżetu państwa biorą się z VAT‑u od zakupów, poczynionych przez ludzi pozostających na zasiłkach, najbardziej dochodowym, jak wynika ze statystyk, jest nic nieprodukujący przemysł bankowy ( po angielsku nawet na to mówią „bank industry”) a wystarczającą siłę roboczą zapewniają turyści z Ukrainy, śmiało można stwierdzić, że staliśmy się społeczeństwem postindustrialnym i postmaterialnym.
Do jego badania adaptować należy metodologię, tak zwanej ekonomii szczęścia, której podstawowym przedmiotem zainteresowania jest dobre samopoczucie, jakość życia w sensie biologicznym i zadowolenie.
Dyscyplina ta stosunkowo młoda wypracowała już sobie takie naukowe konstatacje, jak: wskaźnik oryginalnego postępu, szczęście narodowe brutto, indeks szczęśliwej planety, światowy wskaźnik szczęścia, zadowolenie z wypoczynku, subiektywna satysfakcja z życia, indeks miejsc urodzenia.
Jest już przedmiotem żywego zainteresowania władzy światowej. Nie na darmo bowiem ONZ drukuje doroczny „World Happiness Report” ( Światowy Raport Szczęścia), z którego zawsze wynika, że najszczęśliwsi są Finowie a najbardziej przejebane mają mieszkańcy Sudanu, gdzie aborcja winna być najlepszą opcją.
WŁADZA BADA JAK NAS KOCHAĆ
Aby dognać Finów, w takich mocarstwach, jak Arabia Saudyjska oraz Bhutan powołano ministerstwa do spraw szczęścia, w których urzędnicy pracują w departamentach do spraw „Szczęśliwych i pozytywnych usług”, „Konsultingu szczęścia i pozytywności”, „Godzin radości”, ”Zadowolenia pracowników”. Ministrowie najbardziej zasłużonym przyznają nawet „Ordery Bohaterów Szczęścia i Pozytywności”, to u arabów.
Rządy zacniejszych państw, które unikają ostentacyjnej sprośności, finansują natomiast różnego rodzaju instytuty Badania nad Szczęściem np. w Danii, Niemczech i USA.
W naszym zacnym tradycyjnym społeczeństwie nie ma jeszcze jednej instytucji zajmującej się zadowoleniem i szczęściem Polaków. Zadanie to jest zdywersyfikowane. Wykonywane z najwyższą starannością przez policję drogową, straże miejskie, sądy, ZUS, prokuratury, urzędy skarbowe, zakłady opieki psychiatrycznej, parlament oraz episkopat.
Jednak krajowi naukowcy nie próżnowali. Tak zwane Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS), jak się okazuje, od 1994 roku prowadziło badania nad szczęściem Polaków. Roboczo określane, jako „pomiary ogólnego zadowolenia z całego życia Polaków”.
Z wykresu, jasno wynika (ad.1) , że Polacy, nigdy nie byli specjalnie nieszczęśliwi. Poziom szczęścia wyrażanego w procentach populacji, może nie dynamicznie, ale rośnie. W 1994 roku wynosił on 53 proc. W 2019 procentów tych było 83. To znaczy, że przybyło 30 proc. szczęśliwych Polaków! Biorąc pod uwagę, że ludność kraju w tym czasie specjalnie się nie zmieniła (odrobinę zmalała), wzrost poziomu zadowolenia społeczeństwa uznać należy za istotny i rzeczywisty.

NASZE BADANIA
Jak wszyscy wnikliwi i miłujący prawdę socjolodzy poszukiwaliśmy przyczyn tego stanu radości, znaczy korelacji właściwej:
W analogicznym okresie poziom religijności zmalał a ateizmu wzrósł. Ale raczej jest to skutek niż przyczyna. Znajdujący raj na ziemi, przestają marzyć o nim po śmierci.
Nie wzrosła w tym samym czasie szczególnie ilość samochodów. Średnio każda polska rodzina, posiadała jeden pojazd z kawałkiem, mniejszym lub większym.
Niezadowolenie z sytuacji politycznej utrzymywało mniej więcej wartość constans. Więcej z nas gardziło politykami, niż poważało to, co czynili.
Spadło bezrobocie, ale to i tak nie w takim stopniu, jak wzrosło szczęście. W telewizji jest więcej reklam pasty do zębów, szamponu i płatków zbożowych lecz spożycie tych artykułów istotnie nie wzrosło.
Podniosło się wykształcenie społeczeństwa, lecz z innych badań wynika, że w grupie jajogłowych okularników, zadowolenie raczej spadło. Urosło wśród osobników z większą dozą ignorancji.
Przybyło rozwodników, pedofilów w kościele, no i zdaniem niemieckiego Federalnego Instytutu Badania Lasu Śniegu i Krajobrazu zimy w Europie środkowej są łagodniejsze. Średnia roczna temperatura wyższa. To jest właśnie ten moment, kiedy się wie ale nie rozumie.
Rzut oka na pierwszą i ostatnią pozycję w tabeli „Światowego Raportu Szczęścia” publikowanego przez Narody Zjednoczone dał nam jednak do myślenia. Numer 1 to Finlandia a numer 156 Sudan. Na czołowych czterech pozycjach jest Szwecja i Norwegia i Islandia. Baaardzo, bardzo słabo, wypadają państwa azjatyckie. Chiny i Hongkong są daleko za Polską .To nie dziwi. Natomiast, że w rankingu światowej szczęśliwości o kilkanaście pozycji prześcigamy Tajlandię, będącą jednym wielkim seksem oralnym, oba państwa Koreańskie a nawet Japonię, której mięliśmy być duplikatem, co w tej sytuacji uznać należy za pomysł głupi i szkodliwy — intryguje ?!
A może to nie czynniki społeczne powodują ten nadzwyczajny poziom zadowolenia, co nie? Hormonem szczęścia jest wszak endorfina, matka dobrego samopoczucia i zadowolenia z siebie oraz wielostopniowych stanów euforycznych. Nie pomyśleliśmy jeszcze eureka.
Ale… Sudańczycy to sunnici znaczy turbany, czyli nie piją a Finowie, Szwedzi i Norwegowie – no właśnie, 90 proc. kobiet w kraju reniferów i świętego Mikołaja się upija, a ci żółci w ponad 40 proc. populacji, nie posiadają enzymów do prawidłowego metabolizowania alkoholu. Natomiast atomowy wybuch bomby endorfinowej w organizmie białych protestantów powoduje dawka już 100 gramów vodki – jak oni to tam nazywają.
Ta poszlaka doprowadziła nas do długookresowych wyników badań Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych nad pijaństwem w Polsce (ad.2.).
UCZENI W PIJAŃSTWIE
W przeliczeniu na czysty spirytus na głowę mieszkańca w roku 1994, spożywaliśmy 6,63 litra a w roku 2019 — 9,55 litra. Wzrost ten nie był zupełnie liniowy. Jednego roku chlaliśmy więcej a innego mniej.
Po naniesieniu danych rocznych na macierz z rzędnych i odciętych, otrzymaliśmy wykres wszechnarodowego spożycia stuprocentowego alkoholu, na przestrzeni 25 lat, uderzająco podobny do wykresu zadowolenia Polaków !?
Jedna i druga krzywa wznosiły się i opadały mniej więcej w tych samych punktach, chociaż oczywiście sceptycy zauważą, że wódki pijemy o 44 proc. więcej a zadowolenie wzrosło ino o 30.
Hola, hola ! Kto powiedział, że zależność między tymi wielkościami musi być liniowa i wprostproporcjonalna !? W każdym razie, rzecz chyba najważniejsza. Według ostatnich dostępnych danych na wódkę wydaliśmy, w roku 2018, 38 miliardów zł to jest ok. 1000 zł na osobę2. Bez żadnego przymusu i poza wszelką reglamentacją.
Sądząc z woluminu obrotów, wódka jest nam bardziej potrzebna, niż leczenie onkologiczne, na które Narodowy Fundusz Zdrowia wydaje 7,59 mld zł rocznie, nowe smartfony ok. 9 mld zł, a nawet obłaskawianie Pana Boga. Kościołowi na tacę rzucamy ok. 10 mld zł rocznie. Będący symbolem marnotrawstwa program 500+, to mniej niż połowa tego, co idzie na przelew.
Ale poważnie. Dlaczego konsumpcja alkoholu jest w europejskich społeczeństwach taka ważna, skoro żyjemy w najszczęśliwszych czasach i najbardziej cywilizowanym oraz rozwiniętym a obecnie pokojowym kawałku naszej planety ?
Wódki potrzebujemy do szczęścia! Jest ona jedynym akceptowanym złem, które nasze prawodawstwo pozostawiło naszej wolnej woli bez urzędowych sankcji. Wódka jest jedynym dopuszczalnym środkiem terapeutycznym na niezadowolenie i rozgoryczenie sprzedawanym bez recepty. Pozwala przenieść się w prosty sposób, z poziomu czasu przeszłego i przyszłego, w którym czyha na nas ogrom niebezpieczeństw i przykrości, na poziom istnienia i teraźniejszej obecności. Uwalnia od bólu emocjonalnego. Poczucia niedostatku pieniędzy, sukcesu, władzy, uznania i przywilejów. Rozładowuje nasz gniew, napięcie, pozwalając na momenty niesłychanie silnej radości. A w końcu powala nudę.
Wprawdzie do osiągnięcia stanu szczęśliwości Skandynawów pozostało nam pozornie nie wiele, jakiś litr spirytusu rocznie na głowę, nie wydaje się, że przy obecnym wzroście PKB, posiądziemy ich status samozadowolenia w najbliższych 5 latach.
Rachunkowo ujmując musielibyśmy wydatkować na wódkę, jeszcze jakieś 9 proc. więcej niż obecnie, to jest 3,8 mld zł rocznie. Nasze dochody nie wzrastają w takim tempie. Jak nawet dogonimy jutro to, co Szwedzi i Finowie mają już dziś, to oni i tak będą o krok dalej.
Dlatego skoro są wakacje, sugerujemy nieśmiało. W gruncie rzeczy chodzi o 4 półlitrówki więcej. Więc niech każdy, czujący się anatomicznie współczesnym Polakiem, pójdzie sobie golnąć.
- Źródło CBOS :
https://www.cbos.pl/PL/trendy/trendy.php?trend_parametr=zadowolenie_z_zycia
- Na podstawie opracowania PARPA: „Profilaktyka i rozwiązywanie problemów alkoholowych w Polsce w samorządach gminnych w 2018 roku.” Zestawienia statystyczne.Tabela 2.7 – Wartość alkoholu sprzedanego w Polsce w 2018 roku (na podstawie oświadczeń złożonych przez przedsiębiorców).
Napisał:
Robert Jaruga
NOTA REDAKCYJNA
Nota Redakcyjna, to stopień doskonałości tekstu, jaką zdaniem zespołu redakcyjnego osiągnął autor mozoląc się przy komputerze.
Ów stopień wyrażamy w procentach, ponieważ wszystko, co zawiera procenty jest dużo bardziej godne uwagi niż to, co procentów nie zawiera, vide piwo bezalkoholowe.
Idealny tekst, czyli taki, który nie istnieje otrzymałby
100 PROCENT
Dziś dajemy:
Ponieważ:
Nic dodać i nic ująć, czyli zasłużenie można iść się upić !

O AUTORZE :
Jest sukcesem reprodukcyjnym ojca Józefa i matki Marii. Jasno z tego wynika, że urodził się w świętej rodzinie. Skończył dziennikarstwo w Warszawie i nauki polityczne w Hamburgu.
Wolno mu więc o sobie mówić, że jest prawdziwym hamburgerem. Pociesza go, że składa się z inteligentnej materii o masie 1300 gramów (waga mózgu). Martwi, że zliczając masę 7,3 miliarda mózgów zamieszkujących Ziemię wychodzi, że inteligentna materia stanowi pomijalny procent materii nieinteligentnej, z której składa się makrokosmos. (Perfekcyjny w pielęgnacji swej intelektualnej niezależności – przyp. red).
Nawkładaj Autorowi ile wlezie
Formularz Kontaktowy
SKOMENTUJ
ALE…
Możesz zamieścić swój komentarz poniżej. Być może obraźliwy, prześmiewczy a nawet wulgarny pod warunkiem, że podpiszesz go własnym imieniem i nazwiskiem figurującymi w dokumentach metrykalnych.
Wszelkie komentarze, których autorzy wstydzą się tego co myślą i co zatem idzie piszą, przez co rozumiemy niechęć do wyjawiania swoich danych będą usuwane.
Natomiast jeżeli czujesz potrzebę nawsadzania autorowi bezpośrednio a chciałbyś pozostać anonimowy, użyj formularza kontaktowego powyżej.
Twoje uwagi, zgryźliwości oraz jak przypuszczamy również peany, trafią bezposrednio do skrzynki mailowej autora. Wiąże się to z niebezpieczeństwem, że możesz nawet otrzymać jakąś odpowiedź, propozycję lub zostać wyzwany na pojedynek.